Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 34 ]

Temat: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Witajcie... Jak zawsze nie wiem od czego zacząć. W głowie mam tysiąc myśli, które nie pozwalają mi zasnąć i tak jest każdej nocy. Stanęłam w martwym punkcie swojego bezsensownego życia i nie potrafię się ruszyć, chociaż bardzo tego chcę.

Skończyłam studia (tylko licencjat), po których nie potrafię znaleźć ani pracy, ani głupiego stażu. Utrudnia mi to także brak wiary w siebie, mam wrażenie, że w niczym nie dam sobie rady, nie jestem w niczym wystarczająco dobra. Rozmowy kwalifikacyjne tak bardzo mnie stresują, że zapominam języka. Dobrego wrażenia na pracodawcach to nie robi... Rocznikowo mam 24 lata, czas ucieka, a ja nadal nie wiem co konkretnego chcę robić w życiu. No właśnie, czas ucieka. Moje życie uczuciowe to również porażka, właściwie to go nie ma. Od zawsze sama, nigdy nie byłam w związku, ani na randce. Nigdy się nie całowałam, nawet nie trzymałam faceta za rękę. Studia minęły, tam nikogo nie poznałam, teraz tym bardziej nie mam gdzie poznać. Jak widać nie mam powodzenia, faceci mnie nie zauważają. Sama nie potrafię ocenić siebie obiektywnie, jestem raczej nieśmiała, mam problem z nawiązywaniem znajomości. Obecnie większość czasu spędzam w domu i wiem, że tym sposobem pogarszam sprawę. Co do wyglądu bywają lepsze i gorsze dni. Czasami uważam się za atrakcyjną kobietę, innym razem nie mogę patrzeć w lustro. Portale randkowe i czaty oczywiście już przerabiałam. Znajomych praktycznie nie mam. Mam przyjaciółkę, którą poznałam na studiach, ale coraz mniej się rozumiemy. Ona ma swoje szczęśliwe życie i swoich znajomych. Straciłam nadzieję, że znajdę miłość, pracę i moje życie się ułoży. Czuję się nic nie warta, beznadziejna w każdej dziedzinie życia. Zastanawiam się po co jestem, po co Bóg dał mi życie, skoro nie potrafię sobie z nim poradzić. Mam zerowe doświadczenie w życiu prywatnym i zawodowym, czuję ogromną pustkę. Wiem, że nie mogę siedzieć bezczynnie i sama jestem odpowiedzialna za swój los. Jednak w momencie, kiedy sięgam coraz bardziej dna brak mi siły, żeby się podnieść.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
Sleepwalking past hope napisał/a:

Witajcie... Jak zawsze nie wiem od czego zacząć. W głowie mam tysiąc myśli, które nie pozwalają mi zasnąć i tak jest każdej nocy. Stanęłam w martwym punkcie swojego bezsensownego życia i nie potrafię się ruszyć, chociaż bardzo tego chcę.

Skończyłam studia (tylko licencjat), po których nie potrafię znaleźć ani pracy, ani głupiego stażu. Utrudnia mi to także brak wiary w siebie, mam wrażenie, że w niczym nie dam sobie rady, nie jestem w niczym wystarczająco dobra. Rozmowy kwalifikacyjne tak bardzo mnie stresują, że zapominam języka. Dobrego wrażenia na pracodawcach to nie robi... Rocznikowo mam 24 lata, czas ucieka, a ja nadal nie wiem co konkretnego chcę robić w życiu. No właśnie, czas ucieka. Moje życie uczuciowe to również porażka, właściwie to go nie ma. Od zawsze sama, nigdy nie byłam w związku, ani na randce. Nigdy się nie całowałam, nawet nie trzymałam faceta za rękę. Studia minęły, tam nikogo nie poznałam, teraz tym bardziej nie mam gdzie poznać. Jak widać nie mam powodzenia, faceci mnie nie zauważają. Sama nie potrafię ocenić siebie obiektywnie, jestem raczej nieśmiała, mam problem z nawiązywaniem znajomości. Obecnie większość czasu spędzam w domu i wiem, że tym sposobem pogarszam sprawę. Co do wyglądu bywają lepsze i gorsze dni. Czasami uważam się za atrakcyjną kobietę, innym razem nie mogę patrzeć w lustro. Portale randkowe i czaty oczywiście już przerabiałam. Znajomych praktycznie nie mam. Mam przyjaciółkę, którą poznałam na studiach, ale coraz mniej się rozumiemy. Ona ma swoje szczęśliwe życie i swoich znajomych. Straciłam nadzieję, że znajdę miłość, pracę i moje życie się ułoży. Czuję się nic nie warta, beznadziejna w każdej dziedzinie życia. Zastanawiam się po co jestem, po co Bóg dał mi życie, skoro nie potrafię sobie z nim poradzić. Mam zerowe doświadczenie w życiu prywatnym i zawodowym, czuję ogromną pustkę. Wiem, że nie mogę siedzieć bezczynnie i sama jestem odpowiedzialna za swój los. Jednak w momencie, kiedy sięgam coraz bardziej dna brak mi siły, żeby się podnieść.

Z dużą uwagą przeczytałem Twój post. Wiele nas łączy. Moje życie uczuciowe, także nie istnieje. Od Nowego Roku jestem bezrobotny. Różni nas sposób zatytułowania tematu. Gdybym, był jego autorem brzmiałoby to tak: "Chcę żyć, aby zostawić po sobie pozytywny ślad". Jeżeli chcesz porozmawiać zapraszam na e-mail.

