Witam, mam na imię Marzena
Piszę, bo tak jak w temacie, czuję, że moje serce rozpada się na drobe kawałki, z żalu, tęsknoty ...
Nie wiem jak mam w skrócie opisać 9 miesięczną relację, żeby przedstawić Wam moją historię... Otóz przez te 9 miesięcy nie kłóciliśmy się, świetnie spędzaliśmy czas - tak normalnie - na rozmowach, spacerach, małych wycieczkach, zwyczajnym leżeniu w łóżku i oglądaniu tv, na cudownym kochaniu się, zdarzyły się też imprezy rodzinne u mnie i u niego ... Było normalnie, swobodnie, spontanicznie, zgodnie ... jak dla mnie idealnie. Dla niego jak twierdzi tez. Brakowało mu tylko jednego: przysłowiowych motylków w brzuchu - nie zakochał się. Wiedziałam o tym od początku, rozmawialiśmy o tym wiele razy, on zastanawiał się nad sensem dalszego kontynuowania tej relacji, żeby z czasem nie zranić mnie bardziej. Jak twierdzi przez ten czas sam sobie dawał czas na pojawienie sie tego "zakochania". Mówił, że idealnie do siebie pasujemy, ze wszystko gra, ale z rozsądku wchodzić w związek - to nie rozsądne.
I w ubiegłą niedzielę doszło do poważej rozmowy, ppostanwił dla mojego dobra to skończyć ... Zawsze bałam się, że ta chwila nastąpi, ale wierzyłam i miałam ogromną nadzieję, że jednak nie ...
Myślałam, że umrę - z bólu, żalu, tęsknoty, miłości ... Bo ja się zakochałam, a nawet mogę powiedzieć, ze po prost kocham tego człowieka i chcę z nim byc ...WIem, ze nic na siłę i nie mogę go zmusić, ale jakoś tak trudno mi uwierzyć, że przez te czas (spędzając go tak fajnie razem) jego serce nie drgęło.
Proszę Was po prostu o wsparcie w tych trudnych chwilach. Nie mogę jeść, nie mogę spać, nie mogę pracować, życie straciło sens, a serce pęka ...