koniec związku, chłód emocjonalny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » koniec związku, chłód emocjonalny

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 32 ]

Temat: koniec związku, chłód emocjonalny

chcialbym wiedziec, jak to robicie, że potraficie z takim chłodem zakończyć związek jaki waszym zdaniem nie ma perspektyw? Nieważne, jak mocno by się chcieć starać zmienić swoje zachowanie, jest bariera "nie pasujemy do siebie" której nie można przezwyciężyć, i związek 8-letni konczy sie. Nie pomyslalbym nawet żeby tak komus powiedziec, zbyt duzo mam empatii i zdaje sobie sprawe jakie uczucia bym tym spowodował. Wiem też że nie byłoby mowy o dostosowaniu. Mam pytanie do dziewczyn, jak to robicie że potraficie z taką beztroską żyć w związku, i potraficie zerwac przez chłodną kalkulacje gdy waszym zdaniem związek nie ma sensu. Potraficie z taką łatwością znaleźć nową osobę zainteresowaną wami, wystarczy zwyczajne zdjęcie na portalu randkowym. Skąd bierze sie tak wielka dysproporcja.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

To nie jest domena kobiet, że potrafią z takim chłodem zakończyć związek.
Najczęściej osoby kończące związek nie podejmują takiej decyzji w jednej chwili. To trwa. A one same przechodzą przez swoje rozterki. Same cierpią i boją się. Bo to jest cały natłok uczuć, branie odpowiedzialności za uczucia partnera i za swoją, i jego/jej przyszłość. Która przecież miała być świetlana i wspólna. To jest żegnanie się ze wspólnymi marzeniami i planami. Często w tym są jeszcze dzieci.
Czasami to jest kilka tygodni, czasami trwa to dłużej.

A osoba, z którą kończy się związek, widzi już podjętą decyzję i zdecydowanie.
Nie widzi tych wszystkich rozterek, które miały miejsce często tuż przy niej. Które często widziała, ale dała sobie wmówić, że to głowa bolała, albo był trudniejszy dzień w pracy. Które często olała, bo to taka przejściowa histeria.

3

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
szary1994 napisał/a:

Mam pytanie do dziewczyn, jak to robicie że potraficie z taką beztroską żyć w związku, i potraficie zerwac przez chłodną kalkulacje gdy waszym zdaniem związek nie ma sensu. Potraficie z taką łatwością znaleźć nową osobę zainteresowaną wami, wystarczy zwyczajne zdjęcie na portalu randkowym. Skąd bierze sie tak wielka dysproporcja.

Jak jak uwielbiam cementowanie takiego myślenia "wy, kobiety". Z wyjątkiem jednej nie znam takich. Wszystkie są strasznie sentymentalne, latami potrafią przeżywać skończony związek, wpadają w czarne doły, gdy dowiadują się, że ich eksy mają nowe dziewczyny. Za to Twój opis idealnie pasuje mi do facetów, których znam, i zawsze tym moim kolegom zazdrościłam właśnie dystansu, umiejętności zracjonalizowania sobie rzeczy, nie przykuwania się do tego co było, otwarcia na świat i takiej autentycznej ciekawości tego co przyniesie przyszłość. Więc ja mogłabym zapytać panów - jak Wy to robicie?

4

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Idealnie napisalyscie.100% sie podpisuje. Nie widzialam zeby dziewczynie bylo latwo skonczyc.

5

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

To na pewno nie zalezy od płci.
Tylko osobowosci. Jak ktoś jednocześnie nie ma i empatii i obaw, to łatwo.
Twoja dziewczyna wie, ze jest tak źle miedzy wami, czy jak pisala Marata, mysli że masz gorszy dzień w pracy? Bo jednak w związku ważniejsza jest rozmowa niż sygnaly.Te tylko 1 stronie. mogą wydawać się wyraźne.
Zawsze lepiej by po x latach była to przemyślana decyzja i mimo wszystko przerozmawiana, nie po to, by kogoś do czegoś przekonać, ale by poznać lepiej.
Na pewno motywacja dobra do bycia razem jest tylko 1. miłość i szacunek.

