Fahkir napisał/a:GetReal, nie musisz mi tlumaczyc z mojego na swoje, bo ja doskonale wiem co napisalem i co zacytowalem
Ja nie tlumacze tylko sie zastanawiam. W Nirvana Sutrze nie ma tego konkretnego zdania "czlowiek ktory krzywdzi innych" wiec zastanawialam sie jak nazwac osobe ktora zachowuje sie taki sposob jaki jest opisany w tej Sutrze.
Ne mam nic przeciwko wikipedii ale bardziej polegalabym na powazniejszym zrodle. Przykladowo w The Journal of the International Association of Buddhist Studies jest tekst o icchantika w ktorym jest napisane:
"This person (the icchantika) originally worshipped the three jewels and various devas, but has changed since then, and now worships his own desires [instead]. He loved to give alms in the past but has now become miserly. He was by nature moderate in his diet, but has now turned gluttonous. He had an ingrained version for evils, but now looks on them with sympathy. He was born filial and esteemed his parents, but now he has no thought of respect for his father and mother"
Jest tez tekst dotyczacy icchantika z "The International Research Institute for Advanced Buddhology at Soka University" w ktorym jest cala analiza pochodzenia slowa icchantika, dodatkowo wg tego tekstu w Tybetanskim tlumaczeniu Mahaparinirvanasutra icchantika lamie zasady podajac sie za Arhata: "an iccantika ('dod chen pa), being an evil monk (...)makes (others) consider him as an Arhat. When (other) aranyaka monks are invited (bos pa) by others, he cannot tolerate it and says: "For the (following) four reasons, the Vaipulya (scripture) was spoken by Mara; (1) The Blessed One is impermanent. (2-3) The Dharma and the Sangha will also become extinct. (4) Such signs of the extinction of the Good Dharma are also evident"- this is explained clearly on the (true) Mahayana (sciptures)". To tlumaczenie z The Tibetan Tripitaka, Peking Edition.
Czyli mamy mnicha (buddyste) ktory lamie swoje slubowania. Nie dotyczy wiec to stricte osoby niewierzacej (nie buddysty) ale buddysty ktory zlozyl slubowania (taka osobe obowiazuja zupelnie inne zasady), zlamal/lamie je, podaje sie za Arhata, klamie w temacie Buddy, Dharmy i Sanghi. Dodajac do tego rozne cechy opisujace icchantika to pojawia sie zupelnie inny obraz.
Jesli jednak zaczniemy analizowac tylko ten krotki fragment ktory zacytowales (przypominam ze ten fragment wystepuje tylko w tym jednym Chinskim tlumaczeniu bo nie ma go w Kanonie Pali i nie ma go w tlumaczeniach Tybetanskich) to tam jest napisane o zabijaniu icchantika i wtedy twoja interpretacja bedzie w pewnym sensie poprawna.
W tym temacie nie bede sie upierala. Ale jak mam wybierac pomiedzy wikipedia a osobami ktore przestudiowaly ten temat to moj wybor jest prosty.
Powtorze jednak poprzednie pytanie. Z czystej ciekawosci. Jaka jest twoja interpretacja tych fragmentow:
-When that [icchantika] person gains pristine faith in the Buddha's Wonderful Dharma, at that time the person annihilates the icchantika [within himself]. On becoming an upasaka, the icchantika [in that person] dies away;
-Also, once the icchantika has died out, we can no more talk of the icchantika.
Fahkir napisał/a:nie ma tam zadnego konfliktu "buddyjsko-muzulmanskiego", jest natomiast oczywista nienawisc na tle religinym w stosunku do garski mniejszosci muzulmankiej, ktora zyje spokojnie na tych terenach od IX wieku. Przesladowania dokonuje nie tylko junta wojskowa, ale zwykli obywatele z poparciem "demokratycznej" opozycji. Nie rozumiem natomiast dlaczego tak bardzo probujesz usprawiedliwic ludobojstwo na Rohingja? Bo oprawcy sa buddystami, a ofiary muzulmanami i burzy Ci to Twoj czarno-bialy swiatopoglad?
