Hej
Mam pewien problem który pojawia się notorycznie od pewnego czasu.
Pracuję w średniej wielkości firmie w dziale hr i podlegam bezpośrednio pod dyrektora firmy.
W firmie pracuję od roku.
Po pół roku pracy, wnioskowałam o podwyżkę. Dostałam odpowiedź odmowną a argumentem była zła kondycja finansowa firmy.
Od tego momentu bezpośrednio ze strony szefa zaczęły co jakiś czas napływać uwagi dotyczące mojej pracy. Mianowicie szukanie jakichś drobnych niuansów aby tylko wytknąć mi chociaż najdrobniejszy błąd. Za każdym razem tłumaczę się i wyjaśniam, że moich błędów nie ma w tych konkretnych pracach co zawsze podpieram dowodami w postaci maili czy odpowiedniej dokumentacji.
Mój szef jest typem człowieka, który nigdy nie przeprasza. Nie potrafi przyznać się do błędu. Akurat to ma dla mnie najmniejsze znaczenie gdyż wiem, że pracuję dobrze i od innych przełożonych nie było nigdy zastrzeżeń.
Za każdym razem, gdy sprawę wyjaśniam szef nie odzywa się do mnie przez kilka dni (podejrzewam, że jest mu po prostu głupio) by za jakiś czas znowu mógł wystosować do mnie "soczystego" maila z wyimaginowanymi roszczeniami.
Ostatnio sprawa nabrała o tyle dla mnie stresujący obrót, ponieważ mogę uznać, że szef stosuje wobec mnie tak zwany "bulling" (szef wysyła mi maile i smsy po godzinach pracy z informacją co rzekomo zostało zrobione źle). Oczywiście mam dowody na to, że nie ma w tym żadnej mojej winy, błędu ani pomyłki.
Pytanie do was, jak kulturalnie ale stanowczo w końcu dać mu do zrozumienia, że moja praca wykonywana jest należycie i odpowiednio a jego "oskarżenia" są dla mnie krzywdzące i niesprawiedliwe.
Dodam, że przed prośbą o podwyżkę takie sytuacje w ogóle nie miały miejsca a szef wychwalał wszędzie moją osobę, wręcz chwalił się w innych instytucjach pracownikiem takim jak ja.
To, że muszę zmienić pracę wiem sama. Więc darujmy ten wątek.