6 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-01-01 11:38:24)

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Bo jak sie przyjrzysz, to zobaczysz, ze kobieta jak odchodzi, to odchodzi do innego. Przelewa emocje na niego, a do Ciebie traci szacunek. Ty jako facet raczej dzisiaj jesteś tym, ktory się opiekuje i dba. Generalnie proporcje wkładu w związek raczej rzadko są równe. Takze tak to wygląda. No i to Ty sie starales by to stworzyć i musiales sie napracować. Nie wyszło i boli. Podejrzewam ze to spokojnie z 90% przypadków.

7 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-01-01 13:24:02)

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
szary1994 napisał/a:

chcialbym wiedziec, jak to robicie, że potraficie z takim chłodem zakończyć związek jaki waszym zdaniem nie ma perspektyw? Nieważne, jak mocno by się chcieć starać zmienić swoje zachowanie, jest bariera "nie pasujemy do siebie" której nie można przezwyciężyć, i związek 8-letni konczy sie. Nie pomyslalbym nawet żeby tak komus powiedziec, zbyt duzo mam empatii i zdaje sobie sprawe jakie uczucia bym tym spowodował. Wiem też że nie byłoby mowy o dostosowaniu. Mam pytanie do dziewczyn, jak to robicie że potraficie z taką beztroską żyć w związku, i potraficie zerwac przez chłodną kalkulacje gdy waszym zdaniem związek nie ma sensu. Potraficie z taką łatwością znaleźć nową osobę zainteresowaną wami, wystarczy zwyczajne zdjęcie na portalu randkowym. Skąd bierze sie tak wielka dysproporcja.

Osobiście zakończyłam kilkuletni związek. Byłam już wtedy tak wypruta z emocji do partnera, że rzeczywiście nie towarzyszyły mi już żadne emocje. Jednak to wcale nie była szybka, prosta i łatwa decyzja. Wcześniej było wiele prób rozmów i mówienia, co mnie trapi. Prób i próśb zlekceważonych i bagatelizowanych. Wcześniej były rozterki, nieprzespane noce, płacz do poduszki, poczucie niezrozumienia i bycia niewidzialną. Wcześniej było zmaganie się z sobą i swoimi lękami, próby przemówienia sobie do rozsądku, że wytrwam, że aię przyzwyczaję, które potem zmieniły się we współczucie i litość, aż pozostała obojętność i przeświadczenie, że jak sama o siebie nie zadbam, to nikt tego nie zrobi. Na koniec trzeba było już tylko konsekwentnie trwać w swoim postanowieniu.

8

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
Burzowy napisał/a:

Bo jak sie przyjrzysz, to zobaczysz, ze kobieta jak odchodzi, to odchodzi do innego. Przelewa emocje na niego, a do Ciebie traci szacunek. Ty jako facet raczej dzisiaj jesteś tym, ktory się opiekuje i dba. Generalnie proporcje wkładu w związek raczej rzadko są równe. Takze tak to wygląda. No i to Ty sie starales by to stworzyć i musiales sie napracować. Nie wyszło i boli. Podejrzewam ze to spokojnie z 90% przypadków.

Burzowy, zobacz ile jest wątków na forum, że to on odchodzi do innej, że zdradza, że sobie kogoś znalazł. Że w domu dzieci i żona, a on sobie bzyka panienki gdzieś na boku. Że odchodził i przychodził.
Nie wiemy, czy autor jako facet był tym, który opiekował się i dbał. Nie napisał nic takiego. Nie wiemy, czy przez 7,5 roku tylko brał a na koniec, gdy mu się sypnęło postanowił coś ratować.
Łatwo jest uogólniać.

Myślę, że to nie zależy od płci.
Szary, myślę, że to nie jest ot tak hop siup i sobie poszła. Nie znam Twojej historii. Widzę tylko jej zakończenie - jesteś na forum i szukasz odpowiedzi.

9

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Zdrada to zdrada, zauważ jednak, że w przypadkach, o których mówię z jakiegoś powodu się nie mówi nigdy o zdradzie. Tylko po prostu "odeszła do innego". Jest to teoretycznie to samo, ale jednak w społeczeństwie funkcjonuje jako zwykły koniec związku. Dlatego jest tak jak mówię. Po prostu mylimy często odejście ze zdradą. A wtedy jak ma nie być chłodu, skoro ta osoba ma nas w d.

