Witajcie, kolejny raz wracam z prośbą o radę do was. Jak w tytule- nie mam siły do życia, po pracy lecę na autopilocie szybki obiad i padam ze zmęczenia.
Po kolei o mnie:
W 2018r urodziłam dziecko, wyczekane. Całą ciążę walczyłam o jej utrzymanie. Masa stresu spotkała mnie w ciąży, najwięcej od własnych rodziców.
Urodziłam, niedługo cieszyłam się szczęściem. Dziecko zaczęło chorować poważnie, wpadłam w długi. Dopiero w 2024r. Wyszłam z nich na czysto a dziecko wróciło do zdrowia.
Mam do nadrobienia dużo braków w edukacji dziecka spowodowanej poważnymi problemami ze zdrowiem.
Problem w tym że nie mam siły nawet dzieckiem się zająć. Brak mi sił i płakać mi się chce.
Przy dziecku zarówno w jego chorobie jak i teraz nigdy nie pomógł mi nikt oprócz mojego partnera.
On w równym stopniu walczył ze mną o zdrowie dziecka.
Moi rodzice spowodowali że połowa rodziny odwróciła się ode mnie. Z tego powodu i z powodu przytłoczenia moim życiem uczęszczałam na terapie, którą okazała się jedynie wyciąganiem pieniędzy i żerowaniem na moich problemach.
Proszę was o rady co robić żeby dźwignąć się z tego i zacząć walczyć o lepsze życie. Wiele bitew już w nim wygrałam ale w tej chwili leżę na deskach
O jejku ja mam to samo... indentyczny brak energii. Zrob sobie badania krwi, ja juz mialam plus tarczyce zbadac
Jeśli w zeszłym roku wyszłaś z długów, zakładam, że nie masz odłożonych większych oszczędności. To dosyć ogranicza możliwości. Wydaje mi się, że jesteś przemęczona pracą - dlatego dobrym rozwiązaniem byłoby zrobic sobie parę miesięcy totalnej przerwy na naładowanie baterii, reset mózgu, rozrywkę i rozejrzenie się czego chcesz od życia Bo padając po pracy nie ma zwyczajnie czasu się zastanowić.
Nie jest dla mnie 100% jasne czy Ciebie i partnera łączy głównie choroba dziecka jako spoiwo (jak niektórych kredyt), czy jesteście zgraną parą (gdy jego teściowie okazali się dupkami). Skoro Ci pomógł, doceniaj Rodziców olej. Nie wiem, czy warto odnawiać relacje z pozostałą częścia rodziny (jesli jest do Ciebie uprzedzona byłoby to trudne). Nie wiem jakimi są ludźmi. Zakładam, że boją się, że poprosisz ich o pożyczkę i będzie im niezręcznie odmawiać (patrz niedawne długi).
Fajnie gdybyś miała jakieś hobby, coś co Cię cieszy. Idzie wiosna, jedź na rower np.
4 2025-03-19 09:30:00 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2025-03-19 09:35:45)
Mysle, ze bedac w tak trudnej sytuacji rodzina i rodzice jeszcze z Ciebie drenowali energie - zamiast pomagać szkodzili. Teraz Twoje ciało 'odchorowuje' ten dlugotrwaly stres.
Nie ma jednego dobrego rozwiązania jak mieć sile by nadal walczyć.
Na pewno nie nakładaj sobie presji, rob tyle ile możesz, bądź dobra dla siebie, nie pospieszaj się a z czasem odzyskasz dawna siebie.
Jeśli w zeszłym roku wyszłaś z długów, zakładam, że nie masz odłożonych większych oszczędności. To dosyć ogranicza możliwości. Wydaje mi się, że jesteś przemęczona pracą - dlatego dobrym rozwiązaniem byłoby zrobic sobie parę miesięcy totalnej przerwy na naładowanie baterii, reset mózgu, rozrywkę i rozejrzenie się czego chcesz od życia
Bo padając po pracy nie ma zwyczajnie czasu się zastanowić.
Nie jest dla mnie 100% jasne czy Ciebie i partnera łączy głównie choroba dziecka jako spoiwo (jak niektórych kredyt), czy jesteście zgraną parą (gdy jego teściowie okazali się dupkami). Skoro Ci pomógł, doceniaj
Rodziców olej. Nie wiem, czy warto odnawiać relacje z pozostałą częścia rodziny (jesli jest do Ciebie uprzedzona byłoby to trudne). Nie wiem jakimi są ludźmi. Zakładam, że boją się, że poprosisz ich o pożyczkę i będzie im niezręcznie odmawiać (patrz niedawne długi).
