starshaped napisał/a:Tylko czekać, aż wparuje tu jakiś przedstawiciel płci męskiej i stwierdzi, że jesteśmy puste. 
Ale co tam: mężczyzna nie może być niższy ode mnie (1,85+ to niestety podstawowy warunek). Szczupły, z ładną sylwetką, zarysowanymi mięśniami. Nie lubię nadmiernego owłosienia, zwłaszcza na klacie i plecach, za to nogi muszą być dosyć zarośnięte. Najlepiej u mężczyzn prezentują się dosyć szczupłe, umięśnione, owłosione i koślawe nogi.
Przystojny, kontrolowany zarost, dobrze uczesany (nie znosze fryzury na jeżyka). Całe szczęście coraz więcej facetów dba o schludny ubiór i higienę. Opisałam absolut w moim ujęciu, natomiast niezgodność z którąś z cech nie musi oznaczać dyskwalifikacji jako partnera. Dyskwalifikuje jedynie wzrost niższy niż mój i duża tusza.
Z tym wzrostem to lekka przesada, bo równie dobrze też tak bym powiedział, że nie niższa niż tyle i tyle, bo w rzeczywistości wolę żeby była w podobnym wzroście, itp. ale w rzeczywistości kategoryzowanie i selekcjonowanie jest mało rozsądne,
(szanuję każdą osobę, niezależnie czy mi się podoba czy też nie)
ponieważ na przekór wszystkiego zakochujemy się w innych osobach, a czasem nawet w osobach z którymi nie zbudujemy przyszłości i tak to niestety bywa.. tłumaczenie bo założę "szpilki" itp. jest jak słuchanie dziewczynek, które nie chcą dojrzeć do rzeczywistości. Tak się tłumaczą 30, 40-letnie osoby.. czego jestem w szoku.
Ogólnie przyszłość chcemy budować z osobami, które są nam bliskie sercu, szanując to kim się jest i jakie cierpienia nosi się głęboko w sercu, które chcą wierzyć, ufać i ryzykować będąc z nami, chcą brać konsekwencje..
To że ktoś nam się bardziej podoba lub mniej to rzecz gustu, a bardziej zależy to od naszej psychiki, którą kształtujemy przez życie.. Brak dojrzałości i konsekwencji w zaangażowaniu i dbaniu o związek, powoduje, że przestaje nam się podobać ktoś
kogo darzymy sympatią, tym bardziej przez rozczarowanie jesteśmy zdolni do egoistycznych pobudek,
aby wykorzystać ten czuły punkt partnera, użądlić..
Jeśli natomiast ryzykujemy, jesteśmy głęboko zaangażowani w relację z drugim człowiekiem, wówczas to piękno potrafi dłużej trwać,
mimo, że poznajemy więcej szczegółów u partnera, to mimo to doceniamy kim jest..
Prócz zaniedbania, braku poczucia estetyki bardziej razi mnie brak szacunku do mojej osoby.. nawet jeśli dla kogoś jestem przystojny..
to źle świadczy o takiej osobie.. Nie jestem i nie będę dla kogoś synem, dzieckiem (tylko dla swoich rodziców), ani również opiekunem,
rodzicem i ojcem.. bez względu na metrykę.. tak samo jak na kolor skóry itp.
Wiele osób zbyt szybko podpisuje etykiety osobom, a gdyby zaryzykowali poznać choćby w szczerej rozmowie,
wówczas zauważaliby jakieś podobieństwo do siebie..
To, że ktoś jest zafascynowany kimś to jedno, ale gorzej jeśli fascynacja przeobraża się w brak szacunku do kogoś..
Tak samo brak szacunku do osoby, nawet gdy w tej relacji co się złego dzieje, a wypowiada się źle o swoim partnerze
wobec znajomych, rodziny i osób trzecich..
Każdy z nas ma różne cechy charakteru, a ich zgranie ze sobą też nie bywa proste..
Ważniejsze jest to gdzie potrafimy znaleźć spójność i czy chcemy budować pomost, czy zdecydujemy się na postawienie muru,
bo się okaże konstrukcyjnie prostszy od mostu, który przechodzi nad przepaścią..
Atrakcyjność partnera mogę ujrzeć w 40, 50-letniej osobie i wyższej ode mnie, lub też niższej,
ponieważ potrafię ujrzeć walory piękna nie przez fantazjowanie, przelotny romans (na to nigdy bym się nie zgodził),
ale przez wyraz szacunku do mojej osoby i to jak szczera, i otwarta jest rozmowa..
Oczywistym faktem jest, że też w jakimś stopniu zwracam uwagę na jej wygląd zewnętrzny, ale ważniejszy jest dla mnie całokształt..
Niestety, żeby kogoś naprawdę spotkać to nie jest to takie proste, a tym bardziej umieć rozwijać relację i przetrwać w najtrudniejszych chwilach..