3

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Zacznij od uśmiechu. Uśmiechaj się do ludzi z którymi rozmawiasz, w tym do potencjalnych pracodawców, również do siebie.
Napisz coś więcej o sobie: o swoim dzieciństwie, o rodzinie,...

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

A czy twoja przyjaciółka nie mogłaby Cię z kimś zapoznać? Skoro piszesz, że ma szczęśliwe życie i znajomych, to pewnie więcej niż kilku smile Może spróbuj z nią o tym pogadać smile

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Wielbiciel Lidiji Bacic- miło, że ktoś mnie rozumie smile

takiwiatr- jeżeli chodzi o uśmiech, to staram się. Na zewnątrz nie pokazuję jakim jestem "cierpiętnikiem", choć zwykle chodzę zamyślona i mogę sprawiać wrażenie smutnej. Dla ludzi, których spotykam również staram się być serdeczna. Teraz kiedy większość czasu spędzam w domu, każde wyjście nawet na zakupy czy spacer przywracają we mnie życie i optymizm.
Moje dzieciństwo bardzo miło wspominam, nigdy niczego mi nie brakowało, oczywiście nie był tak, że rodzie na wszystko pozwalali. Jako dziecko byłam raczej samotnikiem, miałam w szkole kilka koleżanek i kolegów, ale po lekcjach częściej zostawałam w domu, zajmowałam tym co lubiłam. Okres gimnazjum najgorzej wspominam, ogromne kompleksy i "życzliwi" koledzy, przez których wyjście z domu było dla mnie koszmarem. W liceum było już lepiej, choć miałam wrażenie, że w klasie jestem dziwnym typem i tak też byłam odbierana. Dopiero studia zupełnie mnie odmieniły, nabrałam pewności siebie, w swoich i oczach innych stałam się atrakcyjniejsza. Ale widocznie nie na tyle by kogoś sobą zainteresować. Mam kochającą rodzinę, jednak nie ma tego, czego mi chyba najbardziej brakuje. Nie rozmawiamy o uczuciach, nie okazujemy sobie uczuć, każdy jest raczej zamknięty w sobie. Dlatego też, tak bardzo brakuje mi drugiej osoby.

mysterious_chocolate- przyjaciółka... nigdy nie zaproponowała mi, żebym poznała jej znajomych, czy wyszła gdzieś razem z nimi. Nawet nie zostałam zaproszona na domówkę, którą organizowała w sylwestra.  Jedyne co usłyszałam od niej - "smutno ci, że znowu sama w sylwestra?" Mieszkałyśmy razem na studiach, miałyśmy podobne życie, zainteresowania i plany, bardzo dobrze się rozumiałyśmy. Do czasu, aż pojawił się ktoś w jej życiu. Teraz mieszkamy w dwóch miejscowościach obok, spotykamy się rzadko, częściej piszemy przez internet. Ogólnie nasze relacje się pogorszyły.

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

W takim razie nie obraź się ale co to za przyjaciółka jeśli nawet na sylwka który jest raz w roku Cię nie zaprosiła. Co innego gdyby szła do kogoś w gości, a co innego gdy sama coś organizowała. Nie chcę jej oceniać, bo zwyczajnie nie znam, ale jak dla mnie to dziwne. Skoro jest twoją przyjaciółką, to powinna wiedzieć, że czujesz się samotnie i w miarę możliwości postarać się pomóc. To, że w jej życiu pojawił się ktoś nie jest wytłumaczeniem, przyjaźń do czegoś zobowiązuje i powinna działać z dwie strony. Chyba, że albo nie zauważyła albo nie poruszałyście kwestii twojego problemu, tego, że czujesz się samotnie. Jeśli tak, powiedz jej o tym i uważnie obserwuj reakcję. Przynajmniej ja bym tak zrobiła.

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
mysterious_chocolate napisał/a:

W takim razie nie obraź się ale co to za przyjaciółka jeśli nawet na sylwka który jest raz w roku Cię nie zaprosiła. Co innego gdyby szła do kogoś w gości, a co innego gdy sama coś organizowała. Nie chcę jej oceniać, bo zwyczajnie nie znam, ale jak dla mnie to dziwne. Skoro jest twoją przyjaciółką, to powinna wiedzieć, że czujesz się samotnie i w miarę możliwości postarać się pomóc. To, że w jej życiu pojawił się ktoś nie jest wytłumaczeniem, przyjaźń do czegoś zobowiązuje i powinna działać z dwie strony. Chyba, że albo nie zauważyła albo nie poruszałyście kwestii twojego problemu, tego, że czujesz się samotnie. Jeśli tak, powiedz jej o tym i uważnie obserwuj reakcję. Przynajmniej ja bym tak zrobiła.

Ona bardzo dobrze wie jak się czuję i w jakiej jestem sytuacji. Zwierzam się jej z tego, ale z jej strony żadne propozycje nie wychodzą, a ja sama nie chcę się narzucać i wbijać do jej towarzystwa. Dostaję od niej rady typu "wyjdź do ludzi", "poznawaj ludzi"... Pytanie jak mam to zrobić, skoro sama towarzysko rozkręciła się dopiero kiedy poznała chłopaka i jego znajomych. W sumie to przykro mi, kiedy owa przyjaciółka popadła w depresję byłam cały czas przy niej (chłopaka wtedy nie miała), starałam się pomóc jak mogłam, motywowałam, pocieszałam, pomagałam w nauce. Teraz kiedy ja mam cięższy okres, usłyszałam od niej, że cały czas marudzę i sama mam sobie pomóc. Piszę przyjaciółka, przyjaciółkami to my chyba od dawna nie jesteśmy.