Chyba przesadzasz z tym ze usprawiedliwiam ludobojstwo i ze moj swiatopoglad jest czarno-bialy. Przeczytaj jeszcze raz uwaznie co napisalam na temat konfliktu w Birmie. Tak na spokojnie i bez emocji. I zastanow sie na jakiej podstawie wystawiles mi taka ocene, czy na podstawie tego co napisalam (podaj cytat w ktorym usprawiedliwiam ludobojstwo) czy swoich emocji.
Nie robilam doktoratu z sytuacji politycznej w Birmie ale nie zgadzam sie z dosc prosta wizja ze ten problem jest problemem czysto religijnym. Dlaczego nie sa atakowane inne grupy muzulmanskie? Jesli odejdziesz od szufladkowania na buddysci/muzulmanie to pojawia sie troche szerszy obraz. Bo tu nie chodzi o to ze oni wierza w Allaha i klaniaja sie 5 razy dziennie i buddysci ich atakuja bo tak im Budda powiedzial w Nirvana Sutrze. Chodzi o to ze Rohingya sa obcy i konflikt jest bardziej na tle rasowym i etnicznym a nie stricte religijnym. Przysluchaj sie przemowieniom gdzie uzywa sie sformulowania 'Kalar' czyli osoba o ciemniejszym kolorze skory.
Malezja i Indonezja ostatecznie (poprzez naciski miedzynarodowe) zgodzily sie udzielic schronienia (tymczasowego) dla Rohingya. Czy nie powinny przyjac ich z otwartymi ramionami, przeciez to bracia w wierze?
Szczerze mowiac obawiam sie ze znowu bedzie to samo bo w tych krajach Rohingya tez beda uwazani za obcych, za Bengalczykow, potem moze dojdzie jakas inna 'latka' ktora pozwoli podkresli roznice. Bo tutaj tez beda Obcy, Inni, beda Kalar.
Fahkir napisał/a:Oczywiscie, ze nie jest wytworem buddyzmu :-) Nigdzie tez nie napisalem, ze feudalna teokracje stworzyl buddyzm, co nie zmienia faktu, ze religia buddyjska doskonale tlumaczyla teokratyczny ustroj feudalny z elementami niewolnictwa.
W jaki sposob religia buddyjska tlumaczyla teokratyczny ustroj feudalny?
Fahkir napisał/a:GetReal napisał/a:Jesli chcesz oceniac tybetanska teokracje to rzetelnosc nakazuje robic to uczciwie. O jakich latach mowimy i jakie systemy dzialaly w sasiednich panstwach.
Pisze o czasach przed 1959 rokiem.
I co sie dzialo przed 59 rokiem np. w Chinach i np Mongolii? Piszemy o Tybecie centralnym czy wschodnim? Co bedzie punktem wyjscia do oceny tego systemu i z czym bedziemy porownywac?
Fahkir napisał/a:GetReal napisał/a:Nie pisze ze teokracja to cudowny system o ktorym marzy kazdy Tybetanczyk. Nie chce jednak oceniac tego w bialo-czarny sposob.
No pewnie, feudalizm i niewolnictwo odpowiadalo kascie kaplanow i szlachcie tybtanskiej.
Mozemy oczywiscie oceniac tylko jako cos negatywnego i kilkaset lat takiego systemu zamknac w jednym zdaniu. Czy takie zdanie odda obraz sytuacji Tybetu na przestrzeni wielu lat? Niewolnictwo to tez takie slowo klucz, tylko ze jak sie zaczenie rozmawawiac z Tybetanczykami (nie tylko z rodzi arystokratycznych) ktorzy zyli w Tybecie przez 59 rokiem to obraz juz nie jest takie bialo-czarny.Na czym polegalo niewolnictwo w Tybecie? Jak wygladalo w prowincji Kham, jak w Amdo a jak w U-Tsang?
