Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe ???
Dlaczego odpowiedzialni mężczyźni trafiają na wredne zołzy , a kobiety o dużym sercu trafiają na dupków?
Dlaczego to wszystko jest takie popieprzone ?
Mam 28 lat ciągle sama ,brak chłopaka ,brak przyjaciół ile jeszcze trzeba udawać że wszystko jest ok ? już mam dosyć udawania.
Potrzebuje drugiej osoby do życia,dlaczego nie mogę trafić na kogoś komu zaufam, kogo pokocham, kto dam mi szczęście.
Ile jeszcze muszę znieść, ile jeszcze muszę cierpieć ? Przecież ja tak naprawdę wcale dużo nie chce...mam w sobie tyle miłości...tak bardzo chce się z nią z kimś podzielić... Nie radzę sobie już z tą samotnością ...
Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe ???
Dlaczego odpowiedzialni mężczyźni trafiają na wredne zołzy , a kobiety o dużym sercu trafiają na dupków?
Dlaczego to wszystko jest takie popieprzone ?
Mam 28 lat ciągle sama ,brak chłopaka ,brak przyjaciół ile jeszcze trzeba udawać że wszystko jest ok ? już mam dosyć udawania.
Potrzebuje drugiej osoby do życia,dlaczego nie mogę trafić na kogoś komu zaufam, kogo pokocham, kto dam mi szczęście.
Ile jeszcze muszę znieść, ile jeszcze muszę cierpieć ? Przecież ja tak naprawdę wcale dużo nie chce...mam w sobie tyle miłości...tak bardzo chce się z nią z kimś podzielić... Nie radzę sobie już z tą samotnością ...
A może stawiasz za duże wymagania? skoro twierdzisz że każdy to "dupek" i do tego pewnie cham bezczelny to może dlatego ? Nie oceniam, bo nie znam
teoretyzuje tylko
Jak sie marzy o rycerzu, a nie jest sie księżniczką to tak jest.
nie marze o rycerzy ! skąd taki wniosek ? byłam w 2 związkach jeden trwał 8 lat drugi 5 miesięcy , oba związki były toksyczne
w pierwszym chłopak znęcał się psychicznie to było straszne . Drugi związek też był pomyłką gdyż chłopka był zaborczo zazdrosny nie mogłam nawet z bratem rozmawiać czy z siostrzeńcem wszystkiego mi zabraniał przepraszam ale to trudne i nie jestem w stanie o tym pisać... nie mam za dużych wymagań ,chce zwyczajnie by ktoś mnie kochał i bym mogła czuć się bezpiecznie czy to tak wiele ?
Teoretycznie niewiele, ale co z tych słów wynika oprocz tego, ze Ci zle? Co robisz w tym kierunku, by miec kogoś? Probowalas sie zapoznawac z innymi mezczyznami? Z obserwacji nawet na tym forum wynika, ze wiekszosc sobie tylko pogada o tym jak to zle, samotno i smutno, a nic w tym kierunku nie zrobi, a jesli juz sie ktos pojawi to nastepuje zmanierowany odrzut. 2 lata minely, co teraz?
Witaj, monik. Nie wymagasz zbyt wiele. Każda z nas marzy o tym, by kochać i być kochaną. To trudne, niestety. Nawet jak już spotkamy właściwą osobę, to może się okazać, że jednak nie jest tak różowo. Wiesz kiedy znajduje się miłość? Kiedy się jej nie szuka.
Zatem bądź sobą i rozglądaj się, bo może ten, na którego czekasz przechodzi właśnie na drugą stronę ulicy. Dosłownie!
dwa lata minęły a ja tkwię w martwym punkcie ...boje się kolejnej porażki ...od rozstania stałam się osobą bardzo zamknięta z nikim nie rozmawiałam o swoich problemach do tej pory nikt nie wiem dla czego moje związki sie rozpadły , robię dobra minę do złej gdy , nie chce żeby ktoś się nade mną litował , na co dzień uśmiecham się żartuję nie stronię od ludzi gdy tylko mogę nawiązuje nowe kontakty ale gdy jestem sama to i uśmiech z twarzy schodzi brakuje mi osoby do której sie przytulę , której powiem że kocham i od której będe miała wsparcie którego tak potrzebuję ...
na ogól jetem też osobą nieśmiałą i wstydliwą jednak chęć poznania nowych osób jest silniejsze niż moje słabości ale co z tego skoro i tak na co dzień jestem sama Ci wszyscy znajomi są tylko w tedy jak oni potrzebują z kimś pogadać czy wyrwać się na zakupy ,gdy ja czegoś potrzebuję zostaje totalnie sama...
8 2014-09-13 22:42:02 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-09-13 22:48:52)
Cóż, dziś wiem, że takim ludziom to nawet nie zależy współczuć - przynajmniej z reguły, ponieważ sami siebie skazali na taki los. Ty decydujesz o sobie ,a nie inni ludzie czy warunki zewnętrzne, pech czy szczęście. Jest mnostwo takich osob jak Ty i jakos nie mogą siebie odnalezc i wesprzeć. Czy to nie jest dziwne?
Chęci i starania kończą się na pustych słowach, a gdy to całe ciepło się im da to nie doceniają. Są same, bo sie skupiają na sobie. Nie ma przypadku w tym wszystkim. Coraz czesciej do mnie docieraja wiec slowa wypowiadane w ten sposob - wystarczą chęci, a więc jesli bys chciała to byś miała. Nie moze to sie konczyc na zyczeniach kierowanych ku niebu, czy jakiemus drzewu. Taki człowiek nie docenia tych ktorzy są/byli, ale za to ciągnie do tych, których mieć nie moze i którzy to jego mają gdzieś - nie szanuje siebie. Problemem wiekszosci jest wybrzydzanie i kompletny brak aktywnosci. Wymagania, ktore niby są niskie, a tak naprawde są ekstremalne. Wbrew pozorom to wszystko jest sprawiedliwe, choc moze byc sie ciezko z tym pogodzic. Powiesz, wygadasz, a zmian i tak nie będzie. Cuda sie nie zdarzają.
thepass nie oceniaj z góry skoro mnie nie znasz nie wiesz przez co przeszłam najlepiej jest Ci powiedzieć że zasłużyłam sobie sama na taki los więc powiem Ci że się mylisz i to bardzo nie będę piać o wszystkim co przeszłam i co czuje bo nie warto nie chce by ktoś taki jak Ty ocenił mnie powierzchownie nie każdy jest taki jak Ty to sobie wyobrażasz
Czyli powiesz mi, ze szanujesz sie i szanowałaś, a reszta pytan pozostanie retoryczna? Czemu nie ma mozliwosci zmiany, czemu ludzie tego samego "typu" nie mogą siebie znalezc? Bo? Wychowujesz sama dzieci, nie masz domu, pracy, rodziny, chorujesz powaznie, wyglądasz odstraszająco? Tak? Każdy coś złego w zyciu przechodzi. Jakos ci ktorzy najbardziej pokrzywdzeni to najmniej robią w kierunku tego, by to zmienic. Myle sie? Co zrobisz z tym? Co planujesz? Moze i nie zasluzylas na przeszlosc, ale na to co masz teraz? Nie decydujesz o tym?