8

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Sorry ale jeżeli ta rzekoma przyjaciółka nawet na Sylwka Cię nie zaprasza, to to żadna przyjaciółka. Inna sprawa to może to, że ona wcale się za Twoja przyjaciółkę nie uważa, ale to raczej dodatkowo przemawia za tym, żeby znaleźć kogoś komu naprawdę na Twoim towarzystwie zależy.

9

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
Sleepwalking past hope napisał/a:

Zastanawiam się po co jestem, po co Bóg dał mi życie, skoro nie potrafię sobie z nim poradzić.

Cześć Sleepwalking past hope, nie zastanawiaj się proszę "po co Bóg dał Ci życie, skoro nie potrafisz sobie z nim poradzić" Myślę, że kiedyś wszyscy znajdziemy odpowiedź na to pytanie, po co tu jesteśmy, a Bóg podobno nie nakłada na człowieka więcej, niż człowiek może unieść. Podobno... Staram się zrozumieć Twoją sytuację i wydaje mi się, że trochę mi się udało przede wszystkim dzięki temu, że napisałaś w pewnym momencie istotną rzecz:

Sleepwalking past hope napisał/a:

Mam kochającą rodzinę, jednak nie ma tego, czego mi chyba najbardziej brakuje. Nie rozmawiamy o uczuciach, nie okazujemy sobie uczuć, każdy jest raczej zamknięty w sobie. Dlatego też, tak bardzo brakuje mi drugiej osoby.

Tak sobie myślę, że to jest chyba jedna z rzeczy w Twoim życiu, która miała/ma wpływ na Twój obecny stan. Skąd wiem? Z doświadczeń własnego dzieciństwa, bo mnie też tego brakowało, a uświadomiłam sobie to, będąc dużo starszą, niż Ty jesteś. Z tego co czytam wnioskuję, że jesteś wrażliwą młodą osobą, a młodość jest Twoim ogromnym atutem, masz olbrzymią szansę na to, żeby Twoje życie wyglądało inaczej. Jestem pewna, że przy wsparciu ze strony życzliwych osób odnajdziesz przyjaźń, miłość i radość życia. Zalogowanie się na tym forum było bardzo dobrym krokiem, może tutaj uda Ci się znaleźć kogoś bliskiego choćby do popisania. A obecna przyjaciółka? Z tymi "przyjaciółmi" to tak często bywa niestety. To boli, dobrze wiem, ale nie zrażaj się, naprawdę warto szukać pokrewnej duszy smile Powiedz, czy świadomość tego, że Ty jej pomogłaś daje Ci siłę? Czy pomaga Ci myśleć lepiej o sobie samej? Czy potrafisz tak o tym pomyśleć? Pozdrawiam ciepło smile

10

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Domyślam się, że mieszkasz z rodzicami, którzy Cię utrzymują, prawda? Piszesz, że obecnie większość czasu spędzasz w domu, to co robisz przez ten czas? Rozmyślasz? Użalasz się nad sobą? Wykorzysta czas na swój rozwój. Dobrze by było, gdybyś mogła zapisać się na jakiś kurs, żeby rozwijać się, poznać ciekawych ludzi, pasjonatów. Może fitness też dobrze by Ci zrobił?
To jest piękne w Tobie:

Sleepwalking past hope napisał/a:

jeżeli chodzi o uśmiech, to staram się. Na zewnątrz nie pokazuję jakim jestem "cierpiętnikiem", choć zwykle chodzę zamyślona i mogę sprawiać wrażenie smutnej. Dla ludzi, których spotykam również staram się być serdeczna. Teraz kiedy większość czasu spędzam w domu, każde wyjście nawet na zakupy czy spacer przywracają we mnie życie i optymizm.

W takim razie należy ten "zabieg" stosować częściej. Czy ludzie odwzajemniają Twój uśmiech i serdeczność?
Piszesz:

Sleepwalking past hope napisał/a:

W liceum było już lepiej, choć miałam wrażenie, że w klasie jestem dziwnym typem i tak też byłam odbierana. Dopiero studia zupełnie mnie odmieniły, nabrałam pewności siebie, w swoich i oczach innych stałam się atrakcyjniejsza. Ale widocznie nie na tyle by kogoś sobą zainteresować. Mam kochającą rodzinę, jednak nie ma tego, czego mi chyba najbardziej brakuje. Nie rozmawiamy o uczuciach, nie okazujemy sobie uczuć, każdy jest raczej zamknięty w sobie. Dlatego też, tak bardzo brakuje mi drugiej osoby.

Na czym polegała ta Twoja "dziwność" w liceum? Może szkoda, że nie kontynuowałaś studiów... A co do rodziców, to zgadzam się z dorinka3, że to może mieć duże znaczenie. Bo co to znaczy "kochająca rodzina"? Czy nie ma w niej serdeczności, na przykład przy okazji świąt, urodzin,...? Czy można w niej liczyć na pomoc, współczucie? Czy można w niej dzielić się radościami, smutkami?

