Witam.
Mój problem jest związany z pracą. Kilka miesięcy szukałam pracy i nie mogłam jej znaleźć. Kiedy znalazłam nie umiem sobie poradzić. To jest ciężka praca wymagająca ogromnego poświęcenia, szybkości, dokładności, precyzji. Wcześniej już pracowałam na produkcji, ale tak jeszcze nie było. Teraz pracuję na 2 zmianę i kiedy tylko myślę, że mam sie zbierać do pracy to chce mi sie płakać. Kobiety z którymi pracuję też mi nie pomagają, wręcz przeciwnie. Najchętniej zrezygnowała bym z pracy, ale niestety nie mam wyboru, bo z męża pensji nie damy sobie rady... Sama nie wiem co powinnam zrobić. Chyba liczę na wasze wsparcie, jakąś pomoc. Pozdrawiam
Rozumiem Cię doskonale. Kiedyś doświadczyłam pracy ciężkiej, na produkcji i nie wytrzymałam robienia jednej czynności przez 11 godzin z jedyną przerwą 20 minutową i to rzuciłam. Kobity tam pracowały i płakały a ja nie mogłam na to patrzeć bo jestem słaba fizycznie.
Rozsyłaj swoje CV wszędzie gdzie się da i jak znajdziesz coś lepszego to rzuć to czego nie lubisz robić.
Jeśli nie masz wyboru, to zaciśnij zęby. I tyle.
Możesz też zobaczyć, co jest dla Ciebie w tej pracy najtrudniejsze i próbować te trudność pokonać. Zobacz też, co robisz dobrze lub bardzo dobrze. Na pewno są takie rzeczy. Nie wiem czy to Cię jakoś pocieszy, ale początki w każdej pracy (dopóki człek się nie zaadaptuje do nowych warunków) są ciężkie.
Oprócz tego, tak jak napisała zagubiona66, szukaj innej pracy.
Trzymam kciuki.
4 2011-06-09 11:28:40 Ostatnio edytowany przez GORKA (2011-06-09 11:42:36)
Witam.
Mój problem jest związany z pracą. Kilka miesięcy szukałam pracy i nie mogłam jej znaleźć. Kiedy znalazłam nie umiem sobie poradzić. To jest ciężka praca wymagająca ogromnego poświęcenia, szybkości, dokładności, precyzji. Wcześniej już pracowałam na produkcji, ale tak jeszcze nie było. Teraz pracuję na 2 zmianę i kiedy tylko myślę, że mam sie zbierać do pracy to chce mi sie płakać. Kobiety z którymi pracuję też mi nie pomagają, wręcz przeciwnie. Najchętniej zrezygnowała bym z pracy, ale niestety nie mam wyboru, bo z męża pensji nie damy sobie rady... Sama nie wiem co powinnam zrobić. Chyba liczę na wasze wsparcie, jakąś pomoc. Pozdrawiam
Ja akurat cię nie rozumiem.
Praca jest pracą. Dostajesz wypłatę za coś a nie za- "nic nierobienie". Piszesz że inne kobiety z którymi pracujesz nic ci nie pomagają. Ale skoro one dają rade to może to z tobą jest coś nie tak,może za bardzo się nad sobą .
Każda praca wymaga jakiegoś poświęcenia-czy to fizycznego czy umysłowego. Każda praca niesie za sobą jakieś konsekwencje, to że czujemy się po niej zmęczeni to jest całkiem normalny objaw ludzi pracujących. Także roszpunko nie ma nic za darmo. Nikt ci nie da w wynagrodzenia za ładny uśmiech.
Tak jak pisały poprzedniczki rozglądaj sie za inną pracą a na razie przemyśl swoją sytuację bo może nie jest tak źle. Weź pod uwagę że są to twoje początki.
Gorka mylisz się. Nie chodzi o to, że mi się nie chce i chciałabym żeby kobiety za mnie robiły, miałam raczej n myśli to, że nie pomagają mi psychicznie. Są wredne. Zdaję sobie sprawę, z tego po co idzie się do pracy. Zanm swoje obowiązki. Może trzeba czasem być nieco bardziej wyrozumiałym w stosunku dla innych. I nie mam na myśli głaskanie. Mieszkam w niewielkim mieście gdzie bezrobocie jest spore. Szukam innej pracy, a międzyczasie męczę się dalej.