Czyli powiesz mi, ze szanujesz sie i szanowałaś, a reszta pytan pozostanie retoryczna? Czemu nie ma mozliwosci zmiany, czemu ludzie tego samego "typu" nie mogą siebie znalezc? Bo? Wychowujesz sama dzieci, nie masz domu, pracy, rodziny, chorujesz powaznie, wyglądasz odstraszająco? Tak? Każdy coś złego w zyciu przechodzi. Jakos ci ktorzy najbardziej pokrzywdzeni to najmniej robią w kierunku tego, by to zmienic. Myle sie? Co zrobisz z tym? Co planujesz? Moze i nie zasluzylas na przeszlosc, ale na to co masz teraz? Nie decydujesz o tym?
Nie szanowałam się pod tym względem że dałam szanse czlowiekowi gdy ten mnie uderzył miałam w tedy 20 lat 1400 km od domu od rodziny a on powiedziął mi ze jesli komu o tym powiem to mnie zniszczy ..dałam sie zastraszyc i tego żałuje najbardziej ! J a robie bardzo wiele by zmienić swoje życie by nikt więcej mnie nie skrzywdził ale obawiam sie że jestem zbyt zamknięta w sobie i zbyt wstydliwa bym mogła pozwolic na to by ktos sie do mnie zbliżył ...Ty tego nie zrozumiesz ale spokojnie nawet nie oczekuje tego od Ciebie byś mnie zrozumiał sma mnie już z góry oceniłeś twój wybór
12 2014-09-13 23:22:10 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-09-13 23:23:14)
To tylko słowo pisane, ocena na podstawie innego tekstu, ale tylko by dała do myślenia. To nie kwestia rozumienia, tylko aktywności. Niby coś robisz, ale raczej się zamykasz. Tego sie nie da połączyć,bo to sprzeczne. Dlatego spytałem - czy to jest dziwne ,ze takie osoby SĄ i jest ich MNOSTWO, ale nie mogą trafić na siebie? Widzisz to czy tylko swoj problem.
13 2014-09-13 23:31:49 Ostatnio edytowany przez monik87 (2014-09-13 23:33:31)
Masz racje niby coś robie jednoczenie się zamykam ..zwyczajnie sie boję.
nigdy nie dostałes kopniaka w tyłek od zycia ?
zdaje sobie sprawe z tego że osób z takimi przeżyciami jak ja jest mnóstwo ale co to ma do rzeczy ja nie potrzebuję trafiać na kogo kto równie przeżył cos trudnego w życiu chce tylko poznac człowieka który mnie zrozumie bedzie szanowął i wspierał ja dla drugiej osoby jestem w stanie zrobić wszystko i wszyscy bez wyjątku mogą liczyć na moja pomoc niestety ja nie mogę liczyc praktycznie na nikogo
Monik fakt nie jesteś sama, ja mam 25 lat i też nie potrafie ułozyć sobie życia, nie mam kregu przyjaciół z ktorymi moge wyjść i poznawać nowych ludzi, partnera z którym mogła bym spędzać miło czas. Szukam w sieci, na portalach randkowych, spotykam się z różnymi facetami, z tych portali, raz trafiłam na jednego z którym, spotykałam się przez poł roku, ale po jakimś czasie odszedł nie chciał ze mną być, wszycy moji faceci odchodzą ode mnie, a ja zadaje sobie pytanie dla czego? co jest ze mną nie tak? Kiedys myslałam że jestem brzydka, ale na tych portalach randkowych, zrozumiałam że wcale nie jestem, że jestem piękną kobietą, tak słyszę od wielu mężczyzn. Tak ale skoro jestem piekna to dla czego nie mam meżczyzny, który bedzie za mną całym sercem i nawet jak bede zła, to on mi to wybaczy?
Dla czego nie mam kręgu ,przyjaciół, którzy bedą uwielbiali moje towarzytwo? I zadaje sobie pytanie co jest ze mną nie tak?
czego mi brakuje? co pomoże mi przyciagać do siebie ludzi? nie wiem... kompletnie nie wiem, ktoś mi kiedys powiedział że ja nienawidzę ludzi i to trauma ktora zatruwa, moje życie. choć bardzo pragnę bliskości, przyjazni, to nie potrafie o nią zawalczyć. I nie wiem dla czego? Może dla tego że sie boje? a moze nie chcę poprostu... nie mam pojecia, czuje sie jak w karuzeli, zktórej nie potrafie sie wydostać, zatrzymać, jej i powiedzieć... STOP teraz zmieniamy kierunek! Jestem zrozpaczona tak jak ty.. Chce kogos spotkać, choć by na ulicy, i sie zakochać, być szczęśliwa, mieć przyjaciół, prace, której też nie mam, czuje sie jak bym była na samym dnie... i nie wiedziała jak mam postapić żeby się z tego dna, odbić... A MOŻE ja poprostu nie chce ruszyć się z tego dna.. bo tak mi dobrze i bo tak sie czuje bezpiecznie... Choć bardzo pragnę zmian, to się ich boję, że poniosę, klęskę, i sobie nie poradzę, z tym co przyniesie mi życie... JESTEM TCHÓRZEM! SRAJĄCYM W GACIE!!! JESTEM NIM, I CIEZKO MI TO ZAAKCEPTOWAĆ, ŻE TAK BARDZO BOJĘ SIĘ ŻYCIA. MOMENTAMI CZUJĘ SIĘ JAK MAŁA DZIEWCZYNKA, KTÓRA NIE WIE CO MA ZROBIĆ, I BARDZO SIĘ BOI ŻE KTOŚ JĄ SKRZYWDZI... MASKARA ALE SIĘ OPISAŁAM... ALE CIEKAWA JESTEM WASZYCH OPINII NA MÓJ TEMAT.
(...)ile jeszcze trzeba udawać że wszystko jest ok ? (...)
stałam się osobą bardzo zamknięta z nikim nie rozmawiałam o swoich problemach do tej pory nikt nie wiem dla czego moje związki sie rozpadły , robię dobra minę do złej gdy , nie chce żeby ktoś się nade mną litował , na co dzień uśmiecham się żartuję (...)
jestem zbyt zamknięta w sobie i zbyt wstydliwa bym mogła pozwolic na to by ktos sie do mnie zbliżył(...)
ja nie mogę liczyc praktycznie na nikogo
Na skutek różnych trudnych doświadczeń (ale może nie tylko) udajesz radosną, zadowoloną z życia, radzącą sobie, dziewczynę. Nikomu nie mówisz o swych problemach, nie ufasz ludziom, nie pozwalasz na bliższy kontakt. Jednocześnie narzekasz na brak pomocy ze strony innych.
Nie widzisz żadnych sprzeczności?
Skoro oszukujesz wszystkich, skąd ktokolwiek z Twego otoczenia ma domyśleć się prawdy?