Fajnie gdybyś miała jakieś hobby, coś co Cię cieszy. Idzie wiosna, jedź na rower np.
Choroba dziecka nie była i nie jest spoiwem, jest mi przykro bo wiele lat pomagałam rodzicom a dostałam kopa w dupe.
Rodziny nie prosiłam nigdy o pieniądze i nawet nie wiedzą o dawnych długach. Mam oszczędności, znalazłam bardzo dobrą pracę, partner zmienił swoją na lepszą. Stać mnie w sumie na kilka miesięcy bez pracy zarobkowej.
Jednocześnie praca mi pomaga zresetować mózg żeby nie oszaleć
7 2025-03-19 21:01:17 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-03-19 21:05:20)
Choroba dziecka nie była i nie jest spoiwem, jest mi przykro bo wiele lat pomagałam rodzicom a dostałam kopa w dupe.
Rodziny nie prosiłam nigdy o pieniądze i nawet nie wiedzą o dawnych długach. Mam oszczędności, znalazłam bardzo dobrą pracę, partner zmienił swoją na lepszą. Stać mnie w sumie na kilka miesięcy bez pracy zarobkowej.
Jednocześnie praca mi pomaga zresetować mózg żeby nie oszaleć
Wiele lat "jechałaś" na gazie do dechy, bez odpoczynku, bez resetacji, byle dalej. Teraz po prostu organizm upomniał się o swoje, natury nie oszukasz. Potrzebujesz odpoczynku, nie tylko fizycznego co jest zupełnie zrozumiałe, ale też psychicznego.
Nie rozumiem tylko dlaczego praca pomaga ci zresetować mozg? Przecież wszystko co najgorsze masz już za sobą, przystopuj. Rozejrzyj się dookoła siebie.. Tamto odeszło i nie wróci, teraz nastało nowe, lepsze i spokojniejsze życie. Możesz wyłączyć przycisk "alarm" i spuścić powietrze, czas na głęboki oddech.
Możesz być dumna z siebie, dziecka, partnera. Wspólnie pokonaliście ogromne przeciwności, naprawdę szacun.
Teraz może nie kilka miesięcy, ale np. miesiąc na ciepłej plaży, z wyłączonym telefonem, tylko ty, dziecko i partner... I cudowne nicnierobienie... Należy się wam, pomyśl o tym.
Trzymajcie się.
- nie mam siły do życia, po pracy lecę na autopilocie szybki obiad i padam ze zmęczenia
[...]Mam do nadrobienia dużo braków w edukacji dziecka spowodowanej poważnymi problemami ze zdrowiem.
Problem w tym że nie mam siły nawet dzieckiem się zająć. Brak mi sił i płakać mi się chce.
[...]Jednocześnie praca mi pomaga zresetować mózg żeby nie oszaleć
Chyba zaczynam łapać
Żeby Ci pomóc muszę się upewnić.
Napisz mi z czym kojarzy Ci się dziecko? Wypisz na szybko 3-4 skojarzenia
9 2025-03-20 21:28:47 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-03-20 21:30:47)
nikitaa, proszę cię zmień to zdjęcie przy twoim nicku.. Takie ma Agnes, więc wprowadza to trochę zamieszania.
Poza tym... Ono jakieś niezbyt ładne jest.
Chyba że Agnes to nikitaa, bo teraz to nie wiadomo z kim się ma do czynienia.
nikitaa, proszę cię zmień to zdjęcie przy twoim nicku.. Takie ma Agnes, więc wprowadza to trochę zamieszania.
Poza tym... Ono jakieś niezbyt ładne jest.
Chyba że Agnes to nikitaa, bo teraz to nie wiadomo z kim się ma do czynienia.
Tak Salomonko, nikitaa to dawna Agnes, dlatego celowo wstawiłam ten sam avatar.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się podoba. Za to coś o mnie mówi, jak to z avatarami bywa
Salomonka napisał/a:nikitaa, proszę cię zmień to zdjęcie przy twoim nicku.. Takie ma Agnes, więc wprowadza to trochę zamieszania.
Poza tym... Ono jakieś niezbyt ładne jest.
Chyba że Agnes to nikitaa, bo teraz to nie wiadomo z kim się ma do czynienia.
Tak Salomonko, nikitaa to dawna Agnes, dlatego celowo wstawiłam ten sam avatar.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się podoba. Za to coś o mnie mówi, jak to z avatarami bywa
Agnes, ale po co to zrobiłaś? Miałaś jakąs tam historię wpisów, nawet lubiłam czytać wszystko co napisałaś i jaki sens jest w tym, aby wszystko zaczynać od "0"?