10 Ostatnio edytowany przez szary1994 (2019-01-01 14:38:49)

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Dzięki, więc napisze. Byla moją jedyną dziewczyną. Od poczatku (2011 r.) wiedziałem ze są zachowania krzywdzące dla dziewczyn i nic takiego nie robiłem, duzo czytalem na forach i wiedziałem jakich zachowań unikac. Przez pierwsze kilka lat mogłem starać sie bardziej finansowo, to było dla niej ważne. Ale moje max. to były studia dzienne i praca na 32h/tygodniowo. Za późno zacząłem robić szkolenia, rozwijać sie naukowo i zawodowo. Dziewczyna była zawiedziona, bo miala o mnie wyzsze wyobrazenia gdy mnie poznawała, ale konsekwentnie poprawiałem swoją sytuację. Po kilku latach zaszedlem wyzej, nie chce pisac ze szczegółami bo byłoby ze skupiam sie na kasie.

W latach 2015-17 miala bardzo ciężką depresje. W tym czasie wymagała opieki całościowej, nie miala rodziców. Spędzałem wiele godzin dziennie w pociągach, miałem prace i zadłużone rodzinne mieszkanie z oplatami w jednym wojewodztwie, dziewczynę w innym. Godz.16 ileś był pociąg do niej, 5 rano był pociąg do pracy. Moja mała potrzebowala mieć wszystkie rzeczy podane, bo inaczej nie poradziłaby sobie, nie jadlaby, nie utrzymalaby porządku. Takie są objawy choroby, a choroba nie wybiera. Była jak moje dziecko, oglądaliśmy bajki, zamawiałem pizze i jedzenie albo sam gotowalem, czytalem jej książki. Lubila Opowiesci z Narnii i basnie Grimm. Czesto chciala zebym opowiedzial jej bajke. Zasypiala przytulona, i przytulona budzila sie gdy o 5 rano musialem iść na pociąg do pracy. Najtrudniejsze dni byly gdy była psychoterapia i wizyty lekarskie. Moja mała potrzebowała żeby pojsc z nią do lekarza, inaczej moglby jej przepasc termin wizyty. Wtedy bralem urlop. Potrzebowała pilnowania regularnosci w zazywaniu lekarstw, bez tego walka z depresją nie skonczylaby sie.

Stopniowo widzialem jak czuje sie coraz lepiej. Wiedziałem ze przyjdzie moment gdy bedzie chciala byc samodzielna i pierwszym etapem samodzielnosci bylyby studia pewnie z pracą. Przegapilem jednak moment gdy walka z depresją skonczyla sie sukcesem, gdy ona chciala juz żyć normalnie. Moja mała mowila, ze nie dostala takiego wsparcia jakiego chciala z pracą i studiami i ze teraz nie wie co ma robic bo przepadł termin skladania papierów na studia. Nie wiem, czy dało sie to zrobić lepiej, bo interesowalem sie tematem jej studiów pod koniec września i wiedziała że do 28.09 trzeba podjąć decyzje, wydrukowalem dla niej informator o kierunkach i razem czytalismy. Mówila ze w tym roku jeszcze nie jest gotowa. Jednak później zmienila zdanie i powiedziala ze tak naprawde lepsze dla niej byloby gdybym ją postawil pod presją że ma studiować. Wtedy powiedzialem że takie moje zachowanie wywolaloby u niej mechanizm obronny i mogloby doprowadzic do powrotu depresji. Ona stwierdzila, ze mógłbym to zrobić w taki sposób, zeby tak nie było.