Ponadto Twe słowa o tym, że dla drugiej osoby jesteś w stanie zrobić wszystko, brzmią bardzo niepokojąco. Pomyśl o własnej terapii.
Trzeba zejść na ziemię, bo ideału się nie znajdzie. Zawsze coś się stanie przez co trzeba będzie nauczyć się wybaczyć, dać drugą szansę. Każdy ma wady.
monik87 napisał/a:(...)ile jeszcze trzeba udawać że wszystko jest ok ? (...)
stałam się osobą bardzo zamknięta z nikim nie rozmawiałam o swoich problemach do tej pory nikt nie wiem dla czego moje związki sie rozpadły , robię dobra minę do złej gdy , nie chce żeby ktoś się nade mną litował , na co dzień uśmiecham się żartuję (...)
jestem zbyt zamknięta w sobie i zbyt wstydliwa bym mogła pozwolic na to by ktos sie do mnie zbliżył(...)
ja nie mogę liczyc praktycznie na nikogo
Na skutek różnych trudnych doświadczeń (ale może nie tylko) udajesz radosną, zadowoloną z życia, radzącą sobie, dziewczynę. Nikomu nie mówisz o swych problemach, nie ufasz ludziom, nie pozwalasz na bliższy kontakt. Jednocześnie narzekasz na brak pomocy ze strony innych.
Nie widzisz żadnych sprzeczności?
Skoro oszukujesz wszystkich, skąd ktokolwiek z Twego otoczenia ma domyśleć się prawdy?Ponadto Twe słowa o tym, że dla drugiej osoby jesteś w stanie zrobić wszystko, brzmią bardzo niepokojąco. Pomyśl o własnej terapii.
Wielokropek masz rację jedno drugiemu zaprzecza ale ja nie potrafię rozmawiać o tym co mnie boli już latwiej jest mi udawac że wszytko jet dobrze a potem płakać w samotności ...
troche zle dobrałam słowa ze dla drugiej osoby jestem w stanie zrobic wszytko nie nie zle napisałam az taką desperatką nie jestem spokojnie ...ale wiem ze cos jet ze mna nie tak potrzebuje bliskosci jednoczesnie sie jej bojąć to chore
Albo dalej udawać będziesz (z wszelkimi konsekwencjami), albo zdecydujesz się być prawdziwą (z wszelkimi konsekwencjami). Innego wyboru nie masz.
Poszukaj dobrego psychoterapeuty i podejmij terapię.
19 2014-09-13 23:56:20 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-09-13 23:58:49)
bo tak mi dobrze i bo tak sie czuje bezpiecznie... Choć bardzo pragnę zmian, to się ich boję
Tak już jest. Negatywne nastawienie i cechy (strach , uprzedzenia i ogolnie brak lubienia ludzi, ktorzy przypomnialas) powoduja, ze brnie sie dalej w negatywne rzeczy. To jest jak efekt upadajacego domina, ale sama to wybralas. Niby chcesz ludzi, ale ich nie lubisz.
Jak jestes pozytywny(a) to przyciagasz jeszcze wiecej pozytywnych rzeczy, rozwijasz. Jak tracisz kase to po całości. Jak zyskujesz i trzymasz, to sie bogacisz.
Chcesz zmian, ale nie chcesz zmian. Nie masz nigdy pewnosci, ze cos sie uda, ale zawsze warto próbować.
Co do kopniaków to ja jestem jak ten cały kopniak Moniko. Co tez ciezko zmienic, ale podejmuje aktywnosc wcale nie szukajac kogos kto jest lepszy i wlasnie trafiam na takie osoby jak Ty - ktore szukaja nie kogos na swoim poziomie, z podobnymi przezyciami, a kogos kto je łaskawie od razu wybawi z opresji, podciagnie do gory. Ty piszesz, ze nie chcesz przyciagnac nikogo podobnego - tylko podobni Cie zrozumieja najlatwiej. Za to przeciwny ktos odejdzie, bo ile mozna sluchac tych wlasnie negatywnych rzeczy? Ile mozna chciec komus pomagac, naprawiac. To wlasnie ta lepsza osoba poczuje sie wykorzystana i ze nie masz jej tyle do zaoferowania co trzeba, wiec odejdzie. Szukanie tam gdzie nie trzeba, stad w 1 poscie napisalem o rycerzu dla ksiezniczki. I trafilem. Takie to wlasnie ocenianie z gory. Jak widac przewidywalnie.
kumpla mam, od 15 lat jest samotnym w małżeństwie i zamkniętym w czterech ścianach - i podziwiam jego za jedno - nigdy się nie żalił, nawet internetowo - może coś w tym jest...
jak chcesz pogadać z kimś o 8 lat do przodu, ale tylko metryką to pisz na emaila : phaya79@wp.pl
22 2014-09-14 09:39:01 Ostatnio edytowany przez monik87 (2014-09-14 09:43:46)
Niestety ale zupełnie się nie rozumiemy ja pisze co prawda może trochę chaotycznie ale Wy to wszystko dziwnie odbieracie bynajmniej jak dla mnie. Piszecie że mam za duże wymagania ,że szukam księcia z bajki NO PRZECIEŻ JAK TAK BY BYŁO TO NIE PISAŁABYM TUTAJ NIE SZUKAŁA W WAS WSPARCIA , BYŁABYM WYNIOSŁĄ DAMĄ I WSZYSTKO I WSZYSTKICH MIAŁABYM GDZIEŚ BO PRZECIEŻ JESTEM KIMŚ I ZASŁUGUJE NA WSZYSTKO CO NAJLEPSZE ! a ja jestem zwykłą osoba która dużo w życiu przeszła, ale nadal jestem osobą uśmiechniętą ,chętną do pomocy , nie stronie od nowych znajomych tylko jest jeden problem nigdy przenigdy nie rozmawiałam z nikim o swoich problemach odkąd pamiętam zawsze tak było że starałm sobie sama z nimi radzić , nie jestem osoba która się żali i biegnie do znajomych sie wypłakać gdy dzieje się coś złego ... zwyczajnie nie potrafię. Jedyną osoba której mogłabym powiedzieć że jest mi źle jest mi smutno byłby mój partner ! thepass nie szukam mężczyzny który będzie musiał mnie niańczyć bo jestem ta smutna ta skrzywdzona przez los nie nie prawda ...szukam silnego mężczyzny na którym będę mogła zawsze polegać tak jak on na mnie , przy którym będę czuła się bezpieczna ! Napisałam pierwszy raz o swoich problemach, dobrze że sie nie rozpisałam bo to tylko kropla w morzu , myślałam że coś mi doradzicie a nie będziecie w taki sposób pisać mam kolejny dowód że nie warto mówić o swoich problemach bo człowiek i tak nie zostanie wysłuchany ...
Zobacz- właśnie zrobiłaś coś co utwierdziło Cię w przekonaniu, że nie warto pokazać prawdziwego oblicza, nie warto mówić o tym co boli. I mimo tego, że otrzymałaś kilka różnych opinii, rad, z których mogłabyś coś nowego wynieść, to nie, dla Ciebie to "dowód", że nie ma warto mówić o problemach.