Gdzie podziała się Agnes?
Chyba, że o czymś nie wiem.. To forum nie przestanie mnie zaskakiwać, czasem bardzo na smutno.
nikitaa napisał/a:Salomonka napisał/a:nikitaa, proszę cię zmień to zdjęcie przy twoim nicku.. Takie ma Agnes, więc wprowadza to trochę zamieszania.
Poza tym... Ono jakieś niezbyt ładne jest.
Chyba że Agnes to nikitaa, bo teraz to nie wiadomo z kim się ma do czynienia.
Tak Salomonko, nikitaa to dawna Agnes, dlatego celowo wstawiłam ten sam avatar.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się podoba. Za to coś o mnie mówi, jak to z avatarami bywaAgnes, ale po co to zrobiłaś? Miałaś jakąs tam historię wpisów, nawet lubiłam czytać wszystko co napisałaś i jaki sens jest w tym, aby wszystko zaczynać od "0"?
Gdzie podziała się Agnes?Chyba, że o czymś nie wiem.. To forum nie przestanie mnie zaskakiwać, czasem bardzo na smutno.
Ojej, aż się rozczuliłam, bardzo Ci dziękuję za dobre słowa
Coś mnie w tamtym nicku uwierało niczym mały kamyczek w bucie. Co prawda dało się chodzić ale nie było mi z tym wygodnie.
Historii czasem mi szkoda, ale cóż, napiszę ją od nowa, może bardziej rozważnie, kto to wie. Zaczynanie od zera jest jak druga szansa
Salomonka napisał/a:nikitaa napisał/a:Tak Salomonko, nikitaa to dawna Agnes, dlatego celowo wstawiłam ten sam avatar.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się podoba. Za to coś o mnie mówi, jak to z avatarami bywaAgnes, ale po co to zrobiłaś? Miałaś jakąs tam historię wpisów, nawet lubiłam czytać wszystko co napisałaś i jaki sens jest w tym, aby wszystko zaczynać od "0"?
Gdzie podziała się Agnes?Chyba, że o czymś nie wiem.. To forum nie przestanie mnie zaskakiwać, czasem bardzo na smutno.
Ojej, aż się rozczuliłam, bardzo Ci dziękuję za dobre słowa
Coś mnie w tamtym nicku uwierało niczym mały kamyczek w bucie. Co prawda dało się chodzić ale nie było mi z tym wygodnie.
Historii czasem mi szkoda, ale cóż, napiszę ją od nowa, może bardziej rozważnie, kto to wie. Zaczynanie od zera jest jak druga szansa
Nikt nie jest doskonały, czasem pod wpływem emocji piszemy coś, pod czym później nie podpisalibyśmy się za żadne skarby, ale to NASZA historia, to jacy jesteśmy. Z naszymi przemyśleniami, czasem błędnymi opiniami (przeciez też jesteśmy tylko ludzmi).
Agnes, wróć... Nie rób sobie jaj...
nikitaa napisał/a:Salomonka napisał/a:Agnes, ale po co to zrobiłaś? Miałaś jakąs tam historię wpisów, nawet lubiłam czytać wszystko co napisałaś i jaki sens jest w tym, aby wszystko zaczynać od "0"?
Gdzie podziała się Agnes?Chyba, że o czymś nie wiem.. To forum nie przestanie mnie zaskakiwać, czasem bardzo na smutno.
Ojej, aż się rozczuliłam, bardzo Ci dziękuję za dobre słowa
Coś mnie w tamtym nicku uwierało niczym mały kamyczek w bucie. Co prawda dało się chodzić ale nie było mi z tym wygodnie.
Historii czasem mi szkoda, ale cóż, napiszę ją od nowa, może bardziej rozważnie, kto to wie. Zaczynanie od zera jest jak druga szansa
Nikt nie jest doskonały, czasem pod wpływem emocji piszemy coś, pod czym później nie podpisalibyśmy się za żadne skarby, ale to NASZA historia, to jacy jesteśmy. Z naszymi przemyśleniami, czasem błędnymi opiniami (przeciez też jesteśmy tylko ludzmi).
Agnes, wróć... Nie rób sobie jaj...
Mozesz iść na nick Agnes nacisnac na ten nick i tam bedzie jej historia czyli wszystkie wpisy pod nickien Agnes.... ale teraz Agnes nie zachowuje sie jak Agnes zupełnie jak nie ona
Salomonka napisał/a:nikitaa napisał/a:Ojej, aż się rozczuliłam, bardzo Ci dziękuję za dobre słowa
Coś mnie w tamtym nicku uwierało niczym mały kamyczek w bucie. Co prawda dało się chodzić ale nie było mi z tym wygodnie.
