Cześć wszystkim, powiedzmy że się nazywam Robin, ale sie nie nazywam Robin, ale mam 26 lat jeszcze...
Temat tyczy się mojej miłości do Kogoś z którą mam problem, ale zaczne odpoczątku:
3 lata temu poznałem dziewczyne Y, była młodsza ode mnie znacząco i była nie dojarzała, a Ja chyba dojrzały? Ale co jest dojrzałe a co nie w życiu, własne decyzje? Nie ważne...mniejsza o filozofie teraz. Była młodsza i ją w zasadzie poznałem, ponieważ mój poprzedni związek się sypnął z dziewczyną X, a kochałem tamtą kobietę X nad życie i była dla mnie cenna i ważna, były zaręczyny oddanie własnego życia, wszystko co mogłem jej zaoferować tej X na tamtą chwilę. Niestety wraz znią przyczyniliśmy się do upadku tego związku, a Ona sama nie umiała znaleźć siłę aby go nie stracić do reszty, więc wówczas poznałem Y którą prosiłem o mały przysługi na rzecz X żeby mi pomagała, i się godziła. Rzecz w tym że chodziły obie do jednej szkoły....i jednej klasy...
Mniejsza o to poznałem Y była fajna i ciekawa, pokochałem Ją w pewnym momencie jak siostrę ale w łóżku nie byliśmy, i poprostu była w moim Sercu od tamtego momentu zawsze....
I rzecz w tym że 2 lata temu z Y postanowiliśmy być w związku który trwał 8 miesięcy po czym rozstała się ze mną Bo stwierdziła że Ją zabardzo kocham, nie chodziło o kontrolowanie jej, ale o to że moja miłość fizyczna była silna i tego sie nie dało oddzielić w sensie Sexu dla mnie zresztą to Sexem nie było tylko czymś znacznie wiekszym niż kto kolwiek może to pojąć i potrzeby z niego były jakieś ale to było cos miało nas łączyć i integrować nie wytłumacze tego poprostu musiała być bo Ją kochałe, i od tego że dalej Ją kochałem jak siostre i była mi w życiu potrzebna bardzo.
Po prostu mnie olała za to że się kochaliśmy w łóżku za często, bez zdrady, bez krzywdzenia jej tylko za to że Ją mocno kochałem Sercem i nie było wczesniej z tym problemu gdy uprawialismy sex...Odeszła walczyłem o nią i w koncu odpuscilem i bolało mnie to miesiącami.
W koncu gdy po 11 kolejnych miesiącach sie odezwała oznajmiła że mam dziecko, już na świecie....I co najlepsze, nie było jej przykro że odeszła i mało tego uznała że związek ze mną był głopotą ale ze jest szczesliwa jako mama i od tamtego momentu znowu ją widuje, ale o sobie nie rozmawiamy tylko o dziecku niestety....
I rzecz w tym że chyba od dawna jest z kimś nie wiem czy z kobietą czy z facetem, czy z obojgiem do wszystkiego jest zdolna, wiec nie wiem, nie chce jej posądzać ale mam dużo przypuszczen bym sie nie mylił. Ale nie ważne chyba jest z facetem ale nie wiem czy na poważnie czy tez dla zabawy jak ze mną, chociaż myslałem ze to było powazne....
No i mam problem że czasami ją widuje, gdy widze syna i chodzi o to że moje Uczucia nie umarły dalej żyją we mnie! Mineło 2 lata, Ona mnie nienawidzi, Ja zresztą też ją nienawidze, ale nienawiścią nie żyje....Tylko poprostu ją dalej kocham.
I temat się tyczy tego czy Ja coś z tym zrobie? probowałem juz sie upijać, nie daje to skutków poza ubocznymi, nawet przespałem sie kilka razy z innymi dziewczynami po to aby sie upewnić nie raniąc ich rzecz jasna....ale też dupa, po prostu Ją kocham, Sercem i ciągle mnie prześladuje w nocy w snach, w dzień jeszcze sobie radze, ale w nocy mam kłopoty i jestem bezbronny (
Nad ranem czesto sie budze, zalany zimnym potem, czesto mam łzy na policzkach, lewym bądź prawym , chodzi o to że Nie dbam o to czy ona kogoś ma!
Może i odeszła ode mnie, może jakoś się przyczyniłem do tego ale czepiać się bzdur zawsze moge i nic poważnego nie widze, z drugiej strony kocham Ją! A wiem na co ją stać, jest Ona uosobieniem zła wcielonego i dużo krzywd mnie spotkało od niej, to żyje i dalej mam te uczucia! wiec nie chce pisac źle o niej....
I nic nie działa, tabletki, sypianie z innymi dziewczynami, rozmowa z kimś o niej tylko potęguje me deklaracje, nic nie działa a się męcze
Co ja mam zrobić? Obiecałem jej że nie będe zawracac głowy nawet nie mam po co, i tak mnie znosi na sam widok ona tak ma że walczy z całym światem ale po co? tego nie rozumiem. I wpadłem jak śliwka w kompot.
Wiem że hipnoza nie pomaga bo znam temat od podszewki również u samego źródła...
Czy jestem przeklęty na jedną Babe? Czy to jakaś kara? i przeznaczenie igra ze mną i karze za coś? Ale to sie odbije na dziecku kiedys z pewnością, juz sie odbija gdy rozmawiamy i dochodzi do nieporozumien o bzdurach to odbicie jest tym że musi słuchac naszych sprzeczek...
No i po prostu jestem w tyłku z tym wszystkim.....nie wiem co mam począć....Inni nazwali by mnie skonczonym idiotą, a jeszcze inni by błagali o to aby się tak mocno w kimś zakochać...jak Ja sam.
Wiem że nikt mi nie pomoże, ale przynamniej chociaz na chwile nie tłumie tego w sobie....