Witajcie, szukam podobnych doświadczeń, bo jestem w szoku. Mam cykle ok 31 dniowe. W nocy z 14/15 dc doszło do wpadki. Tabletkę przyjęłam 13,5h po stosunku. Owulacje miewam ok 17-18dc,wiec byłam przekonana, że tabletka zgodnie z opisem ja opóźni. 28 dc dostałam okres, normalne krwawienie jak zawsze trwające ok 6 dni, po czym przeszło bez żadnej przerwy w plamienia. Oczywiście wykonałam test dla własnego spokoju - negatywny. Plamienia są raz średnie, typowo czerwone, raz brązowe lekkie i tak trwają do dziś, czyli od początku okresu 16 dni. Bardzo bolą mnie piersi, mam zawroty głowy, raz prawie zemdlałam w sklepie. Wszystko zwalałam na skutki uboczne - bo to przecież wielka bomba hormonalna. Wczoraj wystąpiły u mnie silne bóle podbrzusza, zrobiło mi się bardzo słabo, wzięłam no spe i przeszło, jednak coś mi nie pasowało. Naczytałam się o ryzyku ciąży pozamacicznej przy tej tabletce, więc wykonałam wczoraj wieczorem test - został mi jeden w zapasie i jestem w szoku, bo wyszedł pozytywny. Powtórzyłam dzisiaj rano - od razu dwie krechy. Szok i niedowierzanie! Niestety jest sobota, obdzwoniłam lekarzy, nikt mnie nie przyjmie. Muszę czekać do poniedziałku. Nie mogę w to uwierzyć, nie dociera do mnie i nie uwierzę, dopóki lekarz mi tego nie potwierdzi na usg. Łudze się, że to jednak jakieś zachwianie hormonalne i ze testy wychodzą błędnie... Wszystko okaże się w poniedziałek, wtedy mam nadzieję uda mi się dostać do lekarza. Czy może któraś z Pań miała podobny przypadek? Czy jest możliwe, że tabletka wywołuje tak mocną burze hormonalną, że test może błędnie wyjść pozytywny? Plamienie mam cały czas, ale dałabym sobie rękę uciąć, że pierwsze dni były takimi, jakie mam podczas okresu. Jedyny wyjątek, że w pierwszym dniu też wystąpił taki mocny ból, chociaż w porównaniu do wczorajszego z dobre 30% lżejszy. Dziś czuję się normalnie, nic mnie nie boli, ale jestem przerażona.
Jechałabym do szpitala na Twoim miejscu. Nie czekałabym do poniedziałku.
Ta tabletka nie ma 100% skuteczności. Moim zdaniem test nie kłamie.
U nas szpital, to nieporozumienie. Próbowałam wczoraj dostać się gdziekolwiek, nawet do szpitala, to mnie pokierowali na SOR. Zrezygnowałam po ok 3h czekania na pobranie krwi i na 19 znalazłam lekarza. Oczywiście jest podejrzenie wczesnej ciąży, dzisiaj po 10 jadę na usg a rano wykonałam test z krwi. Cały czas mam plamienia /krwawienia, test z krwi będzie do powtórzenia zapewne po 48h by określić czy ciąża się rozwija czy raczej trwa powolne poronienie. Pozostaje kilka dni niepewności.
Przykro mi, że będziesz musiała przeżywać ten stres.
Trzymaj się jakoś.
Naprawdę w ulotce tego leku nie ma jak bardzo może rozwalić nasz system kobiecy?
Skoro masz plamienie i ból w podbrzuszu to najprawdopodobniej poronienie, macica się będzie oczyszczać, po tym, jak zapłodniona komórka nie mogła się zagnieździć.
No cóż, ostatnia wypowiedź jest błędna. O poronieniu możemy mówić wtedy, gdy doszło do implantacji i utraty później tej ciąży, wtedy zgodzę się, że macica będzie się oczyszczać a czasem nawet trzeba jej pomóc. Poroniłam pierwsza ciąże, więc tego nie trzeba mi tłumaczyć.
Na USG nie widać pęcherzyka ciążowego, ale macica jest niejednorodna.
Po usg odebrałam wyniki z krwi - beta wyszła ponad 1300.