Ciesze sie bo widzę że od tego momentu moja mała radzi sobie swietnie, przestala mieć depresje i mam nadzieje ze tamten stan nigdy juz nie wroci. Ma nową prace, zyje teraz sama. Nie odbierała moich telefonów, nie kontaktuje się, nie chciala sie spotykac. Ostatnia nasza rozmowa była, ze przestalismy do siebie pasować, przestalem byc taki żeby ona mogla sie rozwijac, np.zapytala mnie czy mi kiedykolwiek przyszło na mysl zeby wyjechac za granice, a ona chciałaby na rok bo chciałaby poznać coś nowego. Konfrontacja mojej osoby z jej perspektywami wypada rzeczywiscie niekorzystnie. Przegapilem moment gdy walka z depresją szczęśliwie była już wygrana i gdy moja mała zaczęła potrzebować innego zachowania. Jednak jest mi przykro, ona dla mnie była na zawsze, i niezaleznie jaka dziewczyna zaczelaby sie mną interesować, mogłaby być nawet jakas bogata z zagranicy podróżująca co miesiąc po świecie, mojej małej nie zostawiłbym. Wiedzialbym jak katastrofalny wplyw miałoby to na nią, zwlaszcza majac na uwadze mysli samobojcze jakich wtedy doswiadczala. Ona wie, że aktualnie sam jestem w depresji, straciłem pracę, mam tylko (albo aż) rodziców. Oni pytają o nią, a mi jest wstyd. Odpowiadam im,że nie mam ochoty się z nią kontaktować, to kłamstwo. Oni mówią na to, że w ten sposob ją krzywdze, ona na pewno cierpi i że muszą z nią porozmawiać, ja chcę temu zapobiec. Chcialem sie zmienić, żebyśmy pasowali do siebie bardziej, ale nie wiem czy bym podołał i czy mialbym szanse. Najgorzej bylo okazać emocje, jej reakcją bylo zebym przestal zachowywac sie jak dziecko. Lecze sie w poradni psychiatrycznej, zażywam lekarstwa, stracilem poczucie wlasnej wartosci i pewność siebie. Ona zyje wlasnym zyciem, nie dzwoni do mnie. Nie wiem jednak co to za uczucie, ale to sie nie zmieni, że ona dla mnie caly czas jest tą samą małą dziewczynką sprzed 2 lat, mam do niej wielką slabosc i nie potrafilbym jej zostawic samej gdyby znowu wpadla w depresje, ale mam nadzieje ze nigdy tak sie nie stanie. Ciesze sie ze wyszla z tego i jest w dobrej formie. Chociaz to że nawet nie dostalem szansy zeby sie zmienic, że taka chlodna kalkulacja bez emocji, zerwanie odejście i nowe życie, to była wielka przykrość. Może zabraklo romantyzmu. Miałem często takie inicjatywy, ale ona nie potrafila wyjsc z domu, a przebywanie wśród ludzi miałoby na nią jeszcze gorszy wpływ. Czytałem książki o związku z osobą chorą na depresje. Moze zbyt mocno skupilem sie zeby najpierw wyjść z depresji, a dopiero później zacząć organizować czas w taki sposób jak dziewczyna może lubić. Musze trzymac sie na dystans, nie jestem w stanie nawet normalnie korzystac z internetu, nie moge nawet przypadkowo trafić na żaden jej komentarz w sieci. Wiem ze najgorzej byloby zobaczyć ze jest z kimś innym. Niedawno snilo mi sie ze znowu jestesmy razem i przytulamy się, gdy sen skonczyl sie mialem taką nadzieje ze moze to będzie prawda, ale to cbyba nierealne, nic nie wskazuje na to:(

11

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Co TY od niej dostawałeś w tym związku?

12

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Był już kiedyś podobny wątek. Tam autor pytał, czemu kobiety potrafią zakończyć tak nagle. Ja tam napisałam, że to nie jest nagle, to facetom się wydaje, że jest. A tak naprawdę kobiecie się zbiera od długiego czasu. Kobieta daje mnóstwo szans, komunikuje sporo rzeczy - tyle, że za niemal każdym razem, gdy kobieta chce poruszyć jakiś problem, to facet ją zbywa, nie chce rozmawiać, nie ma czasu, zmęczony, po co o tym gadać, przesadzasz, wymyślasz itp. Tym samym gość marnuje dane sobie szanse - i kobieta w pewnym momencie ma dość, zrywa, a facet w płacz: daj mi szansę! A tu nie ma, bo szans miał dziesiątki albo setki, ale nawet tego nie zauważył. Na kolejną już nie ma miejsca.

To nie jest chłód kobiet. To jest nieuważność facetów. Wielu się wydaje, że jak się jest razem to się jest i jest ok, wystarczy siedzieć i gapić się w TV, komputer, grę itd i wszystko jest cudownie. Nawet nie dostrzegają, że związek więdnie, że ucieka intymność, bliskość, ze gada się tylko o praktycznych sprawach jak gotowanie, zakupy etc. Nie dostrzegają oddalania się. Kobiety to widzą, próbują naprawiać, ale faceci to igorują, nie angażują się - dopiero jak kobieta podjęła decyzję by odejść - często po długiej walce wewnętrznej, to pan się budzi i uderza w wielkie tony, blagania i płacze. Kobieta jednak już nie zmieni decyzji, więc pan uznaje, że jest wyrachowana i zimna. Ot cała filozofia.