Historii czasem mi szkoda, ale cóż, napiszę ją od nowa, może bardziej rozważnie, kto to wie. Zaczynanie od zera jest jak druga szansa
Nikt nie jest doskonały, czasem pod wpływem emocji piszemy coś, pod czym później nie podpisalibyśmy się za żadne skarby, ale to NASZA historia, to jacy jesteśmy. Z naszymi przemyśleniami, czasem błędnymi opiniami (przeciez też jesteśmy tylko ludzmi).
Agnes, wróć... Nie rób sobie jaj...
Mozesz iść na nick Agnes nacisnac na ten nick i tam bedzie jej historia czyli wszystkie wpisy pod nickien Agnes.... ale teraz Agnes nie zachowuje sie jak Agnes zupełnie jak nie ona
Spadaj Julka, akurat twoje rady potrzebne mi są jak gwóżdź w bucie.
Znalazła się moderatorka..
Już ci przestali płacić za zakładanie nowych wątków, więc się po cudzych poniewierasz?
Julia life in UK napisał/a:Salomonka napisał/a:Nikt nie jest doskonały, czasem pod wpływem emocji piszemy coś, pod czym później nie podpisalibyśmy się za żadne skarby, ale to NASZA historia, to jacy jesteśmy. Z naszymi przemyśleniami, czasem błędnymi opiniami (przeciez też jesteśmy tylko ludzmi).
Agnes, wróć... Nie rób sobie jaj...
Mozesz iść na nick Agnes nacisnac na ten nick i tam bedzie jej historia czyli wszystkie wpisy pod nickien Agnes.... ale teraz Agnes nie zachowuje sie jak Agnes zupełnie jak nie ona
Spadaj Julka, akurat twoje rady potrzebne mi są jak gwóżdź w bucie.
Znalazła się moderatorka..
Już ci przestali płacić za zakładanie nowych wątków, więc się po cudzych poniewierasz?
No ja z tad ide tak tylko napisalam ,zebys wiedziała, ze mozesz nadal wpisy stare Agnes czytać
Salomonka napisał/a:nikitaa napisał/a:Ojej, aż się rozczuliłam, bardzo Ci dziękuję za dobre słowa
Coś mnie w tamtym nicku uwierało niczym mały kamyczek w bucie. Co prawda dało się chodzić ale nie było mi z tym wygodnie.
Historii czasem mi szkoda, ale cóż, napiszę ją od nowa, może bardziej rozważnie, kto to wie. Zaczynanie od zera jest jak druga szansa
Nikt nie jest doskonały, czasem pod wpływem emocji piszemy coś, pod czym później nie podpisalibyśmy się za żadne skarby, ale to NASZA historia, to jacy jesteśmy. Z naszymi przemyśleniami, czasem błędnymi opiniami (przeciez też jesteśmy tylko ludzmi).
Agnes, wróć... Nie rób sobie jaj...
Mozesz iść na nick Agnes nacisnac na ten nick i tam bedzie jej historia czyli wszystkie wpisy pod nickien Agnes.... ale teraz Agnes nie zachowuje sie jak Agnes zupełnie jak nie ona
Julcia, dziecko słodkie, co Ty wypisujesz
A teraz wróćmy do meritum i trudności Autorki.
Mam wrażenie, że dziewczyna zbyt zadaniowo podchodzi do opieki nad dzieckiem, za dużo się martwi, za bardzo się stara. Bardzo możliwe, że to skutek trudności zdrowotnych dziecka i walki o jego życie. Teraz, gdy życie dziecka nie jest zagrożone stara się nadrobić jego zaległości w rozwoju spowodowane chorobą. Jest tak skupiona na wykonywaniu swoich obowiązków i tak bardzo chce być jak najlepszą matką , że wręcz spala się w tym, wyczerpuje całkowicie. Dlatego będąc w pracy i wykonując swoje obowiązki może nie myśleć o dziecku, nie czuje tak wielkiej presji i może odpuścić strach o jego życie i rozwój. Gdy wraca do domu wszystko natychmiast się włącza. Jeśli tak jest, gdyby ją wysłać na wakacje wcale by nie odpoczęła. Cały czas byłaby skupiona na dziecku. Od rana do wieczora zajmowałaby się dzieckiem cały czas martwiąc się o przyszłość.
Poczekam na jej odpowiedź żeby mieć lepszy wgląd w sytuację.