Podejmij terapię.
Podejmij terapię, jeśli chcesz zmienić swój sposób myślenia o sobie i innych, jeśli chcesz zmienić relacje z osobami z Twego (aktualnego lub przyszłego) otoczenia.
A ja Monikę nawet rozumiem to wcale nie jest takie proste znaleźć kogoś odpowiedniego. Ja też nikogo nie mam, a jestem wykształcona, niebrzydka, inteligentna. Wychodzę do ludzi, potrafię się dogadać z młodszymi i starszymi, zaufanym ludziom otwarcie mówię o swoich problemach. Nie szukam księcia z bajki. Faceci, w których byłam zakochana wcale nie grzeszyli urodą, więc chodzi tylko o podobny sposób postrzegania świata. Więc co jest nie tak? Wiele osób mówi "czemu ona nikogo nie ma, skoro to taka fajna dziewczyna?" No czemu? Nie mam i koniec. Jeżeli nie można zmienić sytuacji, to trzeba zmienić stosunek do niej. Wcale nie narzekam, uważam nawet, że pewnie nigdy nie będzie mi tak dobrze jak teraz, bo mam pracę, czas, pieniądze i zero kontroli
Więc może Moniko zmień swoje podejście, znajdź plusy swojego położenia i będzie dobrze
Są różne szkoły wychowania, postępowania i w tym wszystkim człowiek, który próbuje się w tym wszystkim odnaleźć. Raz coś kończy, raz zaczyna, ponosi konsekwencje swoich czynów. Tutaj jest wiele ludzi, którzy tak jak ty są samotni. Ja tez jestem samotna, choć często udaje że nie. Trudno się przyznać do porażki, do samotności, do bezradności. Po to chyba powstał ten portal, by ciągle pisać o tym, żalić, porównywać. Niezaprzeczalne jest to że cierpi się lepiej w grupie, niż samemu gdzieś w czterech ścianach. Samotność można wyrazić na wiele sposobów, poprzez śpiew, taniec i rysunek. Ja np. czasem myślę że chciałabym moją samotność wyrazić przez taniec, tak jak w You can dance tańczyli, pokazywali całych siebie, emocje, napięcie mięśni, desperacje, pozy, ruchy. To na tyle.
ale wiem ze cos jet ze mna nie tak potrzebuje bliskosci jednoczesnie sie jej bojąć to chore
Problem może być o wiele bardziej złożony.
To pytanie bardzo intymne, ale pamiętaj, że jesteś tutaj anonimowa, choć nie musisz chcieć odpowiadać... Mianowicie: jakie miałaś dzieciństwo? Czy dobrze je wspominasz? Rodzice darzyli i obdarowywali Ciebie miłością? Miło wspominasz czasy bycia dzieckiem...?
Monik, napisałaś tutaj o sobie, bo chciałaś znać opinię innych. Mam wrażenie, że Wszyscy radzą Ci to samo,a Ty nie potrafisz tego "usłyszeć". Tak, to nie jest napaść lub krytyka, tylko rada, jakiej szukałaś. Co zrobić.. Nie dostrzegasz tego, bo oczekiwałaś innych odpowiedzi. My Cię nie znamy, odpowiadamy na podstawie tego, co nam przekazujesz. Czasem udajemy, że wszystko jest dobrze, podczas gdy tak naprawdę jest nam bardzo źle. Trzeba o tym komuś powiedzieć, bo duszenie emocji w sobie nie jest niczym dobrym. Po to jesteśmy tutaj. Tu możesz powiedzieć i .. wysłuchać. A co z tym zrobisz, to już zależy od Ciebie.
29 2014-09-14 22:02:04 Ostatnio edytowany przez monik87 (2014-09-14 22:03:41)
monik87 napisał/a:ale wiem ze cos jet ze mna nie tak potrzebuje bliskosci jednoczesnie sie jej bojąć to chore
Problem może być o wiele bardziej złożony.
To pytanie bardzo intymne, ale pamiętaj, że jesteś tutaj anonimowa, choć nie musisz chcieć odpowiadać... Mianowicie: jakie miałaś dzieciństwo? Czy dobrze je wspominasz? Rodzice darzyli i obdarowywali Ciebie miłością? Miło wspominasz czasy bycia dzieckiem...?
domin0662 niestety trafiłeś w sedno moje dzieciństwo nie wspominam najlepiej gdy miała 12lat moja siostraurodziła synka a po 2 latach drugiego od tej pory moi rodzice jakby zapomnieli że mają dziecko-mnie że ja też potrzebuje miłości zeszłam na dalszy plan poczułam sie odtrącona ale nigdy im o tym nie powiedziałam nawet nie mam im tego za złe, szybko musiałam dorosnąć i zajmować sie moimi siostrzeńcami gdy moja siostra rozstała się z mężem ...trochę to boli ale pogodziłam się z tym kocham rodziców i wiem że zrobiliby dla mnie wszystko ...jednka wiem też i nie mogę tego do końca pojąć dlaczego tak jest ale w mojej rodzinie nie mówi sie o uczuciach w sumie nigdy nawet nie usłyszałam od rodziców że mnie kochają ...tak jakby okazywanie uczuć było czymś wstydliwym to dla tego czuje ciągly niedosyt brakuje mi kogoś to mi powie że kocha bardzo bardzo tego potrzebuje
30 2014-09-14 22:58:08 Ostatnio edytowany przez domin0662 (2014-09-14 23:06:12)
Masz jakieś uzależnienia? Alkohol/narkotyki/praca...?
Masz problem z utrzymaniem relacji z ludźmi: szybko Ci się nudzą, wymieniasz często znajomych?
Jesteś impulsywna, robisz głupie/dziwne rzeczy?
Nie lubisz siebie, obwiniasz siebie za zło tego świata?
Obwiniasz się za błędy przeszłości, tego, że coś Ci nie wyszło..?
Czujesz pustkę wewnętrzną?
Jesteś rozchwiana emocjonalnie i z godziny na godzinę Twój nastrój potrafi się diametralnie zmienić?
Podejmujesz jakieś działania/cel, który szybko porzucasz i wymyślasz sobie coś nowego?
Dążysz w życiu do perfekcji?...
Domin i z tego wszystkiego i tak wyjdzie, że takiej osoby trzeba terapii, a nie partnera ktory ją "uratuje" i zrozumie.
32 2014-09-14 23:21:52 Ostatnio edytowany przez domin0662 (2014-09-14 23:36:57)
A tego nie wiesz.. najistotniejsze jest zdać sobie sprawę z problemu...
Jeśli ktoś boi się bliskości i miał zepsute dzieciństwo, to może mieć potężny problem. Wielu sprawy sobie nie zdaje, jak w życiu człowieka ważne jest dzieciństwo, kiedy następuje rozwój emocjonalny człowieka.