One dają sobie radę bo pracują już np kilka lat. Tu zupełnie inaczej wygląda przyuczenie niż w innych zakładach. A czy ze mną jest coś nie tak? Myślę, że nie. To raczej z naszym krajem jest coś nie halo skoro nie ma pracy dla młodych.
6 2011-06-09 12:52:05 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-06-09 12:52:39)
Na czym polega "wredność" Twoich koleżanek z pracy?
Czym różni się przyuczenie w Twoim nowym miejscu pracy od tych dotychczasowych?
Z czym sobie nie dajesz rady w pracy?
Może z Tobą jest "coś nie tak", ale dlaczego tak twierdzisz?
Z naszym krajem wszystko jest ok. Tylko wtedy, gdy panował tzw. komunizm praca była dla wszystkich.
Jeśli oczekujesz wsparcia tutaj, na forum, to napisz trochę szczegółów.
Gorka mylisz się. Nie chodzi o to, że mi się nie chce i chciałabym żeby kobiety za mnie robiły, miałam raczej n myśli to, że nie pomagają mi psychicznie. Są wredne. Zdaję sobie sprawę, z tego po co idzie się do pracy. Zanm swoje obowiązki. Może trzeba czasem być nieco bardziej wyrozumiałym w stosunku dla innych. I nie mam na myśli głaskanie. Mieszkam w niewielkim mieście gdzie bezrobocie jest spore. Szukam innej pracy, a międzyczasie męczę się dalej.
One dają sobie radę bo pracują już np kilka lat. Tu zupełnie inaczej wygląda przyuczenie niż w innych zakładach. A czy ze mną jest coś nie tak? Myślę, że nie. To raczej z naszym krajem jest coś nie halo skoro nie ma pracy dla młodych.
Ok, może tak być że nie pałacie do siebie sympatią ale z drugiej strony one wcale nie muszą ci pomagać psychicznie.
a możesz napisać co to za praca?
Na czym polega "wredność" Twoich koleżanek z pracy?
Czym różni się przyuczenie w Twoim nowym miejscu pracy od tych dotychczasowych?
Z czym sobie nie dajesz rady w pracy?
Może z Tobą jest "coś nie tak", ale dlaczego tak twierdzisz?
Z naszym krajem wszystko jest ok. Tylko wtedy, gdy panował tzw. komunizm praca była dla wszystkich.Jeśli oczekujesz wsparcia tutaj, na forum, to napisz trochę szczegółów.
Dokładnie-z góry autorka tego tematu przekreśliła koleżanki z pracy i wogóle wszystko. Za mało napisała abyśmy mogły dobrze ocenić sytuację.
Tak swoją drogą uważam że nie jest tak źle z pracą u nas w kraju tylko co niektórym pomieszało się troszeczkę w głowach szczególnie młodym ludziom. Ledwo skończy szkołę i chciałby zarabiać niewiadomo ile tysięcy. Ale to taka moja refleksja.
Znalazlas bratnia dusze ,mam takie same problemy .W pracy musze byc zawsze skoncentrowana ,szybka ale najwazniejsze usmiechnieta i mila .
Choc czasami mam ochote ,powiedziec glosno co mysle i pokazac smutna twarz .Nie moge, a moj szef powiedzial -nie wolno .
No i nauczylam sie ,jest to sztuczne ale naprawde funkcjonuje .Wynika tez z tolerancji ,nie denerwuje sie kiedy moje kolezanki
pala papierosa za papierosem a ja pracuje (nie pale i nie chce sie tego nauczyc) ale akceptuje to - moim kosztem . Tak wiem, moim kosztem
bo pracuje jak one pala .
Ale najwazniejsze jest dla mnie ,ze potrafie o godz 17.00 wstac, zamknac drzwi , wyjsc i zapomniec ,poprostu zapomniec .
Nie myslec -co one o mnie mowia ,czy zrobilam wszystko dobrze .Wychodze usmiechnieta i zadowolona ,mowie wszystkim ,Czesc do
jutra ,przyjemniego wieczoru .............itd.
Przeciesz kazdy jest aktorem swojego zycia ,wcale nie jest to takie trudne .
Zycze powodzenia na pewno znajdziesz " swoje miejsce ".
Wielokropek nie uważam by ze mną było cos nie tak. Źle przeczytałeś mój wcześniejszy post.
