Cześć,
nie wiedziałam, gdzie ułożyć ten wątek.
Otóż - mam rocznikowo 22 lata. Urodziłam się 3 razy owinięta pępowiną na szyi, bez końcówki kości krzyżowej, co rzutuje na mega problemy z pęcherzem, przez co muszę nosić pampersa - dniem i nocą. Przez wiele lat kryłam się z tym, aby nikt się nie dowiedział (chyba każdy wie, jak reagują ludzie na tego typu sprawy - tym bardziej w latach szkolnych). Żyłam w ciągłym stresie do czasu ukończenia technikum.
Ciągle szukam nowych metod leczenia pęcherza neurogennego z nietrzymaniem moczu. Metod tych nieinwazyjnych jak i operacyjnych. Wiem, że całkowicie tego nie wyleczę, jedynie lekko poprawię zdolność tego pęcherza.
W okolicach gimnazjum (miałam wtedy 13-15 lat) nabawiłam się tzw. lęków napadowych uogólnionych, oznaczających to, że mam niesamowite duszności (albo bardziej wrażenie, że nie mogę przełknąć śliny) np. przy otwartej dużej przestrzeni (m.in. supermarkety i plaża nadmorska, którą zawsze ubóstwiałam), w kościele, przy wysokich budynkach, w tłumie, w szkole na różnych piętrach. Wyczytałam, że takie coś mogło być spowodowane długotrwałym stresem - czyli wszystko by pasowało biorąc pod uwagę fakt ciągłego krycia się.
Przez tą chorobę, może nie tyle chorobę, co fakt noszenia pampersa, stworzyłam najwidoczniej taki mega mur, którym się otoczyłam. Staram się nie pozwalać ludziom się do mnie zbliżyć.
Miałam takich swoich przyjaciół, zdecydowałam jednej z nich (w czasach ostatniej klasy technikum) opowiedzieć o tym. Parę miesięcy później, przy kłótni, którą wszczęła zaczęła używać tego jako argumentu, wszystko przekręcać, co ogromnie mnie zabolało, biorąc pod uwagę fakt, że naprawdę uważałam ją za przyjaciółkę i jednak sądziłam, że ludzie w tym wieku (ok 20lat) chociaż trochę już rozumują, nad czym inni ludzie nie mają tak naprawdę kontroli. Po tej sytuacji jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie.
W międzyczasie, po wieeeeelu wielu latach, zagadałam do kolegi starszego brata, którego zawsze idealizowałam. Jak się okazało bracia nie bardzo go lubili, bo nie był zybt... hmm... "Bystry" i natrętny. Mimo wszystko, spotykając się z nim, zaczął się do mnie przystawiać, na co niestety pozwalałam. Przez kilka dni chodziłam do jego mieszkania - całowaliśmy się, pieściliśmy... Okazało się, że zależało mu tylko na tym, aby zaliczyć. Gdy powiedziałam mu, że przez te wszystkie lata, zdążył mi się podobać itd. zaczął strasznie przeklinać, że nie tak miało być i w ogóle... Zerwałam z nim tego typu kontakt. Jakie było jego zdziwienie, gdy z jego pokoju dziewczyna wyszła nadal dziewicą
Po technikum szybko znalazłam pracę, z naprawdę cudownymi ludźmi. Jest kilka osób, które wspierają mnie. 2 osoby wiedzą, co mi dolega. Zebrałam się na odwagę i mimo wszystko są ze mną. Nadal Mimo to, w pracy też mnie dusi - jesteśmy na 1 piętrze na dość dużej sali...
Mam strasznie obniżoną samoocenę, spowodowaną po pierwsze: tym wrodzonym schorzeniem, dusznościami - przez to się alienizuję. Nie chadzam na imprezy, bo muszę uważać, kiedy zmienić pampersa. Muszę mieć je ciągle przy sobie. Na jakieś wyjścia firmowe - owszem, lecz ogólnie imprezy taneczne itp. Nie tańczę - mam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy i momentalnie nabija ze mnie. Uważam, że jestem mega brzydka - nie wiem, może jest to spowodowane 3 odrzuceniem przez jakiegoś chłopaka. Noszę luźniejsze ciuchy, żeby mieć jako taki komfort psychiczny, że nikt nie zauważy. Rzadko się uśmiecham - mam szczerbę między 8 a 9, przez co mam wrażenie, że się ze mnie śmieją wszyscy. Gdy ktoś, niedaleko mnie, się śmieje z kimś czy nawet sam, od razu mam w głowie fakt, że śmieją się ze mnie...