Autorka wątku może mieć problem taki, że w okresie gdy potrzebowała uczuć, po prostu ich nie dostawała... I pojawiał się wewnętrzny problem: brak odczucia zainteresowania Jej osobą, uczucie odtrącenia o jakim pisze autorka, co spowodowało, że pewne kluczowe etapy w Jej rozwoju nie miały miejsca, bo musiała szybko stać się dorosłą osobą - zostało na Niej wymuszone bycie dorosłą.
Jeżeli w Jej rodzinie nie mówi się o uczuciach, to autorka ma zapewne problem z ich wyrażaniem, albo boi się je wyrażać, bo to dla niej coś "nienormalnego": w końcu w Jej domu się tego nie robiło, prawda?
Strach przed poczuciem bliskości jest spowodowany tym, że twórczyni wątku tej bliskości w kluczowym etapie rozwoju emocjonalnego nie dostała. Teraz odczuwa taką potrzebę, ale przy tym paradoksalnie boi się tej bliskości, bo jest to dla niej sytuacja nienormalna, niespotykana w dzieciństwie, skoro była odtrącana... I być może podświadomie boi się, że zbliżając kogoś do siebie, ten ktoś ją porzuci i znów pozostanie samotna.
domin, jestem pod dużym wrażeniem...
Wydaje się, że dość szybko (powiedzmy) ułożyłeś autorke w całość.
Myślę, że wiele osób ma podobne problemy. Dzieciństwo, zgodzę się! ale nie zawsze chodzi tylko o relacje z rodziną! Czasem największy wpływ na nas mają.. rówieśnicy. Czasem te małe podłe potworki (bo niekiedy tak trzeba ich nazwać) potrafią bardzo krzywdzić i to tylko dla zabawy. Co jest nadal dość powszechne i łatwiejsze z uwagi na (ogólnie mówiąc) dostęp do internetu.
Czasem łatwiej jest stworzyć barierę i ograniczyć zaufanie (tak jak mówisz) z obawy przed odtrąceniem i odrzuceniem. Rozumiem autorkę. Dlatego jesteśmy tutaj. Ale nie zawsze mamy szczęście, żeby trafić na odpowiedniego "terapeutę", który podejmie się właściwego leczenia. Czasem to krytyka, która nic nie wnosi, tylko jeszcze bardziej dołuje. Monik ma szczęście, że znalazłeś jej temat i usiłujesz jej pomóc w ramach swoich możliwości..
Będę się przysłuchiwała, może wyniosę z tego też coś dla siebie .
Trzymam kciuki..
34 2014-09-15 14:44:08 Ostatnio edytowany przez domin0662 (2014-09-15 15:20:33)
Czy szczęście to nie wiem, przydałoby się więcej informacji:) Zawsze coś więcej można wywnioskować...
Obawiam się, że autorka przestraszyła się tematu i swojego problemu...
A szkoda.. coś mi się wydaje, że trafnie to oceniłeś. Prawda zawsze przeraża..
Mimo wszystko uważam, że jednak miała szczęście..
No trudno, miałam nadzieję, że na tym temacie skorzystam i przy okazji załapię się na Twoją terapię..
Masz jakieś uzależnienia? Alkohol/narkotyki/praca...?
Masz problem z utrzymaniem relacji z ludźmi: szybko Ci się nudzą, wymieniasz często znajomych?
Jesteś impulsywna, robisz głupie/dziwne rzeczy?
Nie lubisz siebie, obwiniasz siebie za zło tego świata?
Obwiniasz się za błędy przeszłości, tego, że coś Ci nie wyszło..?
Czujesz pustkę wewnętrzną?
Jesteś rozchwiana emocjonalnie i z godziny na godzinę Twój nastrój potrafi się diametralnie zmienić?
Podejmujesz jakieś działania/cel, który szybko porzucasz i wymyślasz sobie coś nowego?
Dążysz w życiu do perfekcji?...
Witajcie
nie nie uciekłam dopiero z pracy wróciłam
domin0662 co do Twoich pytań nie mam żadnych uzależnień, alkoholu wcale nie pije , nie pale . Praca też nie jest moim uzależnieniem...
jestem osobą cichą , skromną i wstydliwą ale czasem mam straszne nerwy oczywiście gdy jest ku temu powód.
Co do znajomych nie nudzą mnie i nie wymieniam ich na innych ale gdy ktoś mnie zawiedzie odsuwam się od tej osoby...
żadnych głupich rzeczy raczej nie robię
czy lubie siebie ? powoli zaczynam patrzeć na siebie mniej krytycznie... tak obwiniam sie za zło tego świata za błędy z przeszłości,za wszystko co mi nie wyszło...
Czuję ogromną pustkę:(
Czy jestem rozchwiana emocjonalnie ? czasami mam zmienny nastrój często czuję sie bezsilna i chce mi sie płakać ale wiem też że nie mogę uronić ani łzy bo nie wiem czy potem byłabym w stanie przestać płakać ...
Podejmuje cele które niestety szybko porzucam i staram wymyślać sobie coś innego
nie dąże do perfekcji nigdy nie była perfekcjonistka ...
A tego nie wiesz.. najistotniejsze jest zdać sobie sprawę z problemu...
Jeśli ktoś boi się bliskości i miał zepsute dzieciństwo, to może mieć potężny problem. Wielu sprawy sobie nie zdaje, jak w życiu człowieka ważne jest dzieciństwo, kiedy następuje rozwój emocjonalny człowieka.Autorka wątku może mieć problem taki, że w okresie gdy potrzebowała uczuć, po prostu ich nie dostawała... I pojawiał się wewnętrzny problem: brak odczucia zainteresowania Jej osobą, uczucie odtrącenia o jakim pisze autorka, co spowodowało, że pewne kluczowe etapy w Jej rozwoju nie miały miejsca, bo musiała szybko stać się dorosłą osobą - zostało na Niej wymuszone bycie dorosłą.
Jeżeli w Jej rodzinie nie mówi się o uczuciach, to autorka ma zapewne problem z ich wyrażaniem, albo boi się je wyrażać, bo to dla niej coś "nienormalnego": w końcu w Jej domu się tego nie robiło, prawda?Strach przed poczuciem bliskości jest spowodowany tym, że twórczyni wątku tej bliskości w kluczowym etapie rozwoju emocjonalnego nie dostała. Teraz odczuwa taką potrzebę, ale przy tym paradoksalnie boi się tej bliskości, bo jest to dla niej sytuacja nienormalna, niespotykana w dzieciństwie, skoro była odtrącana... I być może podświadomie boi się, że zbliżając kogoś do siebie, ten ktoś ją porzuci i znów pozostanie samotna.
domin0662 jetem pod wrażeniem pierwszy raz ktoś mnie rozumie , czytając to co napisałeś poczułam się trochę dziwnie że obca osoba mnie rozgryzła, zdaje sie rozumieć wiecej niż nie jedna bliska mi osoba ... jestem Ci bardzo wdzięczna za pomoc
38 2014-09-15 21:03:14 Ostatnio edytowany przez ninana (2014-09-15 21:05:37)
Przyglądam się rozmowie od jakiegoś czasu i pozwolę się wtrącić. Mam podobny problem,jak autorka..
domin, muszę powiedzieć, że bardzo ładnie udała Ci się charakterystyka MOJEJ osoby. Czyli jest nas więcej. Może są pewne niedociągnięcia, ale w końcu się nie znamy. Pewnie gdyby było inaczej, miałabym wrażenie, że czytasz w moich myślach.