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Beyondblackie- w sumie od jakiegoś czasu zaczynam wątpić w tą naszą "przyjaźń", chciałabym znaleźć pokrewną duszę, ale to też jest trudne.

dorinka3- dziękuję za te słowa, jest w nich sporo racji. To prawda, jestem młoda i mogę jeszcze dużo zmienić w swoim życiu, jednak w głowie ciągle słyszę głos "nic dobrego już na ciebie nie czeka, nie wykorzystałaś swojej szansy". Co do przyjaciółki, cieszy mnie fakt, że w jakiś sposób jej pomogłam, ale nie sądzę, żeby to miało jakiś wpływ na moją samoocenę.

takiwiatr- tak, mieszkam z rodzicami. Nie kontynuowałam studiów, bo nie chciałam finansowo obciążać rodziców. Myślałam, że sama zarobię na dalsze kształcenie, ale z pracą mi nie wychodzi. Co robię na co dzień? To zależy od dnia i nastroju. Jednego dnia jestem pełna energii, szkolę języki, czytam, poszerzam zainteresowania, zaczynam wierzyć w swoje marzenia. Innym razem połowę dnia spędzam w łóżku, myśląc, że to wszystko na nic. Mieszkam w małej miejscowości, więc żadnego fitness clubu czy innych atrakcji (oprócz klubów nocnych, których nie lubię) tutaj nie ma. Młodzi stąd uciekają. Ogólnie wszystko czym się interesuję, robię w domu. Jeżeli chodzi o szkolenie, to w tym roku mam szansę załapać się na kurs finansowany przez PUP, więc na pewno skorzystam. Ludzie miło reagują na uśmiech i serdeczność, odwzajemniają to.
W liceum trzymałam się z boku, nie byłam rozmowna, przez co także nudna. Miałam kilka koleżanek, ale to nie były jakieś mocne relacje. Z chłopakami w klasie wcale nie miałam kontaktu, oni nie rozmawiali ze mną, a ja wstydziłam się rozmawiać z nimi. Czułam się za mało "cool", żeby się z nimi zadawać. Możliwe, że to wpłynęło na moją obecną nieśmiałość wobec płci przeciwnej.
W rodzinie dzielimy się sukcesami, jest u nas dużo radości. Urodzin nie obchodzimy, w święta spędzamy czas rodzinnie, ale to wszystko każdy przeżywa od środka. Dzielimy się też niepowodzeniami, jednak na zasadzie- jest ciężko, ale dam radę, jestem silny- Nikt nie pokazuje, że jest mu źle i nie może sobie z czymś poradzić. Nie przytulamy się, nie mówimy, że kochamy. Zawsze kiedy płaczę chowam się, powstrzymuję jak mogę, żeby nikt tego nie zobaczył, nie usłyszał. Wstydzę się łez i chyba reszta też tak ma. To nie jest tak, że czuję się niekochana, dostałam od rodziców bardzo dużo i wciąż dostaję, jestem im za wszystko wdzięczna. Po prostu czasami brakuje tych prostych, zapewniających gestów.

12

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Widzę że chciała byś kontynuować naukę. Myślę, że chętnie rodzice by Ci pomogli, zwłaszcza, że pewnie widzą jak się teraz męczysz. To chyba była by najlepsza forma wyjścia do ludzi. Ładnie opisałaś swoją rodzinę, z Twojego opisu wynika, że są to są tacy sympatyczni twardziele. Ale może nie warto ukrywać i wstydzić się swoich łez, masz do nich prawo. Widzę że masz bardzo ciekawą osobowość: uczysz się języków, rozwijasz zainteresowania, jesteś życzliwie nastawiona i uśmiechasz się tak pięknie, że aż zaraźliwie, a do tego musisz być naprawdę ładna, skoro sama jesteś w stanie to przyznać. Masz naprawdę wiele do zaoferowania.

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
takiwiatr napisał/a:

Widzę że chciała byś kontynuować naukę. Myślę, że chętnie rodzice by Ci pomogli, zwłaszcza, że pewnie widzą jak się teraz męczysz. To chyba była by najlepsza forma wyjścia do ludzi. Ładnie opisałaś swoją rodzinę, z Twojego opisu wynika, że są to są tacy sympatyczni twardziele. Ale może nie warto ukrywać i wstydzić się swoich łez, masz do nich prawo. Widzę że masz bardzo ciekawą osobowość: uczysz się języków, rozwijasz zainteresowania, jesteś życzliwie nastawiona i uśmiechasz się tak pięknie, że aż zaraźliwie, a do tego musisz być naprawdę ładna, skoro sama jesteś w stanie to przyznać. Masz naprawdę wiele do zaoferowania.

Bardzo miło mnie podsumowałaś, dziękuję smile Czy naprawdę taka jestem nie mnie oceniać, ale muszę niestety przyznać, że jestem też bardzo skryta, więc ciężko poznać tą moją ciekawszą stronę. W każdym razie napisanie tutaj bardzo mi pomogło. Pozbyłam się trochę tych złych emocji i zdecydowałam, że rok 2014 należy do mnie smile Czas zacząć żyć każdym dniem, jakby miał być moim ostatnim, próbować nowych rzeczy i nie przejmować się niepowodzeniami. Miłość przyjdzie, albo nie przyjdzie, ważne żebym była szczęśliwa sama ze sobą. Dziękuję wszystkim za poświęcony czas smile

14 Ostatnio edytowany przez AloneE (2014-01-09 22:07:59)

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Czasem tu zagladam, ale pierwszy raz sie wypowiem, bo przerabiam podobna sytuacje. Wiem ze najwazniejsze to nie poddawac sie smile I tego Ci zycze. Fajnie sie to czyta. Jedno mnie sie natomiast rzucilo w oczy-pisalas, ze na studiach rozwinelas sie towarzysko,a z drugiej strony na poczatku ze tam nie nawiazalas kontaktow. To jak to bylo? tongue
A co do problemow milosnych-nie spotkalas nigdy jakiegos chlopaka podobnego charakterem do Ciebie? Moze pod tym katem trzeba patrzec, dobor tych samych charakterow smile

