Hej jestem żona od ponad roku mamy 4 miesięczna córeczkę. Na początku mieszkaliśmy z moimi rodzicami byli wszystko ok nikt nam się nie wtrącał itp. Ale z racji tego że mój mąż ma firmę rodzinna (oddalona od mojego domu ok 8km) nalegał na przeprowadzke do jego rodziców,co by mieć bliżej do pracy i do nas jak mała się urodzi. Dodatkowo mieliśmy się budować więc sytuacja idealna. My na miejscu budowa na miejscu super. Miałam wątpliwości ale te 2 lata jakoś byśmy przeżyli.
Mała się urodziła i co teściowa się wtrąca cała czas przychodzi do mnie pyta gdzie idę za ile wrócę. Kosmos. Wtrąca się w wychowanie małej.
Mojemu mężowi się odwiedziło budować dom bo ja mam dom rodzinny przepisany na siebie i on prawdopodobnie też będzie miał ten q którym obecnie "mieszkamy".
Ja mam już dość wchodzenia teściowej do naszej sypialni co chwilę bez pukania o każdej porze dnia. Niedziela 8 rano ona jest;"jeszcze śpicie"
"Co robisz" "gdzie idziesz" "za ile będziesz" "dlatego ubrałaś małej to" "tak daleko z nią nie pojedziesz"...
Każda rozmowa z mężem na temat budowy i mieszkania tutaj kończy się kłótnia... Mam dość. Zero prywatności. Co robić?
Mam ochotę się spakować i wrócić do siebie do domu gdzie miałam prywatność osobne piętro wejście i rodzice nie wiedzieli czy jestem w domu czy nie. Co robię nic... Osobne mieszkanie. A ja chciałam zrobić dla męża ułatwienie żeby miał pracę na miejscu a zwyczajnie mnie oszukał.. mieszkam tutaj 6 miesięcy i mam serdecznie dość.