Jestem uzależniona od pracy, zdecydowanie. Daje mi szczęście i poczucie spełnienia, zwłaszcz, że radzę sobie całkiem, całkiem..
Znajomi mi się nie nudzą,ale bliski kontakt utrzymuję tylko z kilkoma osobami. Nigdy nie miałam przyjaciółki, ani bliskiej koleżanki, której mogłabym o WSZYSTKIM powiedzieć. Nie miałam,bo boję się zaufać. Zachowuję dystans ze wszystkimi,mimo że czasem wydaje się, że jest inaczej. Nie ufam,bo boję się zranienia, że zostanę odepchnięta i ..zdradzona. Wszystkie emocje duszę w sobie.
Tak,jestem impulsywna. Robię dziwne i głupie rzeczy.
Tak, obwiniam się o wszystko. To zawsze ja sprawiam komuś przykrość. Zamartwiam się jak to, co robię lub mówię odbiera inna osoba. Boję się, że zostanę źle oceniona, a to sprawia mi jeszcze większą przykrość. Ostatnio zostałam nazwana czarownicą. A wcale nie chciałam się tak zachowywać. I co? Martwiłam się o osobę, która to powiedziała, że sprawiłam jej przykrość. Łatwo mnie zranić, dlatego nie otwieram się przed nikim. Raz zrobiłam wyjątek... I teraz., Pewnie popełniam błąd. Znowu..
Obwiniam się za to, co nie wyszło.
Czuję pustkę i nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiać. Nie chcę się otwierać, bo to jak PUSZKA PANDORY. od słowa do słowa i katastroda gotowa.
Niestety jestem rozchwiana emocjonalnie, chociaż staram się udawać, że jest inaczej. Udaję szczęśliwą, choć tak naprawdę .. nie jestem tego pewna..
Tak, staram się dążyć do perfekcji.
Jestem realistką, istnieją dla mnie tylko dwa kolory.
Chciałabym umieć zaufać... Wierzyć, że nie zostanę zraniona.. Wierzyć, że to co powiem nie zostanie wykorzystane przeciwko mnie.. Chciałabym mieć kogoś z kim mogę o wszystkim porozmawiać. Kto mnie wysłucha i zrozumie.. i pomoże..
Powiedziałam za dużo..
Domin, podejmujesz się ... ?
39 2014-09-15 21:58:54 Ostatnio edytowany przez domin0662 (2014-09-15 22:11:00)
ninana:
Tak, jestem tutaj i czytam wątek na bieżąco.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem żadnym specjalistą, jednak całkiem nieźle rozumiem pewne przypadłości, jakie spotykają ludzi - i przede wszystkim staram się takich ludzi zrozumieć, choć czasem bywa to bardzo trudne...
Mam nieco więcej pytań, mianowicie przede wszystkim: czy chciałaś ze sobą skończyć/okaleczałaś się? Czy Twoje związki z facetami były bardzo intensywne i szybko się kończyły? Czy były w związkach skrajne wzloty, upadki, znów wzloty i znów upadki?
Czy kiedykolwiek miałaś taki przypadek w relacji z drugą osobą (mężczyzna/kobieta), że bałaś się opuszczenia przez tą osobę, a przy tym bałaś się tą osobę do siebie zbliżyć, choć paradoksalnie i podświadomie chciałaś mieć tą osobę "na wyłączność", "jak najbliżej"?
Cierpisz na jakieś bóle ciała, masz problemy zdrowotne (np. obniżone ciśnienie/podwyższone...)? Zaburzenia odżywiania...?
Czy lubisz szybką, niebezpieczną jazdę samochodem, jesteś rozrzutna..?
Wykazujesz perwersje seksualne i masz wysoki popęd seksualny, czy wręcz odwrotnie: Twój popęd jest niemal zerowy? Jak określisz się w tym względzie? Jest za dużo popędu/jest normalnie, w granicach normy/czy jest go bardzo mało?
Mogłabyś opisać swoje dzieciństwo?...
Czy masz epizody w swoim życiu, w których czujesz, że możesz wszystko? Czujesz sporo sił, możesz mało spać, a i tak Twoje siły witalne są bardzo wysokie? Masz epizody, w których jesteś przez kilka tygodni mocno pobudzona, chętna do życia?
monik87
Odpowiedz sobie - i tutaj też, jeśli chcesz - na powyższe pytania, które skierowałem do ninana:) I będziemy wiedzieć trochę więcej...
domin0662 jetem pod wrażeniem pierwszy raz ktoś mnie rozumie , czytając to co napisałeś poczułam się trochę dziwnie że obca osoba mnie rozgryzła, zdaje sie rozumieć wiecej niż nie jedna bliska mi osoba ... jestem Ci bardzo wdzięczna za pomoc
Poczułaś też ciepło i zrobiło Ci się sympatycznie, że ktoś Cie rozumie... prawda?
Powiedziałam za dużo..
A ja tak się cieszę, że to zrobiłaś..:)
40 2014-09-15 22:30:55 Ostatnio edytowany przez monik87 (2014-09-15 22:43:41)
domin00662 zaintrygowały mnie Twoje pytania..odpowiem na nie tutaj może przez to dowiem się o sobie czegoś więcej...
Ojjj tak zdecydowanie poczułam się lepiej takie ciepło na serduchu że ktoś w końcu mnie rozumie Dziękuje !
Moje związki zwłaszcza pierwszy taki poważny który trwał 8 lat i który mnie zniszczył był związkiem toksycznym .....
przez 4 lata szukałam w sobie odwagi by odejść od tego człowieka, ktoś uzna mnie za wariatkę czemu tak długo z tym zwlekałam ale ten człowiek zwyczajnie niszczył mnie psychicznie..ciągle powtarzał że bez niego sobie nie poradzę że jestem nikim itd..a że byłam i nadal jestem daleko od domu ,od rodziny dzielą mnie spore km byłam z tym wszystkim sama byłam zastraszana zwyczajnie bałam sie ...codziennie płakałam i modliłam sie o siłe by odejsc od tego człowieka, nie raz mysłałam o tym by skończyć z sobą ale to były tylko myśli wiedziałam że nie mogłabym tego zrobić moim najbliższym przecież oni wszyscy mają mnie za silna i zaradna osobę ...
w końcu któregoś dnia obudziłam się i wiedziałam że to jest ten dzień spakowała sie i uciekłam od niego ! To była moja wielka wygrana .
Czasami mam starszne napady głody nad którymi nie panuje ale zdarza się to już teraz bardzo sporadycznie.
Często tak mam że boje sie zbliżyć do danej osoby jednocześnie boje sie że ją stracę..
