Szukałam podobnego wątku i nie znalazłam, więc postanowiłam założyć nowy.
Trzeci tydzień mam katar. Co rano lub w nocy boli mnie gardło. Tona polopiryny nie pomaga, robię co się da... Zaczęło się od poniedziałku dwa tygodnie temu kiedy to przy gwałtownym spadku temperatury kierowca autobusu ustawił ogrzewanie na tryb "piekło". Zawsze ściągam kurtkę w autobusach i pociągach. Na drugi dzień bolało mnie rano gardło i pojawił się katar. Zauważyłam, że gdy wyłączę kaloryfer i w nocy jest zimny to budzę się bez bólu gardła. Niestety katar zostaje, ale śluz od jakiegoś czasu zrobił się gęsty. Nie chcę jeszcze iść do lekarza bo to w końcu "tylko" katar i zanikający ból gardła.
PS. Kuzynka z tego co słyszałam męczy się z katarem od 1.11, a dzieci brata mają ospę