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

Czasem tu zagladam, ale pierwszy raz sie wypowiem, bo przerabiam podobna sytuacje. Wiem ze najwazniejsze to nie poddawac sie smile I tego Ci zycze. Fajnie sie to czyta. Jedno mnie sie natomiast rzucilo w oczy-pisalas, ze na studiach rozwinelas sie towarzysko,a z drugiej strony na poczatku ze tam nie nawiazalas kontaktow. To jak to bylo? tongue
A co do problemow milosnych-nie spotkalas nigdy jakiegos chlopaka podobnego charakterem do Ciebie? Moze pod tym katem trzeba patrzec, dobor tych samych charakterow smile

Jeżeli chodzi o studia, to miałam na myśli, że nabrałam odwagi w codziennych sprawach, pewności siebie, zmieniłam postrzeganie siebie jako szarej myszki. Towarzysko się zbytnio nie rozwinęłam, ale poznałam tam właśnie przyjaciółkę. Z resztą osób nie złapałam fajnego kontaktu przez różnicę w charakterach. Ja jestem spokojnym typem, nie lubię imprez w klubach, ani nie jestem dobra w piciu tongue Zaś dla innych, to był ich żywioł.
Z tą miłością to ciężki temat wink W sumie tak, spotkałam taką osobę, zdarzyło się to w najmniej oczekiwanym momencie. Zauroczyłam się i to bardzo, może i nawet zainteresowanie było odwzajemnione, ale nie wyszło nic więcej... oczywiście przeze mnie. Nadal to wspominam, trochę z żalem, a trochę z uśmiechem. Chciałabym znowu coś takiego przeżyć, spotkać takiego człowieka, ale tym razem dążąc do upragnionego celu smile

16 Ostatnio edytowany przez AloneE (2014-01-10 00:24:57)

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Ale to na studiach,tak? smile Znalas go dobrze? Dlaczego przez Ciebie, cos tam zmalowalas? wink A moze widzisz, niepotrzebnie siebie obwiniasz.... i za wczesnie zrezygnowalas z takiego czlowieka i pomyslalas ze juz jest koniec, nie masz juz z nim kontaktu? Nie ma co zalowac, trzeba dazyc do tego co rozbudza w tobie emocje. smile Wiem co mowie-w liceum u mnie byla taka sytuacja,ze byly dwie wrecz zabojczo niesmiale osoby. Usmiechniete,z pasja, ale chorobliwie niesmiale, chlopak i dziewczyna.Nawet obydwoje(z tego co pamietam) malo ze soba rozmawialy,ale lubili sie. Niedawno ich spotykam-szczesliwa para big_smile Fajnie bylo by cos samemu takiego przezyc...

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

Ale to na studiach,tak? smile Znalas go dobrze? Dlaczego przez Ciebie, cos tam zmalowalas? wink A moze widzisz, niepotrzebnie siebie obwiniasz.... i za wczesnie zrezygnowalas z takiego czlowieka i pomyslalas ze juz jest koniec, nie masz juz z nim kontaktu? Nie ma co zalowac, trzeba dazyc do tego co rozbudza w tobie emocje. smile Wiem co mowie-w liceum u mnie byla taka sytuacja,ze byly dwie wrecz zabojczo niesmiale osoby. Usmiechniete,z pasja, ale chorobliwie niesmiale, chlopak i dziewczyna.Nawet obydwoje(z tego co pamietam) malo ze soba rozmawialy,ale lubili sie. Niedawno ich spotykam-szczesliwa para big_smile Fajnie bylo by cos samemu takiego przezyc...

Na początku studiów smile Nie znałam go dobrze, ale czułam, że nadajemy na tych samych falach.  Niestety skończyło się wcześniej niż zaczęło przez to, że byłam zamknięta w sobie, no i jednak trochę mnie onieśmielał. Poza tym sama nie wiedziałam czego chcę tongue Kontaktu nie utrzymujemy, próbowałam to odnowić, ale za późno się opamiętałam bo cisza z jego strony. Trudno, sama schrzaniłam to płacę tongue

18 Ostatnio edytowany przez AloneE (2014-01-10 00:55:16)

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

W jaki sposob chcialas odnowic? wink Moze nie odezwal sie bo jakos go tym oniesmielilas? Ogolnie wielki szacunek za to, ze odwazylas sie na taki ruch-znam takich co zbyt latwo odpuscili,a potem juz po prostu sie wstydzili nawet probowac odnawiac. Jak ktos sie komus podoba,TRZEBA probowac az nie dostaniesz jednoznacznej odpowiedzi,czy krecisz ta osobe.Niewazne z czyjej strony idzie nicjatywa-trzeba probowac smile Tak Dopytuje bo u mnie byla jakis czas temu taka sama przygoda... powiem tylko,ze trzeba dazyc do celu i sie nie poddawac smile
A tak w ogole zobacz jaki paradoks-niesmiala osoba oniesmielala druga smile

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

W jaki sposob chcialas odnowic? wink Moze nie odezwal sie bo jakos go tym oniesmielilas? Ogolnie wielki szacunek za to, ze odwazylas sie na taki ruch-znam takich co zbyt latwo odpuscili,a potem juz po prostu sie wstydzili nawet probowac odnawiac. Jak ktos sie komus podoba,TRZEBA probowac az nie dostaniesz jednoznacznej odpowiedzi,czy ten ktos Cie kreci.NIewazne z czyjej strony idzie nicjatywa-trzeba probowac smile Dopytuje bo u mnie byla jakis czas temu taka sama przygoda... powiem tylko,ze trzeba dazyc do celu i sie nie poddawac smile

Byłam do tego sceptycznie nastawiona, nie lubię tej formy, ale innego sposobu nie było tongue Napisałam do niego na pewnym portalu społecznościowym. Sama nie wiem co mnie podkusiło i jakim cudem się odważyłam. Myślę, że on po prostu uniósł się honorem i zwyczajnie dał do zrozumienia, że teraz to ma mnie gdzieś tongue Ciężko to przeżyłam szczerze mówiąc, a teraz mam nadzieję, że już go nie spotkam tongue
Mogłabyś napisać jak to było u Ciebie?