Pracuję jako operator maszyn szwalniczysz. Wbrew pozorom jest to bardzo odpowiedzialna praca, ponieważ szyjemy poduszki samochodowe. Nie możemy pozwolić sobie na żadne błędy. Musimy przestrzagać tolerancji itd.
Wiadomo, że nie mam takiej wprawy jak starsze koleżanki. Same zapomniały jak to było kiedy się uczyły. Robią różne miny, docinki. A kiedy uczysz się psują ci się maszyny nie wychodzi ci najlepiej a taka jedna czy druga wścieka się na ciebie bo zaniżasz im normę to wierzcie mi, że nie jest lekko .
W większych miastach może jest więcej pracy ale w moim nie jest najlepiej.
Nie piszę tu po to, żebyście się nade mną litowali, piszę dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać w danym momencie.
A i jeszcze jedno. Pieniądze nie są dla mnie najważniejsze. Wierzcie, że gdybym znalazła pracę powiedzmy za 1000 zł a wiedziałabym, że jest miła atmosfera to przyjęłabym ją z pocałowaniem w rękę...
12 2011-06-10 11:22:02 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-06-10 11:22:53)
Wielokropek nie uważam by ze mną było cos nie tak. Źle przeczytałeś mój wcześniejszy post.
Pracuję jako operator maszyn szwalniczysz. Wbrew pozorom jest to bardzo odpowiedzialna praca, ponieważ szyjemy poduszki samochodowe. Nie możemy pozwolić sobie na żadne błędy. Musimy przestrzagać tolerancji itd.
Wiadomo, że nie mam takiej wprawy jak starsze koleżanki. Same zapomniały jak to było kiedy się uczyły. Robią różne miny, docinki. A kiedy uczysz się psują ci się maszyny nie wychodzi ci najlepiej a taka jedna czy druga wścieka się na ciebie bo zaniżasz im normę to wierzcie mi, że nie jest lekko .
W większych miastach może jest więcej pracy ale w moim nie jest najlepiej.
Nie piszę tu po to, żebyście się nade mną litowali, piszę dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać w danym momencie.
Współczuję Tobie (a nie lituję) nieprzyjemnej atmosfery w pracy. Trudno znosić docinki bardziej doświadczonych koleżanek. Myślę, że one jednak pamiętają o swych początkach, ale skoro Twoja praca wpływa na ich pracę i wysokość ich zarobków jest zależna od Twojej "wydajności", to rozumiem też ich rozdrażnienie. Chcą zarabiać jak najwięcej.
Mieszkam w dużym mieście, o dobrze płatną (również mało płatną) pracę w przyjemnej atmosferze też nie jest łatwo, a wymagania pracodawców, jak wszędzie, są wysokie.
Atmosfera w pracy jest bardzo wazna bo wpływa na Twoje wyniki, jesli sie w niej zle czujesz to szukaj innej, nie rezygnuj z tej dopoki nie znajdziesz innej. I pamietaj, ze nic nie musisz, nie musisz pokonywac samej siebie, jesli to nie jest srodowisko sprzyjajace Twojemu rozwojowi to sie tam nie męcz. Ja nie uwazam zeby bylo z Tobą cos nie tak, poprostu czasami trafiamy w miejsca gdzie sie zle czujemy i sztucznościa zachwania nic nie osiągniemy. Usmiechanie sie na sile, czy bycie mila na sile wcale nie jest rozwiazaniem szczegolnie jesli sie przebywa w nieprzyjaznym srodowisku. Popracuj tam dopoki nie znajdziesz innej. Na jednym pracodawcy swiat sie nie konczy. Powodzenia!
Masz ciężką sytuacją, tak samo jak pracę. Pocieszyć Cię może choćby fakt, że mnóstwo ludzi chciałoby być na Twoim miejscu, bo nie mają czego włożyc do garnka. Myślę, że dla tak zdesperowanych, warunki i atmosfera w pracy nie miałyby znaczenia. Może spójrz więc na to ich oczami?
Nic innego Ci nie pozostaje chyba..
Tak jak piszą dziewczyny, szukaj innej pracy, z tej nie rezygnuj, nie myśl w czasie wolnym o pracy, a już na pewno odpędzaj negatywne myśli.
