Agnes76 napisał/a:Dlaczego tak mało się pisze o śmierci z powodów złego stosowania lekarstw, złych dawek czy skutków łączenia niewłaściwych substancji zawartych w lekarstwach?
Vide przykład samego paracetamolu. Zalecana doustna, pojedyncza dawka paracetamolu u pacjentów pełnoletnich wynosi 500-1000 mg. Lek można przyjmować 3-4 razy na dobę. Realnie - toksyczność uszkadzająca organy zaczyna się od niewiele ponad 2000 mg na dobę. Dla jasności - to są DWA gramy. Dwa gramy na dobę etanolu są poniżej granicy jakiejkolwiek detekcji.
Tylko, że tak wynika z najnowszych badań, że alkohol to trucizna w każdej ilości. Więc nie wiem po co to negować.
To zależy od badań. Kto finansuje, w jakim celu, na jakiej puli badawczej. Są osoby, którym każda ilość zaszkodzi. Ale jest też niemały odsetek, która po % funkcjonuje lepiej. Bo to jak z badaniami nad czerwonym mięsem. Hurr durr - trucizna i powoduje raka. Zwłaszcza mięso wędzone. I pyk - szybkie rozporządzenie i mamy "aromat wędzarniczy". Minęło kilka lat i okazało się, że ów aromat jest kilkaset razy bardziej szkodliwy.
Podobnie było z psychodelikami. Zakazano jako najbardziej szkodliwe. Czemu? Realnie ze względów politycznych. A teraz jest wielki powrót, bo okazuje się, że toksyczność bliska zeru, skutków ubocznych prawie brak, a skuteczność kilkadziesiąt razy większa niż większości leków obecnie używanych.
Był taki czas w naszej historii (ludzkości), że pito tylko alkohol, bo woda była zbyt skażona. Gdyby to był tak duży problem, to zwyczajnie jako cywilizacja byśmy nie przetrwali.
Owszem - alkohol nie jest dla każdego. Ale też trzeba popatrzeć realnie na sprawę. Czy kieliszek chrzanówki przed wielkanocnym żurkiem cię zabija bardziej niż energetyk, albo wędlina pędzona sztucznymi aromatami, glutenem, zagęstnikami, emulgatorami i konserwantami? Czy lampka wina do jakiegoś włoskiego czy francuskiego dania jest gorsza dla organizmu niż sałatka z warzywek GMO pędzonych pestycydami, herbicydami i pierdylionem oprysków wszelkiej maści? Czy to piwo będzie faktycznie gorsze od rakotwórczych barwników i tworzyw sztucznych robiących sieczkę z układu hormonalnego, a które są obecne dosłownie wszędzie?
A gdzie tam porównywać to do działań wszelkiej maści leków - od psychotropów począwszy, a na lekach na nadciśnienie skończywszy.
Alkohol towarzyszy człowiekowi od tysięcy lat. A jednak wciąż istniejemy jako cywilizacja i pomimo postępu medycy mamy się co raz gorzej. Czemu?
Więc tak - wolę sobie zrobić nalewkę z wódki i owoców leśnych (albo jakichś ziół typu imbir, kurkuma i tymianek) jako pierwsza forma profilaktyki jak czuję, ze coś mnie na jesieni łamie niż popijać chemiczny gripex czy inny szajs tego pokroju. Tylko zrozummy się dobrze - kieliszek do obiadu czy kolacji wystarczy. Bo nie chodzi o to, żeby się upijać. To ma byś świadome spożycie zdrowotnościowe, a nie pretekst do ordynarnego zalewania pały.