Zwracajcie uwagę wcześniej, co się dzieje, co kobieta komunikuje, nie w momencie, gdy decyzja jest już podjęta.

13

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

O Matko!
To nie był związek tylko niańczenie małej, która wreszcie się usamodzielniła i chce teraz pożyć bez niańki.

14

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

No Catlady- uważasz, że tu się za mało skupiał na niej??
Tu był układ ojciec, dziecko- po prostu korzystała póki mogła...
Nie ma czego żałować. W związku musi być równowaga i przepływ dóbr smile w obie strony.
Czasami go nie ma, bo ludzie się tak dobiorą, że nie mają co wymieniać, nie pasują do siebie, a do innych mogą.
A czasami ktoś nie umie dawać, tylko brać i już.

15 Ostatnio edytowany przez szary1994 (2019-01-01 15:46:07)

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Dzieki CatLady. Jakie zachowanie wobec osoby chorej na depresje miałoby lepszy wpływ, co dało się zrobić lepiej? Wybierałem formy aktywności po których widzialem poprawe samopoczucia, uczestniczylem też w procesie psychoterapii m.in. wizyty. Nie znam sie na psychologii, moze powinienem byl zdobyć kwalifikacje w tej dziedzinie. Ela210 w latach 2011-14 byla moją dziewczyną, wspolne spedzanie czasu jest niejako czymś co sie dostaje. Lata 2015-17 zachorowała na depresję o podłożu nadal niejasnym ale jej relacje miedzyludzkie, studia, praca, sprawy rodzinne (wiele przezyc) musialo miec wielki wpływ.

16

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Szary, czy mógłbyś tu lub gdzie indziej opisać jaki masz/miałeś stosunek do swoich rodziców? Czy zauważałeś, że coś jest nie tak między nimi?

17

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

To za mało.. Nie można być tylko dawcą..

18

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
Burzowy napisał/a:

Szary, czy mógłbyś tu lub gdzie indziej opisać jaki masz/miałeś stosunek do swoich rodziców? Czy zauważałeś, że coś jest nie tak między nimi?

Nie zauwazalem, żyją w zgodzie. Nigdy nie wiedzialem ze w takiej chorobie, przy której nie moge wlasciwie funkcjonowac, dostane tyle zainteresowania i uwagi. To mi bardzo pomaga w wyjściu z obecnego stanu.

19

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Hmmm, moi niby też, ale nie wiem, czy ta nadopiekuńczość nie bierze się właśnie z obserwacji związku rodziców niekiedy. Bo zdarza mi się tak myśleć. Chociaż z drugiej strony może to zwyczajna cecha naszej płci.

20

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
Burzowy napisał/a:

Hmmm, moi niby też, ale nie wiem, czy ta nadopiekuńczość nie bierze się właśnie z obserwacji związku rodziców niekiedy.

Albo z tego, czym się za młodu nasiąkło.
Mam koleżankę, córkę niewidomych rodziców, którym od dzieciństwa zastępowała oczy i szybko właściwie ona zaczęła się nimi opiekować zamiast oni nią.
Dzisiaj to dorosła kobieta, która opiekuje się mężem jak niepełnosprawnym dzieckiem i jest nadopiekuńczą matką dla ich syna. Nie potrafię na to patrzeć.


szary, co ogranicza sprawność Twoich rodziców?

21

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
Burzowy napisał/a:

Hmmm, moi niby też, ale nie wiem, czy ta nadopiekuńczość nie bierze się właśnie z obserwacji związku rodziców niekiedy. Bo zdarza mi się tak myśleć. Chociaż z drugiej strony może to zwyczajna cecha naszej płci.

cecha Waszej płci? hihih.. to mój mąż była kobietą big_smile

22

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
Burzowy napisał/a:

Hmmm, moi niby też, ale nie wiem, czy ta nadopiekuńczość nie bierze się właśnie z obserwacji związku rodziców niekiedy. Bo zdarza mi się tak myśleć. Chociaż z drugiej strony może to zwyczajna cecha naszej płci.

To nie jest zwyczajna cecha Twojej płci, a być może jedynie Twoja cecha osobnicza. Tak samo nie jest to zwyczajna cecha żeńskiej płci, a wymóg społeczny - że mamy takie opiekuńcze być. Kto jest, ten jest.

