Ciche dni. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23 ]

1

Temat: Ciche dni.

Mam pytanko. Czy stosujecie w stosunku do partnera metodę tzw. ciche dni jako sposób okazania swojego niezadowolenia? Jak ktoś chce napisać to krótko: dlaczego i jak się to odbywa.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Ciche dni.

Nie stosuję. Jeżeli potrzebuję czasu na przemyślenie czegoś, to mówię wprost, że potrzebuję czasu i mówię wprost, ile tego czasu potrzebuję.
Ciche dni są przemocą psychiczną. Jak się nie chce o czymś rozmawiać, jak coś nas zabolało i potrzebujemy to przemyśleć, to dojrzałym zachowaniem jest powiedzenie tego drugiej stronie i określenie terminu, w którym o czymś porozmawiamy. Ciche dni to oznaka słabości i nie wyobrażam sobie być w związku z kimś, kto by wobec mnie taką przemoc stosował. Przeżyłam to raz, mój eks mi zafundował taki weekend, a ja zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
Gdyby w tym momencie ktoś mi coś takiego zrobił, to od razu ewakuowałabym się z takiej relacji.

3

Odp: Ciche dni.
Janix2 napisał/a:

Mam pytanko. Czy stosujecie w stosunku do partnera metodę tzw. ciche dni jako sposób okazania swojego niezadowolenia? Jak ktoś chce napisać to krótko: dlaczego i jak się to odbywa.

Nie, nigdy nie stosuję czegoś takiego w swoim związku.
Uważam, że ciche dni, to tak naprawdę forma manipulacji i przemocy emocjonalnej, niezależnie od tego, czy stosują ją kobiety, czy mężczyźni, która ma za zadanie zmusić partnera - którego karzemy milczeniem - do uległości.
Czyli z góry wyklucza dialog i dojście do porozumienia.
Takie gierki są niedojrzałe i szkodliwe dla związku.
Chyba, że np. poziom złych emocji jest już tak ogromny, że partnerzy wspólnie decydują o tym, że dają sobie jakiś czas na ochłonięcie i pozostanie bez kontaktu (jeśli się razem nie mieszka) po to, żeby wrócić do rozmowy bez ryzyka pozabijania się.
Generalnie jednak "ciche dni" to w mojej ocenie manipulacja uniemożliwiająca porozumienie się - wpływająca na relację destrukcyjnie.

4

Odp: Ciche dni.

Dziękuję Paniom za wpisy. Też uważam że to niepotrzebne zaognianie sytuacji. Bo wydłuża w czasie rozwiązanie problemu a czasami jeszcze powiększa/dodaje nowe kłopoty.

5

Odp: Ciche dni.

Tzw. ciche dni to forma biernej agresji.
Agresywną, z własnej decyzji, nie jestem; potrafię drugiej osobie, w tym partnerowi, powiedzieć o swych uczuciach, nie tylko niezadowoleniu, powstałych na skutek jej zachowania. Szanuję siebie, szanuję innych, a stosowanie przemocy - w tym psychicznej - jest sprzeczne z moją hierarchią wartości.

6 Ostatnio edytowany przez SaraS (2020-02-22 17:09:19)

Odp: Ciche dni.

Nie urządzam cichych dni, co najwyżej ciche 3 minuty na zebranie myśli, bo nie znoszę odkładania problemów na później. Wolę o czymś pogadać nawet na gorąco niż szykować zgrabne przemówienie. Inna sprawa, że też jakichś wielkich problemów nie było nigdy między mną a moim partnerem, żebym musiała się godzinami wyciszać - ot, zbroił coś, to mu to zaraz powiem, ewentualnie poczekam dosłownie te 3 minuty, żeby ubrać foszek wink w słowa. W drugą stronę działa to podobnie  na szczęście.

7

Odp: Ciche dni.

Łaaał! tongue
Ja tam stosuję w myśl:

Cichy weekend nie do wytrzymania? Na pewno miałem tygodniówki, a rekord może dobijał do dwóch.