20 Ostatnio edytowany przez AloneE (2014-01-10 01:15:21)

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Moglbym smile Jestem jednym z wyginietych reprezentantow spolecznosci niesmialych facetow:P Mam nadzieje ze Cie tym nie oniesmielilem wink
Generalnie to w moim przypadku byla bardzo podobna sytuacja,zawsze mialem sklonnosci do zauroczen. Od wielu lat podobala mi sie pewna dziewczyna,z ktora tak sie sklada ze czesto scieraly sie nasze drogi. W koncu podjalem decyzje-tez chyba w jakims szalenstwie, postanowilem napisac jej cala prawde,zapytalem wprost czy jest na to szansa,podobnie jak ty-na portalu spolecznosciowym wink Pamietam,ze bylem wtedy zestresowany gorzej niz na maturze. Pytalem sie sam siebie co zrobilem,ale musialem sie dowiedziec w koncu,na czym stoje. Pamietam ze po wyslaniu tego pytania chyba tydzien zbieralem sie by wejsc znow na portal...ale wszedlem. Odmowila, ale z klasa i ze zrozumieniem. I wiesz co? Nie czulem sie wcale jak nieudacznik. Wrecz przeciwnie - przelamalem swoj strach. I nie zalowalem pozniej,ze nie probowalem. Bo to jest najgorsze!

A u Ciebie to wygladalo,ze wyslalas mu wiadomosc,ale cos w podobnym stylu co ja? I wogole nie odpisal??

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

Moglbym smile Jestem jednym z wyginietych reprezentantow spolecznosci niesmialych facetow:P Mam nadzieje ze Cie tym nie oniesmielilem wink
Generalnie to w moim przypadku byla bardzo podobna sytuacja,zawsze mialem sklonnosci do zauroczen. Od wielu lat podobala mi sie pewna dziewczyna,z ktora tak sie sklada ze czesto scieraly sie nasze drogi. W koncu podjalem decyzje-tez chyba w jakims szalenstwie, postanowilem napisac jej cala prawde,zapytalem wprost czy jest na to szansa,podobnie jak ty-na portalu spolecznosciowym wink Pamietam,ze bylem wtedy zestresowany gorzej niz na maturze. Pytalem sie sam siebie co zrobilem,ale musialem sie dowiedziec w koncu,na czym stoje. Pamietam ze po wyslaniu tego pytania chyba tydzien zbieralem sie by wejsc znow na portal...ale wszedlem. Odmowila, ale z klasa i ze zrozumieniem. I wiesz co? Nie czulem sie wcale jak nieudacznik. Wrecz przeciwnie - przelamalem swoj strach. I nie zalowalem pozniej,ze nie probowalem. Bo to jest najgorsze!

A u Ciebie to wygladalo,ze wyslalas mu wiadomosc,ale cos w podobnym stylu co ja? I wogole nie odpisal??

Ahh przepraszam, myślałam, że jesteś kobietą wink Miałam dokładnie tak samo w trakcie i po wysłaniu wiadomości tongue Tylko, że ja niczego mu nie wyznawałam, przypomniałam się tylko i spytałam co u niego... ale nic nie odpisał ;p Poczułam się trochę jak idiotka... eee bardzo jak idiotka, Ty zaś jesteś facetem i udowodniłeś, że potrafisz zawalczyć.

22

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

To strasznie burackie zachowanie kolesia,chociaz tez dziwne bo skoro sam byl niesmialy... powinien miec w sobie troche empatii.Moze wiadomosc mu sie nie wyswietlila? tongue
Moze i udowodnilem,ale sam strasznie dlugo sie do tego zbieralem,w dziecinny sposob wrecz,najpierw ja zapraszalem do polubienia stron ktore ja lubie... Robila to,no ale nic z tego nie wynikalo... Masakra tongue

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

To strasznie burackie zachowanie kolesia,chociaz tez dziwne bo skoro sam byl niesmialy... powinien miec w sobie troche empatii.Moze wiadomosc mu sie nie wyswietlila? tongue
Moze i udowodnilem,ale sam strasznie dlugo sie do tego zbieralem,w dziecinny sposob wrecz,najpierw ja zapraszalem do polubienia stron ktore ja lubie... Robila to,no ale nic z tego nie wynikalo... Masakra tongue

Może jednak nie był taki nieśmiały ;p Hah albo powinnam sobie właśnie tłumaczyć, że wiadomość do niego nie dotarła wink W sumie nie pokazało się, że wiadomość została wyświetlona, ale nie wiadomo jak to z tym jest. Rozumiem, że Ty też jesteś nieśmiały? Z czego to wynika?

24

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Kto wie:) Zawsze w razie czego mozesz sprobowac przytoczony przeze mnie wyzej sposob heheh...:P Z czego to wynika... Sam chcialbym wiedziec! .Na portalu spolecznosciowym nie mam nawet 150 znajomych.. Moze za bardzo szanuje kobiety? Ogolnie to co pisalas na poczatku to jak bym czytal o sobie... nic dodac nic ujac wlasciwie smile
A wczesniej rozmawialas na studiach z tym delikwentem,byl sympatyczny czy moze tak naprawde od poczatku byl jakos wrogo nastawiony?