Znalazłam ten portal, może ludzie z podobnymi przypadkami albo ogólnie, pomogą mi wyjść z moją samooceną jako tako, bo już naprawdę bywa to denerwujące i straszne. I przepraszam, że tak bardzo się rozpisałam... Sądziłam, że muszę wprowadzić w temat...
Tak... Ciągle też przepraszam. Masakra
Dobrze, że znalazłaś się w przyjaznym środowisku, jednak warto się częściej uśmiechać, choćby po to, żeby okazać życzliwość i ładniej wyglądać. Przerwa między 8 a 9 to naprawdę drobiazg! Jak to jest z tym częstym przepraszaniem? Chyba ciągle szukasz mankamentów w swoim wyglądzie i w zachowaniu. Bardzo dobrze, że się rozpisałaś, bo lepiej można Cię poznać.
Witaj :)Wiesz co?Jak kogoś poznaję,to nie oceniam go po wyglądzie jamy ustnej,ani tym bardziej nie zastanawiam się jakie nosi majtki,ani też jakie ma choroby,a jakich nie. Ważne jest,czy osoba ta jest miła,serdeczna,rozmowna i inteligentna.Co do ostatniego już mnie przekonałaś swoim pierwszym postem .Pozdrawiam
Niestety, trafiłam na swojej drodze masę ludzi, którzy od razu zwracali uwagę na tą przerwę.
Uśmiechać - uśmiecham się. Staram się przynajmniej. Ale co to za uśmiech, kiedy wewnątrz jestem smutna i samotna?
Widać, że mimo wszystko bardzo dobrze sobie radzisz. Piszesz, że pracujesz z cudownymi ludźmi, ale to pewnie oznacza, że oni Cię zaakceptowali i polubili. Uśmiechamy się głównie po to, żeby okazać życzliwość, a zwracanie uwagi na przerwę miedzy 8 a 9 to po prostu czepianie się. Możesz wtedy powiedzieć z uśmiechem: "no trudno, tak mi jakoś wyrosły". Twoim sukcesem jest to, że otworzyłaś się przed tymi kilkoma osobami, które Cię wspierają. Rozmawiaj z nimi, może Ci pomogą spojrzeć na siebie bardziej obiektywnie, zobaczyć to co w Tobie jest dobre i piękne.
Witaj, po przeczytaniu Twojego postu można domyśleć się że jesteś osobą nieśmiałą a anonimowość i brak kontaktu bezpośredniego dodaje Ci odwagi. Osobiście wychodzę z założenia że jak my postrzegamy ludzi tak nam się wydaje że jesteśmy postrzegani. Zacznij patrzeć na świat nie prze pryzmat przeszłości tylko teraźniejszości i ludzi obecnych w Twoim życiu.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki
Z nieśmiałością było u mnie spowodowane że mam niedosłuch od 7 roku życia noszę aparat ale odkąd znalazłam się w środowisku pełnym chamstwa . Niska samoocena zaczęła że ktos mi bliski zniszczył totalnie . Przez krytykowanie że źle robię , stało się na porządku dziennym. Staram się po swojemu zrobić jak potrafię . Nie mogę pojąć tego że osoby tak chamskie potrafią komuś kto nie potrafi nie jest w stanie zrobić lubią krytykować wyzywać od osłów i jeszcze wulgarnie nazwać. Jeszcze opowiadać innym że jestem niedojda . Odkąd rozmawiam z psychologiem uczęszczam na grupowe spotkania . to uświadomiło że trzeba walczyć o swoją godność . nauczyłam się zwracać komuś uwagę kto obraża mnie że nie zrobię czegoś dobrze.
kkasik jeśli jeszcze tu zaglądasz to jak chcesz pogadać jestem do dyspozycji. Mam ten sam problem wiem w jakiej sytuacji jesteś bo sam tego doświadczyłem (tak jestem chłopakiem, chociaż to portal raczej skierowany do kobiet). Pogadać zawsze można
Ja mam 16 lat i mam nie wykształconą końcówkę kości krzyżowej i pęcherz neurogenny. Przez co też muszę nosić pampersy. Bardzo należałoby mi na kontakcie z osobą która cierpi na tą samą chorobę. kkasik jak dalej tu zaglądasz to się odezwij.