Kto zakladal pierwsza partie komunistyczna w Tybecie (ta ktora 'wyzwalala' Tybetanczykow z niewolnictwa)? Biedni niepismienni rolnicy czy tzw arystokracja? Slyszales moze o Baba Phuntsog (czasami pisane Phuntsok) Wangyal? Czy slyszales o Gendun Choephel?
Faktycznie kara wydlubywania oczu moze nie jest najbardziej humanitarna i istaniala w Tybecie a za czasow 13-stego Dalai Lamy zostala zniesiona. Kara smierci takze i Tybet byl jednym z pierwszych krajow ktory to zrobil. No i juz nie jest tak czarno-bialo.
maniek_z_maniek "odradzanie sie" to faktycznie powinno byc w cudzysowiu. Bo w buddyzmie nie odradza sie dusza (cos co jest trwale i niezmienne). Nie chce tutaj znowu robic eseju, jak chesz sobie porownac to mozesz poszukac informacji o Karmie, o braku jazni i anatman.
maniek_z_maniek napisał/a:GetReal napisał/a:"Ktora czesc wypowiedzi mnicha jest klamstwem i dlaczego?"
Poniewaz z punktu widzenia tego pierwszego, czyli chrzescijanstwa to jest klamstwo.
Dlaczego mnich buddyjski mial powiedziec cos z punktu widzenia chrzescijanstwa? Jako mnich buddysta wypowiedzial zdanie z punktu widzenia buddyzmu. I powiedzial prawde. Gdyby powiedzial inaczej to by sklamal
Z buddyjskiego punktu widzenia bycie "dobrym czlowiekiem" jest wazniejsze niz chodzenie do swiatyn i klepanie modlitw. Z punktu widzenia buddyzmu nie bylo to klamstwo
Chyba ze przyjmiemy ze "PRAWDA" to tylko i wylacznie chrzescijanski punkt widzenia a reszta to klamstwo.
maniek_z_maniek napisał/a:Bo moze tak samo jak z "demonami" nie ma potencjalnie bezpiecznego sposobu ich oblaskawiania i kontaktu z tymi silami. Bo cos silniejsze od czlowieka nie moze byc przez czlowieka kontrolowane. Bedzie raczej odwrotnie.
Dla chrzescijan demon to cos zewnetrznego, cos groznego. Dla buddysty demon to cos wew i tez cos groznego. Inne byty zamieszkujace tak jak piszesz pond 95% "przestrzeni, rzadko maja mozliwosc kontaktu z nami. Dlatego np Nagowie nie beda demonami bo co jest grozniejsze moj rozszalaly w gniewie umysl czy Naga ktory mieszka sobie gdzies w strumyku i raczej nie dojdzie do konfrontacji miedzy nami? Dlatego demonem jest wlasnie moje rozbujale ego, gniew, ignoracja (to jest potezny demon, wszystko zaczyna sie od tego skubanca) czy lenistwo bo to przynosi wiecej szkody niz jakies lokalne bostwo zamieszkujace sasiednie wzgorze. I to nad tymi demonami trzeba pracowac.
Jak nauczysz sie kontrolowac swoj rozszalaly umysl to bedziesz mogl kontrolowac inne byty.
Dla jasnosci, nie pisze tego zeby Cie przekonac z nadzieja ze teraz zaczniesz byc buddysta. Ty wierzysz w to co wierzysz, masz swoja sciezke i powinienes nia isc. To co pisze mozesz potraktowac jako luzny tekst antropologiczny.
Faktycznie myslenie ze jestesmy jedyni i nic poza nami nie ma jest w pewnien sposob strasznie egocentryczne 
maniek_z_maniek napisał/a:Z tego co pamietam to Budda, Jezus rowniez walczyli a nie oblaskawiali. To sa konkretne sily i to one manipuluja czlowiekiem a nie odwrotnie.
Dobry punkt o demonach. Jednoczesnie nastepne podobienstwo miedzy Budda i Jezusem. Budda siedzial pod drzewem, Jezus na pustyni i "walczyli" czyli
konkretnie co? Jak walczyli? Do czego namawial ich "Demon" i jak udalo im sie go albo ich pokonac?