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

Kto wie:) Zawsze w razie czego mozesz sprobowac przytoczony przeze mnie wyzej sposob heheh...:P Z czego to wynika... Sam chcialbym wiedziec! .Na portalu spolecznosciowym nie mam nawet 150 znajomych.. Moze za bardzo szanuje kobiety? Ogolnie to co pisalas na poczatku to jak bym czytal o sobie... nic dodac nic ujac wlasciwie smile
A wczesniej rozmawialas na studiach z tym delikwentem,byl sympatyczny czy moze tak naprawde od poczatku byl jakos wrogo nastawiony?

Cóż, nieśmiałość bardzo przeszkadza w życiu ;/ Wypadałoby to jakoś zwalczyć, ale łatwo się mówi, gorzej tego dokonać. Z delikwentem rozmawiałam, był bardzo sympatyczny, pomocny i pięknie się uśmiechał wink

26 Ostatnio edytowany przez AloneE (2014-01-10 02:45:52)

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Dokladnie,na pewno bardzo ogranicza. Ale malymi krokami trzeba dawac sobie z tym rade:) Jak sympatyczny to tam watpie by celowo olal Twoja wiadomosc.Ja lece spac, dobranoc:)

27

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Hej,  przyjrzałam się dyskusji  i powiem, że ja też kiedys byłam okropnie nieśmiała. Dlatego moge powiedzieć, że niesmiałość to okropna przypadłość, która w okropny sposób ogranicza. Ja dodatkowo miałam problem z wymową i to pogłębiało moje wycofanie. Kiedyś stwierdziłąm, że każdy człowiek ma coś za uszami i ja równiez mam do tego prawo i nie pamiętam, jak pozbyłam się tej przypadłości, ale tak jakoś naturalnie samo przeszło, choć sa sytuacje dla mnie bardzo stresowe. Najlepszym lekarstwem okazała się praca. Ciężka i absorbująca, a zaczęłam w iweku 25 lat. Co tu dużo mówić byłam po studiach magisterskich, a zaczynałam od posady sprzątaczki w szpitalu, bo nigdzie nikt mnie nie chciał przyjąć. Nie byłąm w stanie pracować nawet w sklepie, bo paraliżował mnie strach. Ale w końcu dostałąm pracę w sklepie, jakby na przekór, a może ktoś się zlitował nade mną i tak sie to ułożyło jakoś. Jak pracowałam na mopie poznałam chłopaka, zwykły chłopak bez wykształcenia, nie jakiś książę z bajki na białym koniu, pomogłam mu skończyć szkołę, on jak ja zaczynał od zera, jednak dzięki niemu inaczej spojrzałam na świat i ludzi, tak bardziej z głębi serca i duszy. Jest dobrym człowiekiem i kocham go bardzo. Chyba gdzies po drodze dałam za wygraną tym moim wszystkim zmartwieniom, szkoda zycia na przejmowanie się, po drodze poznawałam wielu ludzi na portalach randkowym, szukałam intensywnie kogoś, próbowałam na przekór choć mnie olewali:) i tak samo z pracą, był czas kiedy ledwo dawałam radę, pamietam ten stres przed każdą wizyta szefa, że sie zająknę itd. Tak naprawdę mam na swoim koncie wiele sukcesów, które nie sa spektakularne, ale uświadomiły mi, że jestem niezniszczalna i wartościowa. Kiedy nie miałam tego przekonaia żadne imprezy mi nie pomagały. Pogłebiały chyba tylko moje wyobcowanie. Chyba najgorsze co może zrobić człowiek w podobnej sytuacji to czekanie, nigdy nie można czekać, zawsze trzeba działać. Pozdrawiam

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
darjeeling napisał/a:

Hej,  przyjrzałam się dyskusji  i powiem, że ja też kiedys byłam okropnie nieśmiała. Dlatego moge powiedzieć, że niesmiałość to okropna przypadłość, która w okropny sposób ogranicza. Ja dodatkowo miałam problem z wymową i to pogłębiało moje wycofanie. Kiedyś stwierdziłąm, że każdy człowiek ma coś za uszami i ja równiez mam do tego prawo i nie pamiętam, jak pozbyłam się tej przypadłości, ale tak jakoś naturalnie samo przeszło, choć sa sytuacje dla mnie bardzo stresowe. Najlepszym lekarstwem okazała się praca. Ciężka i absorbująca, a zaczęłam w iweku 25 lat. Co tu dużo mówić byłam po studiach magisterskich, a zaczynałam od posady sprzątaczki w szpitalu, bo nigdzie nikt mnie nie chciał przyjąć. Nie byłąm w stanie pracować nawet w sklepie, bo paraliżował mnie strach. Ale w końcu dostałąm pracę w sklepie, jakby na przekór, a może ktoś się zlitował nade mną i tak sie to ułożyło jakoś. Jak pracowałam na mopie poznałam chłopaka, zwykły chłopak bez wykształcenia, nie jakiś książę z bajki na białym koniu, pomogłam mu skończyć szkołę, on jak ja zaczynał od zera, jednak dzięki niemu inaczej spojrzałam na świat i ludzi, tak bardziej z głębi serca i duszy. Jest dobrym człowiekiem i kocham go bardzo. Chyba gdzies po drodze dałam za wygraną tym moim wszystkim zmartwieniom, szkoda zycia na przejmowanie się, po drodze poznawałam wielu ludzi na portalach randkowym, szukałam intensywnie kogoś, próbowałam na przekór choć mnie olewali:) i tak samo z pracą, był czas kiedy ledwo dawałam radę, pamietam ten stres przed każdą wizyta szefa, że sie zająknę itd. Tak naprawdę mam na swoim koncie wiele sukcesów, które nie sa spektakularne, ale uświadomiły mi, że jestem niezniszczalna i wartościowa. Kiedy nie miałam tego przekonaia żadne imprezy mi nie pomagały. Pogłebiały chyba tylko moje wyobcowanie. Chyba najgorsze co może zrobić człowiek w podobnej sytuacji to czekanie, nigdy nie można czekać, zawsze trzeba działać. Pozdrawiam