Mam wysoki popęd seksualny, ale myśle że to normalne co prawda od 5 miesięcy nie współżyłam ale ciągle myśle o seksie
Zdarza mi się czasem że budzę się i nagle czuję ze moge góry przenosić cudowne uczucie które trwa jakis czas ale gdy mija to czuje sie totalnie zdołowana ... domin662 powiedz szczerze co ze mną jest nie tak ?
zapomniałam dodac że nietety jestem rozrzutna i lubię szybka jazdę ogólnie lubię sporty które podnoszę adrenalinę takie jak skoki ze spadochronu i na bungee i kocham wesoła miasteczka a zwłaszcza kolejki górskie...lubie przełamywać swój strach gdy czegoś sie boje to za wszelką cenę chce ten strach pokonac to daje mi trochę radości z życia
41 2014-09-15 23:24:59 Ostatnio edytowany przez domin0662 (2014-09-15 23:43:48)
Jestem zdania, że Twoje dzieciństwo dało Ci potencjał-podatność na krzywdę ze strony drugiej osoby w przyszłości.... Taką osobę napotkałaś.... i on to wszystko "rozwinął", uderzył w te najsłabsze obszary - dosłownie "podpalił" tą benzynę, jaka została rozlana w Twojej psychice w dzieciństwie.
Pożar ma swoje skutki... Mianowicie:
Idąc dalej - Twój chłopak fundował Ci przez 8 lat bardzo nieprawidłowe sytuacje, do których - o zgrozo - przywykłaś. Przez 8 lat skutecznie przyzwyczaiłaś się do fundowanych wrażeń, wykształciłaś w sobie - co jest normalne i ma skutek do dziś! - mechanizmy obronne - świadome i podświadome. Stąd boisz się bliskości, boisz się komuś zaufać, boisz się komuś dać drugą szansę, bo boisz się być ponownie skrzywdzona. To tak jakbyś miała wypadek samochodowy i nigdy nie chciała wejść ponownie do samochodu.
Moja rada dla Ciebie to udać się do polecanego psychoterapeuty, który wyczyści Twój "bród", który powstał w dzieciństwie, a rozwinął się znacząco przez relację z toksycznym chłopakiem. To już fucha psychoterapeuty, nie moja. Ponadto uwierz mi, że będzie bardzo ciężko Ci sobie samej z tym poradzić, dlatego bardzo polecam skonsultować się ze specjalistą:) Generalnie - nie jest źle, ale problem jest i bardzo Ci on przeszkadza w życiu.. Stąd warto go rozwiązać.
że nie mogłabym tego zrobić moim najbliższym przecież oni wszyscy mają mnie za silna i zaradna osobę ...
A to dlatego że już w wieku 12 lat miałaś świadomość, że musisz stać się dorosłą - taką, która poradzi sobie ze wszystkim, z każdym problemem - sama. To był narzucony "nacisk" ze strony Twoich rodziców - stać się tą, która ogarnie problemy siostry/problemy rodzinne.. To drzemie w Tobie do dziś. Radzisz sobie zewnętrznie, ale wewnętrznie jest słabo.
zapomniałam dodac że nietety jestem rozrzutna i lubię szybka jazdę ogólnie lubię sporty które podnoszę adrenalinę takie jak skoki ze spadochronu i na bungee i kocham wesoła miasteczka a zwłaszcza kolejki górskie...lubie przełamywać swój strach gdy czegoś sie boje to za wszelką cenę chce ten strach pokonac to daje mi trochę radości z życia
Lubisz to bo przez wiele lat żyłaś w stresie: nie tylko z tym chłopakiem, ale też z rodzicami. Teraz go nie ma - porzuciłaś chłopaka.... Jesteś sama, rodzina pewnie daleko... Brakuje czynników, które by ten stres powodowały, więc sięgasz po adrenalinę z takich źródeł jak skoki ze spadochronu, bungee.
42 2014-09-16 16:39:19 Ostatnio edytowany przez ninana (2014-09-16 17:52:56)
Domin, myślę nad odpowiedziami na Twoje pytania.. Czy to zrobić..
To kolejna głupia/dziwna rzecz jaką zrobię..
Najpierw nie mówię nic nikomu ( z wyjątkiem jednej praktycznie obcej osoby, której kiedyś zaufałam i nie do końca wiem jak to się stało, ale czułam, że mogłam ) a teraz wszystko publicznie..
Analizuję..
Chciałabym i ..boję się..
43 2014-09-16 18:30:29 Ostatnio edytowany przez domin0662 (2014-09-16 18:37:24)
To napisz na maila - masz w moim profilu, skoro boisz się tutaj... Ale ja do niczego nie zmuszam. Tu chodzi o Ciebie. Pamiętaj też, że jesteś anonimowa..
Powiem Ci tylko tyle, że choć nie jestem lekarzem, to Twoje objawy to wypisz wymaluj pewnego zaburzenia, pomijając już to, że najpewniej jesteś również DDA bądź DDD... Jest to zaburzenie, które jest niebezpieczne dla Ciebie jak i dla Twojego otoczenia...
Lecz dodatkowe odpowiedzi na powyższe pytania przydałyby się, więc zachęcam do zmierzenia się z problemem.
44 2014-09-16 18:38:18 Ostatnio edytowany przez ninana (2014-09-16 18:41:46)
Oj,..
Pięknie..
Nic z tych rzeczy.. Ani DDA, ani DDD.
Tak, wiem, że jestem anonimowa.
45 2014-09-16 18:57:23 Ostatnio edytowany przez domin0662 (2014-09-16 19:02:31)
Nic z tych rzeczy...? A może nie zdajesz sobie jeszcze z tego sprawy:) Gdybyś była wychowana w domu miłości, spokoju, sielance, to nie rozmawialibyśmy, a Ty nie miałabyś takich problemów, o jakich pisałaś wcześniej.
Pomyśl... zastanów się na spokojnie i daj znać, jeśli najdzie Cie takowa ochota - mailowo, czy tutaj.. Jak wolisz...
A ja jeszcze wstrzymam się z wypowiedzią czy to właśnie to zaburzenie jakie mam na myśli... Na razie - do tego zmierza - ale potrzebne są Twoje dodatkowe odpowiedzi:)
Pytałaś czy się podejmę - a więc robię to, zgodnie z "prośbą".
Być może boisz się odpowiedzieć, bo boisz się ściągnąć maskę, przyznać się do problemów, pokazać prawdziwą twarz (nawet anonimowo...). Boisz się myśli, że masz problem... Ale to co się tutaj dzieje to być może pierwszy krok w kierunku lepszego życia - pomyśl o tym i nie uciekaj od kłopotu. Gorąco Ciebie pozdrawiam.
Jestem zdania, że Twoje dzieciństwo dało Ci potencjał-podatność na krzywdę ze strony drugiej osoby w przyszłości.... Taką osobę napotkałaś.... i on to wszystko "rozwinął", uderzył w te najsłabsze obszary - dosłownie "podpalił" tą benzynę, jaka została rozlana w Twojej psychice w dzieciństwie.
