Mik3 napisał/a:akurat kobiety z zachodniej europy doceniaja romantyzm i dzentelmenstwo polakow a szczegolnie skandynawki dla ktorych przepuszczenie w drzwiach kobiety to zjawisko niespotykane lub to ze mezczyzna placi za kobiete na randce, albo ze ja obroni przed zagrozeniem ( w skandynawii faceci sa tak zniewiesciali ze przy zagrozeniu chowaja sie za kobieta), i ze polak nie bedzie podkradal jej kosmetykow bo faceci w zachodniej europie czesto bardziej dbaja o swoj wyglad niz one same; albo to ze przez "standardy europejskie" niemcy, anglicy i przodujacy w tej dziedzinie szwedzi hurtowo sciagaja sobie zony z tajlandii,chin lub filipin?? bo przecietna niemka lub szwedka woli kupic psa zamiast miec dzieci a na poproszenie o zmywanie naczyn pokarze srodkowy palec??
Kolego, chyba w życiu w Skandynawii nie byłeś... Ja jakoś nie zauważyłam tego zachwytu Norweżek nad Polakami. Norwegów Polkami- już bardziej. Norweżki nie chcą dżentelmena. Są samodzielne, niezależne i to im pasuje. Jak trafisz na bardzo wyzwoloną to jeszcze się obrazi, że ją w drzwiach przepuszczasz, bo przecież ma ręce i sama potrafi wszystko zrobić. Nie jest też tak, że Norwegowie to chamy i prostacy, po prostu wiedzą, że ich kobiety nie lubią być traktowane jak małe, bezbronne istotki, więc im nie nadskakują. Ja się z tym zgadzam i też nie chcę, żeby facet za mną latał jak głupi, a ja sobie wyciągnę nogi i będę nim łaskawie dyrygować. Mam szacunek do mężczyzn i oczekuję tego samego w zamian. Nie życzę sobie, żeby mój facet zachowywał się wobec mnie jak pies obrońca. Sama sobie poradzę, nie mam 5 lat (no chyba, że faktycznie jest groźnie, ale to inna sprawa). Wdawanie się w pyskówki uliczne, bo ktoś "obraził moją kobietę" jest po prostu żałosne i świadczy jedynie o tym, że facet nie potrafi w inny sposób udowodnić, że jest mężczyzną. Jeśli chodzi o męskie kosmetyki: tu Polacy mogliby się od Skandynawów nauczyć, że używanie kremu do twarzy to nic strasznego, zwyczajne dbanie o własne ciało. Nie rozumiem też dlaczego Polacy tak sztywno trzymają się zasady "kobieta do dzieci i garów, facet do pracy". Nie mam problemu z umyciem naczyń, ale dlaczego to ja miałabym je zawsze myć? Facetowi rączki nie odpadną jak po sobie łaskawie posprząta. Nie jestem sprzątaczką. Odnośnie dzieci: tak, to faktycznie dobry pomysł zachodzić w ciążę w wieku 20 lat, zwalać się na głowę rodzicom i jeszcze mieć do nich pretensje, że się wtrącają. Czekanie z dziećmi aż ma się na nie czas i pieniądze jest bardzo nieodpowiedzialne... I właśnie: Norwegowie nie mają problemu z tym, żeby pobawić się z dzieckiem, wyjść z nim na spacer, są fantastycznymi ojcami.
Mik3 napisał/a:co do feminizacji polek to ja widze golym okiem jak pokolenie obecnych nastolatek znaczaco rozni sie od kobiet 30+, kobiety 30+ w wiekszosci potrafia gotowac, posprzataja, wola dzieci od kariery(sa bardziej rodzinne) a dzisiejsze nastolatki(z tego co zauwazylem) nawet wody nie potrafia zagotowac, na prosbe pozmywania naczyc wysmieja a dzieci to albo nigdy albo po 30 a to sie wielu facetom tez nie podoba
Oczywiście, że każde pokolenie jest inne, ale myślę, że obecne zmiany są zmianami na plus. Ok, fakt, że nastolatki nie umieją obecnie gotować, ale tak samo jest z nastolatkami płci męskiej. Wszystko jest na bazie gotowców, społeczeństwo nam się rozleniwiło trochę. Ale znowu: czemu to kobieta ma umieć gotować? Moja mama zawsze była w tym kiepska, więc często gotował mój tata. Nie widzę w tym problemu. Odnośnie dzieci: w obecnych czasach już nikt się nie przejmuje, że dzieci "wypada mieć" i ludzie się na nie decydują, kiedy naprawdę tego chcą. To chyba lepsze rozwiązanie, nie sądzisz?
Mik3 napisał/a:nieatrakcyjny(przecietnie inteligentny) facet po 40 ktory nie pije i zarabia srednia polska krajowa w polsce nie mialby duzego powodzenia a na ukrainie badz bialorusi ustawialyby sie do niego kolejki kobiet
No cóż, każdy wymaga według powszechnych standardów. Jeśli się jest inteligentną, ładną dziewczyną o ciekawej osobowości niby dlaczego miałoby się zwrócić uwagę na przeciętniaka? Dalszej części Twojej wypowiedzi o Polkach, które się puszczają z kim popadnie już nawet nie skomentuję, bo padłoby za dużo niecenzuralnych słów...
Crucible napisał/a:Teraz przyrównajmy to do dzisiejszej skrajnej rzeczywistości. Kobieta wstaje rano, robi drugie śniadanie mężowi, daje buzi i życzy miłego dnia w PRACY. Tym samym ma cały dzień wyłącznie dla siebie. Czy ugotuje, czy posprząta o 10 czy o 17 nie ma żadnego znaczenia. Równie dobrze, może tego nie robić, bo faceci nie zwracają uwagi na detale - więc czy będzie posprzątane w poniedziałek czy w czwartek, to jest wszystko jedno. Teraz odpowiedzcie sobie same, kto tutaj jest tak naprawdę panem, a kto niewolnikiem?
W pewnym sensie masz rację. Ale z drugiej strony to jest nadal złota klatka: niby masz wszystko, czego zapragniesz, ale nie masz wolności. Nie Ty zarabiasz, nie Ty decydujesz, nie Ty masz kontrolę nad własnym życiem. Wolę być uboższa i być zależna tylko od siebie.
Crucible napisał/a:Kobiety mają predyspozycje do jednych zawodów, typu: księgowość, szwaczka, pielęgniarka itp., a faceci mają do innych: informatyka, górnictwo itd. Tak było i będzie.
Muszę przyznać, że masz dość ograniczony światopogląd. Właśnie zaczęłam się zastanawiać nad studiami informatycznymi, więc tym bardziej mnie to uderzyło. Oczywiście, że w niektórych dziedzinach dominują mężczyźni, w innych kobiety, ale to tak naprawdę wynika z indywidualnych zainteresowań oraz tego, jak nas wychowano (no, może poza zawodami wymagającymi siły czysto fizycznej). Jeśli dziewczynce się przez całe dzieciństwo wciska lalki, uczy szycia i powtarza, że ma czekać na swojego księcia na białym koniu, to nie ma się co dziwić, że kobiety są jakie są. Ja się bawiłam m.in. samochodami i żołnierzykami plus właziłam na wszystkie okoliczne drzewa, więc najwyraźniej coś mi się w tej psychice poprzestawiało i ani razu nie pomyślałam, żeby zostać szwaczką, księgową, czy pielęgniarką...