LIST W BUTELCE
pamiętasz? jak włosy nam wichrzył wiatr
i szczęście malował na twarzy dziecięcej?
jak żwawo biegliśmy pod szczyt Tatr
dlaczego czasu nie mieliśmy więcej?
dla nas był tylko strumienia szum
nasze te lasy żywicą pachnące
na łąkach kwiecie jak barwny tłum
i zboża łany jak kryształy lśniące
a potem? pamiętasz? gwiazdy mieliśmy na własność
gdy pełni lęku siebie poznawaliśmy
tylko dla serc dwóch rannej zorzy jasność
ach? czemu wtenczas czasu nie wstrzymaliśmy
To szczęście kryliśmy w kościelnym sadzie
bezwstydnie kradnąc ? tu wiśnie tam usta
serca płonęły w gorącym nieładzie
wkoło się wiła brunatna rozpusta
po skwarze burzliwym zima nadeszła
w góralskiej chacie znalazłam pieniążek
mówili: ? na szczęście?, gdy mrozy odeszły
na dłoń mą drżącą założyłeś krążek
na drzewach wreszcie rozkwitły pąki
kiedy wróciłeś z dalekiej podróży
lecz bezlitosny ten czas rozłąki
szkody narobił jak wicher po burzy
Ona była jak lekki kwiat jabłoni
co kiedyś się w owoc robaczywy zmieni
teraz powabem zachwyca na dłoni
by wkrótce w zdradliwej znaleźć się czerwieni
dziś bezkres morza głos twój przypomina
co błądził po mnie w te upalne noce
kiedy tak czule szepcze i zaklina
otulając mnie sobą cicho chichocze
zanurzam się z lubością w otchłań tę bezdenną
co chciwie pochłania wyrzuty sumienia
i tylko przemknie przez duszę mą senną
zła myśl o tobie ? resztka ukojenia