Mój mąż teraz sprząta gary, ja przedtem ugotowałam obiad, on umył podłogę, ja toaletę i łazienkę itd. itp.
Związek, to jest tak ciężka sprawa, że potrzeba dwojga, żeby go unieść.

Potrzeba równowagi - oboje pracujemy i mamy dzieci. Więc dzielimy się obowiązkami mniej więcej po równo.
Gdy on jest chory - ja go pielęgnuję i biorę na siebie cały dom.
Gdy ja sie źle czuję, wiem, że na niego mogę liczyć.
Gdy oboje zdychamy na grypę - no cóż...

W związku musi być równowaga i tak, jak Ela210 pisze, przepływ energii.

Szary1994 w Twoim związku nie było żadnej równowagi. Ty tylko dawałeś. Traktowałeś ją jak chore dziecko. Pod Twoimi opiekuńczymi skrzydłami ona wydobrzała, okrzepła i dorosła. I wyfrunęła z gniazda. Przegapiłeś ten moment kiedy stała się kobietą. Byłeś zbyt zafiksowany na jej chorobie. Zapomniałeś o kobiecie.

Wyjdziesz z tego, wierzę w Ciebie. Potrafisz tak dużo z siebie dawać. Następnym razem nie zapomnij też brać coś dla siebie.

23

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
Ela napisał/a:

No Catlady- uważasz, że tu się za mało skupiał na niej??

szary napisał/a:

Dzieki CatLady. Jakie zachowanie wobec osoby chorej na depresje miałoby lepszy wpływ, co dało się zrobić lepiej?

Pisałam moją odpowiedź jedynie po przeczytaniu pierwszego posta. Po przeczytaniu dodatkowych wyjaśnień myślę, że ona brała, bo tego bardzo wtedy potrzebowała, a on dawał. Ona wtedy nie myślała trzeźwo, bo była chora, być może jakby była zdrowa, to zerwałaby o wiele wcześniej, a tak nie miała siły na ten krok, potrzebowała kogoś bliskiego. Jak stanęła na nogi, to dotarło do niej, że to nie miłość, że potrafi żyć sama itd. Ciężko mi trochęzrozumieć problem depresji, bo już słyszałam takie historie, że jak tylko chora osoba stanęła na nogi, to odwróciła się od "opiekuna", brała, korzystała, poki potrzebowała. Może to taka "samolubna" choroba, jak np alkoholizm, gzie myśli się tylko o sobie i swoich potrzebach?

Może trochę jest tak, że trafił swój na swego - potrzebująca osoba trafiła na kogoś nadopiekuńczego, nie potrafiącego stawiać granic?

