Witam!
Od jakiegoś czasu przeglądam forum, ale nie miałam odwagi sama zacząć pisać. No ale w końcu sie odważyłam!
Moja historia jest podobna do wielu...
Jestem mężatką od 13 lat, a parą jesteśmy od 17 tu. Mamy 9-letnią córkę.
Nasze małżeństwo zawsze było zgodne, bez większych burz, choć wiadomo jak to w małżeństwie kłótni nie brakowało. Ale nigdy nie było cichych dni, zawsze dochodziliśmy do porozumienia. Kocham męża bardzo i życia sobie nie wyobrażam bez niego.
Nigdy nie byłam przesadnie zazdrosna (tylko tyle ile trzeba), w łóżku zawsze było super (i jest nadal).
Zresztą nigdy powodów do zazdrości nie miałam. Mąż był zawsze fair. Inne kobiety nie istniały dla niego.
Mamy wspólnych znajomych i każde z nas swoich kumpli, kumpelki z którymi od czasu do czasu spędzaliśmy czas osobno - wiadomo dla zdrowia psychicznego.
Wydawało by się że lepiej być nie może.
No i do czasu...
Jakiś czas temu spadła na mnie wiadomość jak grom z jasnego nieba!!! Mój mąż się zakochał w innej, w dodatku koleżance z pracy.
Sam mi o tym powiedział, bo jak twierdzi nie radził sobie z tym sam.
Twierdzi, że nie szukał innej kobiety, że ja zawsze byłam dla niego jedyna, że lepszej żony nie mógł sobie wymarzyć itp. itd
Spadło to na niego podobno niespodziewanie...
Ale, co najwazniejsze dla mnie, to fakt że nie przestał mnie kochać!!!!
Czy Wy cos z tego rozumiecie?
Gdy pytałam jak to możliwe, dlaczego do tego dopuscił, twierdzi, że sam tego nie może pojąć. Że gdyby mu to ktos powiedział jeszcze kilka miesięcy wcześniej, to by go wyśmiał!
Najcikawsze jest to że ta osoba pracuje w jego firmie juz od kilku lat i nigdy nic nie było a tu nagle..
Twierdzi, że nic ich fizycznie nie łączy, nie spali ze sobą.
Przeżyłam szok, przepłakaliśmy razem niejedna noc....
Mąż twierdzi, że nie chce prowadzić podwójnego zycia...
Spotkali sie tylko kilka razy, ale żadnych intymnych spraw nie było - jeśli mu wierzyć.
Miałam ochotę wykrzyczec tej kobiecie, co o niej myślę, ale mąż twierdzi, ze ona nie jest winna, bo myślała że jest w separacji ( bo tak sobie kiedyś zażartował wśród kolegów w pracy i ona to słyszała).
Podobno potem do niej pojechał i powiedział prawdę!
Ona podobno powiedziała, że nie chce rozbijać rodziny, sama jest w szoku!
Gdy pytam męża co dalej, to niestety miota się i prosi o czas.
Ale ja się zastanawiam - czas do czego? Żeby sobie wybrał która bardziej kocha?
A co z rodziną?
Czuje się zdradzona, boli mnie to potwornie!
Jak powinnam postąpić? Wywalić go z domu? Niech mysli na neutralnym gruncie? Ale to by była straszna rewolucja dla mnie i dla córki! Mąż i córka świata nie widzą poza sobą!
Poradźcie coś!!!!