Życzę powodzenia i wytrwałości, dasz radę, bo jak to mówią- nie od razu Rzym zbudowano
15 2011-08-31 00:05:14 Ostatnio edytowany przez lewa4444 (2011-08-31 00:07:58)
Witam. Też kiedyś przez to przechodziłam. Pochodzę z małego miasteczka, gdzie więcej zakładów obecnie się zamyka, niż otwiera. Pracę udało mi się znaleźć, ale w sąsiednim mieście. Początkowo moje zajęcie podobało mi się, pomimo 8 godz.stania na nogach i narzucanych norm, które z czasem stawały się nie do zrobienia, bo nawet koleżanki z pracy- stare weteranki niekiedy nie dawały rady. Praca polegała na czyszczeniu elementów mebli(kosmetyka drzewna) One dawały radę, bo potrafiły sprytnie podkładać na paletę nieczyszczone elementy, ja natomiast byłam na to zbyt uczciwa, oraz bałam się kontrolera jakości. Praca przestała mi się podobać głównie z powodu współpracownic. To plotkary. Może nie wszystkie takie były, ale z czasem dostosowały się do otoczenia. Wiadomo: "trafisz między wrony, musisz krakać, tak jak one"... O, nie... to nie dla mnie...Chyba wyczuły, że nie podoba mi się ich zachowanie i często nie miałam z nimi tematu, więc odsunęły się ode mnie. Z czasem zaczęły się donosy do kierownictwa o mojej "nieudolności". Stres spowalniał moje ręce i praca nie szła... Tak skończyła się moja kariera w zakładzie drzewnym.
Dzisiaj pracuje w małej gastronomii już od prawie 4 lat. Sama, bo to mała budka z fast-foodami. Szefostwo jest ze mnie zadowolone, zarobki są małe, ale nikt mnie nie stresuje. Lubię towarzystwo, ale wolę samotność, niż plotki
Roszpunka, jeśli masz możliwość, to znajdź sobie zajęcie, w którym się sprawdzisz i atmosfera będzie milsza, bo w takich warunkach nic nie wychodzi
cigarette miałam taką sytuację, że nie miałam wsadzić co do garnka... I wiesz mi, że nawet takie warunki nie sprawiają, że jeteśmy w stanie pracować w każdym charakterze.
1 września rozpoczęłam pracę w przedszkolu. Jestem happy. Za taką atmosferę jestem wstanie dać się pokroić. Do pracy idę na luzie, z wielką chęcią. Pracujemy we dwie mamy kilkoro dzieci i jest naprawdę świetnie.
Ale najważniejsze, że każda z nas ma szacunek dla drugiego człowieka.
Dziękuję za zrozumiene lewa4444, anitka77, domek bez adresui zagubiona666. Czasem potrzebujemy wyrzucić z siebie nagromadzone emocje...
Roszpunka, bardzo się cieszę, że Ci się udało:) Życzę by ta atmosfera trwała do emerytury;)
Lewa4444 Dziękuję Ci serdecznie Pozdrawiam
ja terz cie rozumiem terz pracuje na produkcij na trzy zmiany praca nie jest lekka trzeba sie uwijac nieraz juz plakalam przez ta prace kolezanki terz tu niby fajne a jak sie tylko odwrucisz zaraz cie obgaduja nie mam tam jakiejs przyjaznej duszy ktorej mozesz sie wygadac tylko w domu staraja sie mnie wspierac abym niebrala sobie tak wszystkiego do serca coz musze zaciskac zeby i robic dalej tymbardziej ze w okolicy trudno o inna prace pozdrawiam
Ja też przez długo okres miałam problem z odnalezieniem pracy, ale wujek załatwił mi pracę w firmie C2C. Wydawało mi się, że praca na produkcji będzie bardzo ciężka i męcząca, jednak już po pierwszym dniu mi się spodobało
Ja pracowałam na produkcji i mam zupełnie inne doświadczenia, dla mnie ta praca była bardzo wyciszająca, ale też może dlatego, że miałam super kierownictwo i jasno przedstawioną ścieżkę rozwoju. Brałam udział w różnych szkoleniach liderskich i mogłam awansować na kierowniczkę co się rzadko zdarza w tym środowisku, w przypadku kobiet oczywiście Teraz pracuję jako kierowniczka działu kontroli jakości. Ja w sumie od lat pracuje na outsourcingu z firmy, podeśle link jak bede miec juz taka opcje