Często mam tak, że czuje poczucie winy, chociaż nie mam na pewne sprawy wpływu. Są rzeczy, które nie zależą ode mnie i chociaż nie wiem, jakbym się bardzo starała i tak mogą się potoczyć inaczej. Jak wy reagujecie na takie sytuacje?
U mnie skutkują one stresem i poczuciem winy. Z jednej strony wiem, że nic nie mogłam zrobić, a za drugiej to poczucie winy. Lubię nad wszystkim panować, a nie mogę. Próbuje zaakceptować, ale przychodzi mi to z trudem... Czekam na wasze opinie, odnośnie tematu.
Często mam tak, że czuje poczucie winy, chociaż nie mam na pewne sprawy wpływu. Są rzeczy, które nie zależą ode mnie i chociaż nie wiem, jakbym się bardzo starała i tak mogą się potoczyć inaczej.
W czasach prehistorycznych na takie sytuacje reagowałam złością.
Nie mogłam pogodzić się z faktem, że nie jestem osobą wszechmocną i nie wszystko ode mnie zależy.
Taka postawa wynikała z mojej wrodzonej skromności.
Trwało to do czasu, dopóki nie uświadomiłam sobie (trochę czasu na to potrzebowałam) jednej rzeczy: nie ma sensu walczyć z rzeczywistością. Obecnie, jeśli nie mam na coś wpływu to się tym nie zajmuję. Zaakceptowałam rzeczywistość, zgodnie z powiedzeniem: albo pogodzisz się z rzeczywistością, albo będziesz się męczył.
I, faktycznie, ulżyło mi. Nie walczę z wiatrakami, nie podejmuję się rzeczy niemożliwych dla mnie do wykonania, nie hoduję w sobie poczucia winy - bo i po co. Jestem osobą pogodną, zadowoloną, ba nawet momentami szczęśliwą.
Zachęcam wszystkim do trzeźwego spojrzenia na siebie i rzeczywistość.
Naprawdę warto!
Wielokropek daje Ci tu bardzo dobre rady.
Nie ma sensu denerwować się sytuacjami na których bieg nie mamy wpływu. Takie będą zdarzać się zawsze, a nasze emocje nic tu nie zmienią. Ja również nauczyłam się reagować emocjonalnie jedynie na sytuacje, gdzie coś jest wynikiem mojej winy, gdzie mogę coś zdziałać.
To pierwsze to trochę jak walka z pogodą. Nie jesteś w stanie podziałać na deszcz, żeby przestał padać. Możesz jedynie nauczyć się budować ochronkę, która Cię przed nim ochroni.
To o czym piszesz wynika na ogół z perfekcjonistycznej natury. Perfekcjonizm jest zdrowy, o ile pomaga osiągać cele, a nie zatruwa przy tym życia. Radzić można sobie z tym częściowo, w taki sposób jak radzi się sobie ze stresem. Sport, spacery - mi pozwala to odzyskać zdrową perspektywę. Czego i Tobie życzę.
Jest wiele takich sytuacji i każdy z nas na nie natrafia niestety Nic na to nie poradzimy...
dość często to wspominam, otóż miałam w życiu rożne sytuacje w których widziałam rozpad rzeczy i nie mogłam nic zrobić.
ale po roku, dwóch latach zobaczyłam, ze gdyby było tak, jak chce, by było gorzej. i ciesze się, takie wielkie ufff, ze nie było jak chce.
z drugiej strony są inne sytuacje, przez 3 miesiące musiałam oglądać jak mój biedny Śp dziadek umierał w mękach, nikł w oczach. wiedziałam, ze mu nie pomogę. smutne było czekanie...wiem, ze mu lżej.
ale w takich sytuacjach jak ktoś cierpi a ja nic nie mogę...to najgorsze.
Dziękuje za opinie. Wielokropek to bardzo mądre, co napisałaś. Czytam Twoje posty i naprawdę, szacun;) Zależało mi na spojrzeniu innych. Niby wszystko wiem, ale pomiędzy wiem, a wcielam to w życie jest bardzo długa droga. Pozdrawiam
Niby wszystko wiem, ale pomiędzy wiem, a wcielam to w życie jest bardzo długa droga. Pozdrawiam
100% racji. Też czasami mam z tym kłopot.