Faktycznie jest to pytanie z serii "co było pierwsze: jajko czy kura", ale sądzę, że problem można też rozpatrzeć indywidualnie. Innymi słowy czy ten twór powstał, bo autor sądzi, że natchnęła go jakaś boska istota lub uczucie religijne, czy bo np. Kościół miał pieniądze i akurat temu panu zapłacili, chociaż on jakiś wierzący niekoniecznie jest.
Uważam, że sztuka bez religii dziś przetrwałaby bardzo długo. Jest dużo religijnej sztuki ciągle i antyreligijnej sztuki (która potrzebuje religii by stać do niej w opozycji), ale też masa innych rzeczy, które nie mają z nią nic wspólnego i nie wiem, w czym by im brak religii miał przeszkadzać.
Jeśli chodzi o sztukę i religię to sądzę, że wzajemnie się kształtowały. Widać to bardzo dobrze w architekturze. Podejście kościoła do wiernych, próby wywołania określonych skojarzeń (np. kościół jako przedsmak nieba - bogactwo baroku lub kościół jako dom wszechmogącej, majestatycznej istoty, pełen światła - strzelistość i ogromne okna w stosunku do przeszłości w gotyku), kształtowały podejście do budynków również z kategorii profanum. Jednocześnie były ograniczone przez ówczesną wiedzę inżynieryjną. Często jest jednak tak, że jeśli ludzkość coś wymyśli, stara się to rozwinąć do granic możliwości.
Budowanie smukłych, wysokich budynków jak za gotyku nie było jednak czymś na co było stać przeciętnego średniowiecznego Kowalskiego. Nawet nieprzeciętnego Kowalskiego, bo często był to kilkunasto lub kilkudziesięcioletni wydatek dla całego miasta. "Kościół" łożył pieniądze, więc można było zasuwać z jeszcze wyższymi łukami albo smuklejszymi podporami, bo ci w tam w mieście obok mają już taakie wysokie, a my przecież jesteśmy jeszcze bardziej bogobojni. Można się nawet zastanawiać, czy przypadkiem Kościół nie nakręcał wiedzy inżynieryjnej. I wiedzy wszelakiej. W końcu zakonnicy nauczali, przepisywali księgi, byli bardziej ogarnięcie od reszty. Że się kogoś ukatrupiało, bo szedł w kierunku innym niż "pan Bóg przykazał" to wypadek przy pracy.
Kościół, instytucja religijna, miał/ma wpływy i pieniądze. Kto ma wpływy i pieniądze wpływa na rzeczy i wydaje pieniądze, by te wpływy poszerzyć lub manifestować.
Sztuka się do tego nadaje.
daenerys7, ale religia potrzebowała w średniowieczu czegoś by ten lud w ryzach utrzymać. Anonimowość sztuki można zinterpretować jako "Wiesz, ponieważ i tak wszyscy wiemy, że robisz genialne malowidła TYLKO dlatego, że Wszechmocny Bóg i Stworzyciel cię natchnął, więc może odpuść sobie podpisy, bo to i tak nie twoja zasługa, chociaż my cię oczywiście opłacimy". Robiło się dla chwały, ale ad maiorem Dei gloriam (chociaż hasło pojawiło się chyba później). Artyści w antyku byli bardziej asertywni i oni "stawiali sobie pomniki" plus "Non omnis moriar". Dziwnym trafem jak Kościół przestał być w centrum zainteresowania to przestali być niewidzialni.
Łatwiej władzę utrzymać jak się potrafi zaimponować. Imperia i tyrani lubią sobie postawić odjechane w kosmos budynki by pokazac swoją władzę.
O ile zgadzam się, że w średniowieczu bycie artystą było stosunkowo mało prestiżowe, to dyskutowałabym, czy to nie Kościół potrzebował tej sztuki bardziej.