Wynik konsultowałam z lekarzem, który obstawia 2 możliwości - ciąża (beta do powtórki za 48h). Wiadomo, jak przyrosnie to cóż... Szok.
Jeśli spadek, wtedy możemy mówić o samoistnym poronieniu.
Dodam, że tabletka escapelle nie utrudnia w żaden sposób implantacji. Takie działanie ma ellaOne. Escapelle ma za zadanie jedynie wyhamować owulacje.
Jeśli okaże się, że jestem w normalnej rozwijającej się ciąży, to cóż widocznie będę ta farciara z 14% niepowodzeń skuteczności. Tabletka została przyjęta w odpowiednim czasie.
Co się w końcu okazało?
Co się w końcu okazało?
Przepraszam, że dopiero teraz udzielam odp. Później podjęłam jeszcze jedna próbę na SOR, gdyż krwawienie się wzmocniło. Po konsultacji ginekologicznej nie stwierdzono ciąży w macicy i sugerowano, że prawdopodobnie nastąpiło samoistne poronienie. Krwawienie ustąpiło. Myślałam, że to koniec historii. Niestety.
Tydzień później zaczęłam czuć ból, ale był to ból identyczny jak przy zapaleniu pęcherza. Chodziłam często do toalety. Kupiłam nawet furaginum, jednak nie pomagało, na 3 dzień było już gorzej, wróciłam z pracy i czułam jak z chwili na chwilę ból zaczyna tak potęgować, że nie szło się ruszyć. Podskoczyła temperatura. Partner wezwał pogotowie. Na SOR wg moich opisów stwierdzili, że to zapalenie pęcherza, zlecono UWAGA - badanie z krwi i moczu. Byłam w szoku, że lekarz uznał, iż usg jest zbędne. W WC próbując oddać mocz - chyba w wyniku stresu miałam z tym już problem - zaczęłam krwawić. Wyszłam z płaczem dosłownie z toalety i powiedziałam pielęgniarce, co się dzieje. Dopiero po tym uznali, że zrobią konsultacje ginekologiczna, podając wcześniej antybiotyk na pęcherz i tramal - przeciwbólowo. Czułam, że będzie źle, bo tramal w ogóle nie ograniczył bólu.
Dalej poszło błyskawicznie.
Konsultacja i diagnoza: ciąża pozamaciczna w prawym jajowodzie z krwawieniem do otrzewnej. Konieczna była laparotomia (na laparoskopie było już za duże krwawienie wewnętrzne). Trafiłam na stół, oczywiście jajowód wycięty... Także niech moja historia będzie przestrogą.
Jakby tego było mało, po operacji miałam jeszcze krwiaka w jamie brzusznej i 2 dni później ponownie otwierano częściowo ranę, żeby go ewakuować. Swoje wycierpiałam.
Jestem 5 tyg po tym wszystkim, powoli wracam do siebie.
Kurcze ale historia... szok. Dzięki za podzielenie się. Trzymaj się! :*
Strasznie mi przykro, że musiałaś przez to wszystko przechodzić i że Cię to spotkało...
Jak się czujesz? Planujesz dzieci w przyszłości?
Strasznie mi przykro, że musiałaś przez to wszystko przechodzić i że Cię to spotkało...
Jak się czujesz? Planujesz dzieci w przyszłości?
Czuję się dobrze, dziękuję w środę mam 2 kontrolę u lekarza. Jedyne, co mi dokucza, to tkliwość brzucha w miejscu, gdzie był krwiak. Boli wyłącznie przy dotyku. Dla własnego spokoju będę musiała sprawdzić na usg, czy wszystko jest ok. Rana już zabliźniona, z jej strony już zero dolegliwości.
Mam córkę w wieku 6 lat, więc nie czuję konieczności posiadania więcej dzieci. Chociaż jak to mówią - nigdy niewiadomo, może kiedyś mi się odwidzi... ale zbliżam się do 30stki a po jej przekroczeniu jakoś nie wyobrażam sobie już ciąży
Najważniejsze, że nie jest to dla Ciebie jakąś wielką tragedią... Powoli dojdziesz do siebie.
Kurczę, miałaś po prostu mega pecha...