8

Odp: Ciche dni.

Nie. Ani ja, ani mąż nie akceptujemy tego typu „metod”. Ciche dni to nic innego jak próba manipulowania uczuciami drugiej osoby, albo „kto pierwszy pęknie”. W naszym związku nie ma miejsca na coś takiego. Walimy najgorszą prawdę prosto w oczy, o dziwo, kłócimy się b. rzadko. Od 7 lat małżeństwa mieliśmy 2 poważne kłótnie, przy czym jedna była spowodowana tylko i wyłącznie moją głupotą.

9

Odp: Ciche dni.

Tak. Mąż stosuje. To chyba jego ulubiona forma "dotknięcia" mnie. Jak to się odbywa? Zwyczajnie. Olewa mnie nie odzywa się, telefon w ręce i tyle smile. Albo czekam, albo staram się załagodzić "konflikt", bo się nudzę, chce pogadać, czy wrócić do normalności smile

10

Odp: Ciche dni.

Ciche dni fundowała w domu mama tacie, więc z dzieciństwa zostało mi głębokie postanowienie, że ja takich metod stosować nie będę. Jednak bywało, że byłam tak wzburzona, że potrzebowałam milczenia i ciszy na zebranie myśli. Mój mąż o tym wiedział a wyciszanie emocji na gdy nie trwało długo.

11

Odp: Ciche dni.

Zalezy jak te ciche dni maja wygladac.
Jak jestem wkurzona to ignoruje czasami druga osobe. Nie w celu jakies kary, ale dlatego, ze mi sie nie chce.

12

Odp: Ciche dni.

Nie stosuję. Czasem potrzebuję się wyciszyć, ale nie ma to nic wspólnego z karaniem partnera za coś, co zrobił lub powiedział, zresztą wówczas zwykle wysyłam stosowny komunikat. Znam bowiem inne, znacznie bardziej konstruktywne i efektywne sposoby, by coś przekazać, wyjaśnić lub otrzymać.
Tzw. ciche dni ludzi od siebie oddalają, rozmowa i szczerość wręcz przeciwnie.

13

Odp: Ciche dni.

ja czasami musiałam się wyciszyć po wkur*ie i mój facet skakał wokół mnie (czasem dosłownie) i wmawiał, że strzelam fochy i jestem fosiastą księżniczką.
mimo, że tłumaczylam na spokojnie, że po prostu potrzebuję chwili dla siebie, to nie foch tylko uspokajam emocje i to tego tłumaczyłam jak krowie na rowie przyczynę złego samopoczucia. to i tak było "nie, nie to FOCH."

ale to był przemocowiec psychiczny więc dziś już z dużym dystansem do tego podchodzę, ale wtedy naprawdę już sama nie wiedziałam czy to co robię jest normalne czy nie.

14

Odp: Ciche dni.

Ciche dni wcale nie rozwiązują problemu. Jeśli mamy żal lub coś nam nie pasuje najlepiej to powiedzieć- nie znaczy wykrzyczeć w nerwach. Najlepiej przed rozmową poukładać sobie wszystko i ochłonąć. Emocje nie są dobrym doradcą ale ciche dni też nic konstruktywnego nie wnoszą. Jeśli  zdaży się nawet jakaś emocjonalna kłótnia- trudno i tak bywa, tylko żeby nie za często i żeby nie powiedzieć za dużo. Jeśli mam wybierać już wolę konstruktywną kłótnię niż ciche dni, które nic nie wnoszą A kiedyś i tak trzeba przegadać problem.

15

Odp: Ciche dni.

dni to nie, brak mi cierpliwości wink ale ciche godziny owszem. Z reguły pękam po trzech, gdy mnie rozsmiesza.

16

Odp: Ciche dni.

Ale jeśli Ciebie rozśmiesza Adiaphoro, to znaczy, że on też pęka smile wink

17

Odp: Ciche dni.