Dobrze wiedzieć, że jednak można się przełamać i ktoś będąc w podobnej sytuacji tego dokonał. Gratuluję i życzę wytrwałości smile Mam nadzieję, że mnie też się to kiedyś uda, choć najtrudniej jest zacząć.

29 Ostatnio edytowany przez AloneE (2014-01-10 15:19:55)

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Zgadza sie,takie historie przywolane przez darjeeling na pewno motywuja i napawaja optymizmem:) Ja najbardziej lubie osoby podobne do mnie z charakteru,mysle ze z kims takim najlepiej bym sie rozumial. Chociaz z reguly mowi sie, ze facet w zwiazku musi byc smialy...a ja czuje,ze paradoksalnie przy niesmialych osobach sie otwieram,wiec moze taka dziewczyna wplynela by rowniez pozytywnie na moja przemiane?:) Tylko tez zawsze jest jakas minimalna roznica...stopnia niesmialosci tongue Na przyklad-sleepwalking past hope-kto byl bardziej niesmialy,ten chlopak w ktorym sie zauroczylas czy jednak Ty? Patrzac tak obiektywnie,choc wiem ze ciezko??

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

Zgadza sie,takie historie przywolane przez darjeeling na pewno motywuja i napawaja optymizmem:) Ja najbardziej lubie osoby podobne do mnie z charakteru,mysle ze z kims takim najlepiej bym sie rozumial. Chociaz z reguly mowi sie, ze facet w zwiazku musi byc smialy...a ja czuje,ze paradoksalnie przy niesmialych osobach sie otwieram,wiec moze taka dziewczyna wplynela by rowniez pozytywnie na moja przemiane?:) Tylko tez zawsze jest jakas minimalna roznica...stopnia niesmialosci tongue Na przyklad-sleepwalking past hope-kto byl bardziej niesmialy,ten chlopak w ktorym sie zauroczylas czy jednak Ty? Patrzac tak obiektywnie,choc wiem ze ciezko??

Ja osobiście uważam, że nieśmiałość dopóki nie stwarza większego problemu w nawiązaniu tego kontaktu, jest w pewnym sensie urocza ;p Za to nie lubię facetów, którzy mają zbyt wysokie mniemanie o sobie. To wszystko trzeba zrównoważyć tongue
Zdecydowanie to ja byłam bardziej nieśmiała w tamtej relacji i wiem, że to ja zawiniłam. Człowiek uczy się na swoich błędach.

31

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Ja podobnie. Nie lubie dziewczyn noszacych glowe w chmurach,wywyzszajacych sie... A zwlaszcza takich,ktore nie maja szacunku do samych siebie,daja sie przedmiotowo traktowac przez mezczyzn(cos okropnego). Takie mnie odrzucaja:P A, piszesz ze niesmiala w Waszej RELACJI,a jak to wygladalo ogolnie przypuscmy na tle grupy,kto byl bardziej rozmowny itd?Sam kiedys zwracalem czesto na to uwage,mozna bylo sobie w ten sposob odpowiedziec,jak bardzo niesmialy sie jest:) Choc oczywiscie smialosc w relacji jest zdecydowanie wazniejsza niz smialosc w grupie,a zazwyczaj to pierwsze pomaga drugiemu.

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
AloneE napisał/a:

Ja podobnie. Nie lubie dziewczyn noszacych glowe w chmurach,wywyzszajacych sie... A zwlaszcza takich,ktore nie maja szacunku do samych siebie,daja sie przedmiotowo traktowac przez mezczyzn(cos okropnego). Takie mnie odrzucaja:P A, piszesz ze niesmiala w Waszej RELACJI,a jak to wygladalo ogolnie przypuscmy na tle grupy,kto byl bardziej rozmowny itd?Sam kiedys zwracalem czesto na to uwage,mozna bylo sobie w ten sposob odpowiedziec,jak bardzo niesmialy sie jest:) Choc oczywiscie smialosc w relacji jest zdecydowanie wazniejsza niz smialosc w grupie,a zazwyczaj to pierwsze pomaga drugiemu.

Nie wiem jak w grupie, bo żadnej wspólnej grupy nie było ;p On był z innego wydziału i ja z innego. Poznaliśmy się w czasie studiów, ale nie na uczelni.

33

Odp: Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...
Sleepwalking past hope napisał/a:

...napisanie tutaj bardzo mi pomogło. Pozbyłam się trochę tych złych emocji i zdecydowałam, że rok 2014 należy do mnie smile Czas zacząć żyć każdym dniem, jakby miał być moim ostatnim, próbować nowych rzeczy i nie przejmować się niepowodzeniami. Miłość przyjdzie, albo nie przyjdzie, ważne żebym była szczęśliwa sama ze sobą. Dziękuję wszystkim za poświęcony czas smile

Fascynujące jest to, jakie postępy zrobiłaś od chwili napisania tytułu tego wątku.

Posty [ 34 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Nie chcę żyć tylko po to, by umrzeć...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024