Pożar ma swoje skutki... Mianowicie:
Idąc dalej - Twój chłopak fundował Ci przez 8 lat bardzo nieprawidłowe sytuacje, do których - o zgrozo - przywykłaś. Przez 8 lat skutecznie przyzwyczaiłaś się do fundowanych wrażeń, wykształciłaś w sobie - co jest normalne i ma skutek do dziś! - mechanizmy obronne - świadome i podświadome. Stąd boisz się bliskości, boisz się komuś zaufać, boisz się komuś dać drugą szansę, bo boisz się być ponownie skrzywdzona. To tak jakbyś miała wypadek samochodowy i nigdy nie chciała wejść ponownie do samochodu.Moja rada dla Ciebie to udać się do polecanego psychoterapeuty, który wyczyści Twój "bród", który powstał w dzieciństwie, a rozwinął się znacząco przez relację z toksycznym chłopakiem. To już fucha psychoterapeuty, nie moja. Ponadto uwierz mi, że będzie bardzo ciężko Ci sobie samej z tym poradzić, dlatego bardzo polecam skonsultować się ze specjalistą:) Generalnie - nie jest źle, ale problem jest i bardzo Ci on przeszkadza w życiu.. Stąd warto go rozwiązać.
że nie mogłabym tego zrobić moim najbliższym przecież oni wszyscy mają mnie za silna i zaradna osobę ...
A to dlatego że już w wieku 12 lat miałaś świadomość, że musisz stać się dorosłą - taką, która poradzi sobie ze wszystkim, z każdym problemem - sama. To był narzucony "nacisk" ze strony Twoich rodziców - stać się tą, która ogarnie problemy siostry/problemy rodzinne.. To drzemie w Tobie do dziś. Radzisz sobie zewnętrznie, ale wewnętrznie jest słabo.
zapomniałam dodac że nietety jestem rozrzutna i lubię szybka jazdę ogólnie lubię sporty które podnoszę adrenalinę takie jak skoki ze spadochronu i na bungee i kocham wesoła miasteczka a zwłaszcza kolejki górskie...lubie przełamywać swój strach gdy czegoś sie boje to za wszelką cenę chce ten strach pokonac to daje mi trochę radości z życia
Lubisz to bo przez wiele lat żyłaś w stresie: nie tylko z tym chłopakiem, ale też z rodzicami. Teraz go nie ma - porzuciłaś chłopaka.... Jesteś sama, rodzina pewnie daleko... Brakuje czynników, które by ten stres powodowały, więc sięgasz po adrenalinę z takich źródeł jak skoki ze spadochronu, bungee.
domin0662 dziękuję Ci ogromnie że zechciałeś mi pomóc ... to jak podeszłes do mojego problemu jak przejrzałeś mnie na wylot totalnie mnie zaskoczyło... kiedyś byłam u psychoterapeuty lecz ten zamiast mnie wysłuchać przepisał mi tylko środki uspokajające i nasenne bardzo sie w tedy zraziłam że zamiast mnie wysłuchać wypisał recpte wziął pieniądze i po sprawie ....w tej chwili nie mam możliwości ponownie udać się do specjalisty zrobie to przy najbliższym urlopie czyli być może w grudniu... domin0662 dałeś mi iskierkę nadziei że może nie jest ze mnaaż tak źle i że są ludzie którzy są w stanie mnie zrozumieć ..Dziękuję twoja pomoc wiele dla mnie znaczy ..
Miło, że mogłem pomóc:)
monik87 psychoterapeuta zapisuje leki? Pierwsze slysze. Psycholog nie moze, terapeuta takze jest od czegos innego. Psychiatra przepisuje leki. On nie diagnozuje zazwyczaj, nie slucha, nie szuka rozwiazan, a tylko zapisuje leki.
Witam! Jak większość ludzi potrzebujesz bliskości i miłości. Obawa o to co może przynieść kolejna znajomość ,zwłaszcza po tym co Cię wcześniej spotkało jest chyba normalnym odruchem, sam tak przynajmniej mam. Nieudany związek w który się wierzyło i który był dla nas wszystkim potrafi dobić i podciąć skrzydła na długi czas. Jeśli chciałabyś o tym pogadać lub ktokolwiek kto to czyta podaje mój numer GG 45760498.Chętnie pogadam.
Monik, cieszę się, że domin Ci pomógł..
Domin.. może rzeczywiście nie wiem, że mam problem.. A może mój problem identyfikuję inaczej niż powinnam... Dziękuję, że chcesz mi pomóc.. Doceniam to, bo większość osób nie interesuje się tak dogłębnie sprawami obcych ludzi ( a nawet bliższych). Czasem znamy jakieś osoby i wydają się być zupełnie kimś innym. Zastanawiam się, jak to jest, że czasem trafiamy na kogoś w naszym życiu nie bez powodu..
Chcesz odpowiedzieć, czy jeszcze pomyślisz?
Bo nie wiem czy wyskoczyć Ci z zaburzeniem, z którym powinnaś zapoznać się w Internecie, czy jednak napiszesz coś więcej (odnośnie pytań wyżej;))
52 2014-09-17 00:01:46 Ostatnio edytowany przez ninana (2014-09-17 00:09:56)
Wysłałam mail. Może nie dotarł.. Napisałam dużo.. Jak zawsze.
Ale wyskocz.. Niech się znów zdołuję.. ostatnio i tak tylko takie emocje w moim życiu..
To chyba dłuższa chwila ..
Czytam.... chwila..
54 2014-09-17 00:21:37 Ostatnio edytowany przez ninana (2014-09-17 00:32:37)
Nie wiem, czy coś napiszesz..
Tak sobie myślę, że zawsze musiałam sobie radzić sama i zawsze mi sie udawało. Odczuwam satysfakcję, że poradzę sobie z problemem.. np w pracy. A teraz mnie to wszystko przerosło i się poddałam..
Jestem w kiepskiej sytuacji...
Dziękuję, że się starałeś i chciałeś pomóc.. Naprawdę to doceniam..
I jestem wdzięczna ..
Pozdrawiam...
Oczywiście odpisałem...
Cieszę się...
pozdrawiam
Domin, dziękuję, odpisałam..
Wiesz, znam parę udanych związków które pozały się przez neta. Może w ten sposób poszukaj? bo człowiek najpierw gada z tą drugą osobą kilka tygodni/miesięcy zanim się pozna na żywo, w dzisiejszym świecie gdzie rozmowa ginie a wiele związków się opiera na seksie, ta forma rozmowy i poznania jest dość dobra.
58 2014-09-17 18:13:01 Ostatnio edytowany przez ninana (2014-09-17 20:24:01)
Mam wstępną diagnozę.
Dziękuję, domin, że się zainteresowałeś i powiedziałeś co o tym myślisz. Ja też coś tam zdiagnozowałam, coś czego nie widziałam wcześniej, a może nie chciałam widzieć. Pozwoliłam sobie na jeszcze jedną wiadomość do Ciebie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz...
Jeszcze raz dziękuję.
Poukładałam sobie wszystko...