Nie miałem z tym do czynienia w związku. Raczej w relacjach rodzinnych czy ze znajomymi, tzn z sytuacjami, które mogą generować konflikt a następnie ciche dni. Tylko do tych cichych dni nigdy nie dochodziło:)
No zwyczajnie nie potrafię sam od siebie strzelić focha i się nie odzywać. Moim zdaniem tłumienie tego w sobie czy samotne przepracowywanie emocji ,do niczego nie prowadzi. Wyjście to albo przyznać się do błędu i przeprosić albo powiedzieć wprost, co mi się nie podoba w tej konkretnej sytuacji. Jak już się pojawią problemy to lepiej je chyba wspólnie rozwiązać. Oczywiście, jak ktoś koniecznie chce pobyć sam, to nie widzę powodu, aby mu w tym przeszkadzać, ale ja nie widzę dla siebie w tym żadnej ulgi.

18

Odp: Ciche dni.

Hmmm bardziej  to cichy dzień,  gdzie oboje milczymy ale nie ignorujemy się. Nie po to by karać ale chcemy sobie coś przemyśleć, wyciszyć się.  Zaraz po tym w sumie się śmiejemy.  Albo ja coś złośliwie  dotne  i wie  że mi humor wraca, albo on coś powie lub zrobi,  zazwyczaj mnie rozsmiesza i przechodzi nam,  oczywiście  musi być też rozmowa
A czy to te osławione  ciche dni,  nie,  to czas  dla siebie bo ciche  dni mają  za zadanie  karać a tu chodzi o czas dla siebie,  bez ignorowania się wzajemnie i krótko to trwa

19

Odp: Ciche dni.

Już wolę wyrzucić wszystko z siebie jak karabin maszynowy, żadnego duszenia w sobie, żadnych cichych dni (to okrutna niepotrzebna krzywdząca kara), żadnego kładzenia się (do tego samego łóżka) z żalem.

20

Odp: Ciche dni.
Zielony_Domek napisał/a:

[…]żadnego kładzenia się (do tego samego łóżka) z żalem.

Eee, to akurat proste, wystarczy kłaść się do innego łóżka.

bagienni_k napisał/a:

Jak już się pojawią problemy to lepiej je chyba wspólnie rozwiązać.

To jak w amerykańskich filmach, gdzie ciągle wszyscy się nawzajem pytają - chcesz o tym porozmawiać? tongue No ale to hałaśliwy naród, a cisza nieraz ma działanie terapeutyczne. Nie twierdzę, że dla wszystkich.

21

Odp: Ciche dni.

Po lekturze tego wątku zacznę chyba inaczej pojmować samo znaczenie słów "ciche dni" smile DO tej pory kojarzyłem to wyłącznie z fochami i wypinaniem się, gdzie pokazuje się swoją bojową postawę typu: " Ja pierwszy ręki nie wyciągnę!" I tak można sobie czekać...

22

Odp: Ciche dni.
IsaBella77 napisał/a:

Ale jeśli Ciebie rozśmiesza Adiaphoro, to znaczy, że on też pęka smile wink

on się w ogole nie przejmuje moimi cichymi godzinami, więc trudno mi utrzymać powagę, gdy cmoka mnie w czółko ze slowami - dzieciak big_smile

23

Odp: Ciche dni.
adiaphora napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Ale jeśli Ciebie rozśmiesza Adiaphoro, to znaczy, że on też pęka smile wink

on się w ogole nie przejmuje moimi cichymi godzinami, więc trudno mi utrzymać powagę, gdy cmoka mnie w czółko ze slowami - dzieciak big_smile

Haha i mój to samo  big_smile
Dziś po kłótni przyszedł,  przytulił  z buziakiem (ja dla zasady  się opieram tongue) i mówił,  że wie że zaraz się uśmiechne no i tak było...  Kurde  zna mnie aż za bardzo,  nawet wie kiedy w takich sytuacjach  stoję w łazience  i uśmiecham się do lustra big_smile

Posty [ 23 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024