24 Ostatnio edytowany przez szary1994 (2019-01-02 11:01:31)

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Dzieki. Już ponad miesiac temu probowalem dowiedzieć sie, jaki był błąd, co moge zrobic zeby znowu być razem, pasować do siebie. Jej odpowiedzi były krótkie i rzadkie, ale mówiła ze chce kogoś kto umie wskazac droge zawodowo. Dziewczyna mówiła też że ona jest bardziej ambitna niz ja i zajdzie wyzej i chce kogoś na swoim poziomie, a mnie nikt nie zechce. Tłumaczyłem sie że wiedziałem o tym, ale byłem skoncentrowany na walce z depresją w pierwszej kolejności, a fobia spoleczna powodowalaby jeszcze gorsze reakcje, to nie tylko moja opinia, pani psycholog mówiła podobnie że nie mogę zmusić do czegoś czego ona nie chce. Może rzeczywiście mogłem zapisać ją na studia, ale to wymaga dokumentów i osobistego podpisu. Chociaż jej mama, gdy jeszcze żyła, mówiła ze chcialaby zeby jej mąż taki był i zawsze tak przyjaznie mnie witała w ich domu, zawsze gdy słysze kawały o tesciowych przypominam sobie ją:( Najwidoczniej nie potrafie być w związku, nie potrafię rozmawiać z dziewczyną, ona ma już spokój od prawie dwóch miesięcy, mam nadzieje że radzi sobie dobrze i nigdy nie wpadnie znowu w żadną chorobę. Niektórzy walczą długo, manipulują emocjami, nie rozumiem tego, czy to jest dobre dla dziewczyny? Raczej nie, jest wolną osobą i moze wybierać sama, tylko dołuje mnie ta ogromna nierównowaga że chlopak moze zrobić wszystko (albo nic), a dziewczyna uzna że staral sie za bardzo lub za malo i odchodzi. Zostane chyba z rodziną, a związki zostawie tym którzy są w tym lepsi.
po edycji
Dziewczyna jeszcze mówiła, że te kilka lat były zmarnowane, a ja nie zrobiłem nic żeby ją z tego wydostać konstruktywnie. Tylko że ja naprawdę próbowałem zachęcać ją do aktywności, ale reakcje zawsze były obronne, mała zawsze bała się wyjść, nawet wizyty w przychodniach i na psychoterapii były wielkim wyzwaniem. Postępowałem zgodnie z zaleceniami pań psycholog (mojej i jej). Dziewczyna była na mnie zła, że trzeba to było tak zrobić żeby się udało, a skoro nie potrafiłem to nie jestem odpowiedni dla niej. Tylko naprawdę nie potrafie sobie wyobrazić, w jaki sposób mogłem zmusić ją do aktywności społecznych, gdy nie było nawet mowy o podróży autobusem do przychodni, zawsze taksówka w dwie strony. Zdarzało mi się że musiałem dłużej zostać w pracy, dziewczyna w każdy taki dzień była bardzo smutna i obrażona że ją zostawiam. Najgorzej było gdy miałem zapalenie płuc w święta i musiałem zaczekać z podróżą. Później wskazywała mi to jako jeden z powodów, że albo byłem chory albo praca była ważniejsza, a praca była jedyną możliwością żeby pokryć wszystkie koszty związane z takim trybem życia - codziennie wiele godzin w pociągach, leczenie, wyżywienie, opłaty.

25

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Jedna z bardziej niezrozumiałych mi rzeczy, które usłyszałam..." nie nadaję się do związków" tak po prostu bez próbowania, bez wyjaśnień, bez zawalczenia. Jak można byc tak biernym i z góry przekreślać jakiekolwiek szanse. Przecież wiadomo, że wtedy napewno się nie uda.

26

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

AmiaAmia, przypuśćmy że jednak bym zawalczył, chociaż tak naprawdę całe 8 lat tak wyglądało. Jak mógłbym teraz zachować się, żeby znowu być razem?

27

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Szary? Czy Ty jesteś masochistą? Może kup sobie na Nowy Rok zeszyt i pisz codziennie rano 100 razy:
Jestem dobrym facetem i zasługuję na kobietę która  mnie pokocha. Serio piszę, dla jasności.
I dziękuj Bogu czy Losowi, za to że znika z Twojego życia taka pijawka- to nie choroba, tylko osobowość, zrozum..

28

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Tak myslisz, że całe zło nie było po mojej stronie? Ciesze sie, to znaczy ze jest jakas szansa dla mnie, dziękuje.

29

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
szary1994 napisał/a:

AmiaAmia, przypuśćmy że jednak bym zawalczył, chociaż tak naprawdę całe 8 lat tak wyglądało. Jak mógłbym teraz zachować się, żeby znowu być razem?

Nie chciałam tak bezpośrednio do ciebie. To było takie osobiste doświadczenie. Jeśli chodzi o ciebie to uważam, że ty zrobiłeś aż nadto i już nic więcej się nie da, bo można próbować walczyć tak długo jak będzie nadzieja a u ciebie niestety jej nie widzę.
Chodziło mi raczej o to, żebyś z góry nie przekreślał swojej przyszłości na jakąś pozytywną relację kiedyś tam...Że być może pojawi się dziewczyna , która dostrzeże w tobie coś wyjątkowego i to doceni. Piszę to jako kobieta, która dostrzegła coś w kimś bardzo poranionym jednak on z góry założył:,, że nie nadaje się do związków" nie dając sobie szansy.

30

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny
szary1994 napisał/a:

chcialbym wiedziec, jak to robicie, że potraficie z takim chłodem zakończyć związek jaki waszym zdaniem nie ma perspektyw? Nieważne, jak mocno by się chcieć starać zmienić swoje zachowanie, jest bariera "nie pasujemy do siebie" której nie można przezwyciężyć, i związek 8-letni konczy sie. Nie pomyslalbym nawet żeby tak komus powiedziec, zbyt duzo mam empatii i zdaje sobie sprawe jakie uczucia bym tym spowodował. Wiem też że nie byłoby mowy o dostosowaniu. Mam pytanie do dziewczyn, jak to robicie że potraficie z taką beztroską żyć w związku, i potraficie zerwac przez chłodną kalkulacje gdy waszym zdaniem związek nie ma sensu. Potraficie z taką łatwością znaleźć nową osobę zainteresowaną wami, wystarczy zwyczajne zdjęcie na portalu randkowym. Skąd bierze sie tak wielka dysproporcja.

To wszystko zalezy od wielu kwestii. Wiele dziewczyn konczy zwiazek o dlugim stazu chlodno, bo byly w nim nieszczesliwe, zawiedzione moze nawet skrzywdzone wiec dlatego po rozstaniu po jakims czasie zaczynaja na nowo byc promienne i wygladaja jakby po nich wszystko splywalo. Ale nie dlatego ze sa zimnymi sukami, tylko dlatego ze wiedza ze to byla sluszna decyzja bo zbyt dlugi byly niespelnione. Ja np. Jestem taka jak Ty, zbyt emaptyczna, za bardzo martwie sie, ze mij chlopak bedzie cierpial, co zrobi jak to bedzie gdy tak nagle zerwie sie tak silny kontakt i to mnie paralizuje przed rozstaniem sie chociaz wiem ze gdybym to zrobila za jakis czas tez ochlonelabym z cierpienia i moze poznala kogos nowego. Gdy dziewczyny zrywaja ostentacyjnie i szybko odzywaja po rozstaniu, znaczy ze byly nieszczesliwe i czuly sie ograniczone tak dlugo ze zerwaly z kims na zimno, wprost i krotko - tez dlatego zeby do mezczyny jasno dotarlo ze ma nie probowac kolejnych staran.

31 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-01-02 23:56:06)

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Znajdź inną, najlepiej ładniejszą. Jedyna Twoja szansa, jeżeli chcesz sobie psuć życie dalej. Jak ma wrócić, to tylko z zazdrości.

32 Ostatnio edytowany przez szary1994 (2019-01-03 18:00:43)

Odp: koniec związku, chłód emocjonalny

Dzieki. Może mógłbym dac szansę sobie, ale jak dalece nieuczciwe byłoby to wobec jakiejkolwiek innej dziewczyny, obojętnie czy by wiedziala albo nie? Mieć jedną taką zupełnie wyjątkową, nawet nie wiem czemu, bo 8 lat temu nie wiedziałem że ona istnieje. Czemu później stała się tak wazna że moglem poświęcić kontakty z całą rodziną (mowila ze to nie ma zadnego znaczenia, a gdybym stracił kontakt z rodziną, teraz byłbym zupełnie sam), czemu nigdy nie potrafilem być na nią zły, czemu ona mogłaby nawet teraz wrócić albo za kilka miesięcy i jedyna moja reakcja byłaby takie mocne przytulenie jak wtedy gdy była chora, jak moje dziecko albo młodsza siostra. Wiem nie o to chodzi w związku, partnerką tez byla w 2011-14 ale w 2015-17 była choroba i było inaczej. Ciesze sie ze teraz jest silna, ale teraz moglibyśmy oboje razem żyć, chciałem zrobić wszystko co jest potrzebne po wyjściu z depresji, spóźniłem sie. Nie potrafie wskazac nic, o czym pisała Dziewczyna94, gdzie mogłaby sie czuć nieszczęśliwa albo ograniczona. Może musiałbym porozmawiać z psychologiem który umiał by mi wskazać, co zrobiłem źle. W naszym pokoleniu chyba nie ma takiej wzajemności jakiej doświadczyli moi rodzice. Każdy jeden temat na tym forum, naprawdę każdy jaki widziałem, jest o nieszczęśliwym związku. Cierpi na ogół zostawiony chłopak, rzadko dziewczyna, ale nie widać dobranych par, takich jakie były w poprzednim pokoleniu, jak moi rodzice. Wiązać sie z kimś innym, to byłoby bardzo nieuczciwe wobec tej innej dziewczyny, cały czas myśląc o innej, mysle ze tego nie moge zrobić, na pewno nie teraz.

Posty [ 32 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » koniec związku, chłód emocjonalny

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024